O tym, co się zmieniło

7 kwietnia 2014 godz.

Nie było mnie tu już od bardzo dawna, ale uwierzcie mi, że moje życie naprawdę się pokomplikowało. Zwykle tak bywa, że jak już coś się wali, to po całości, ale z drugiej strony może lepiej zaliczyć wszystko od razu, aniżeli dawkować emocje? Jedyne, co wiem to to, że wszystkie te sytuacje dały mi naprawdę dużo do myślenia i zmotywowały do pracy nad samą sobą i o tym w sumie chciałabym Wam dzisiaj napisać. Nie należę do osób, które w kryzysowych momentach swojego życia zamykają się w czterech ścianach i wyją po kątach, więc trochę irytowało mnie wszędobylskie współczucie i pytania pt. Jak się czujesz? Ale wiem, że te osoby naprawdę się o mnie martwiły, więc odpowiadałam zgodnie z prawdą - dobrze :).

Od zawsze marudziłam na stan swojej sylwetki. Zawsze kurna było za dużo tu i ówdzie. I na marudzeniu niestety się kończyło bo w zasadzie byłam zbyt leniwa, żeby cokolwiek z tym zrobić i w sumie nie wiedziałam za bardzo od czego zacząć. Gdy nadszedł kryzysowy moment w moim życiu, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, bo kiedy jak nie teraz? Postanowiłam po prostu ćwiczyć!


Koleżanka załatwiła mi od siebie z pracy kartę Multisport, więc płacąc za nią miesięcznie dość sporo, wykorzystuję ją ile mogę. Jak widać, wydane pieniądze to dla mnie dobra motywacja. Efekty mojego trzymania formy może nie są jakieś spektakularne, ale ja widzę zmianę. Każdy, kto mnie spotyka mówi, że schudłam, zresztą waga i ciuchy mówią to samo. Czuję się lepiej, duuużo lepiej! Cieszę się, bo w końcu coś ze sobą zrobiłam, zaczęłam od tego, co mogłoby mi pójść najlepiej, po prostu zadbałam o siebie.

Moje ćwiczenia na siłowni polegają głównie na spalaniu tłuszczu. Bieżnia, rowerek, orbitrek... To naprawdę działa. Wychodzę zawsze zmęczona, upocona i zziajana, ale naprawdę zadowolona, a przecież o to chodzi, prawda? Wysiłek fizyczny pozwala mi się skupić na samej sobie, dzięki czemu nie myślę o problemach i emocje, które są we mnie nagromadzone umykają gdzieś daleko.

Zapytacie pewnie jeszcze czy stosuję jakąś dietę... Jeśli ograniczenie słodyczy to dieta, to tak, jestem na diecie, ha! Chociaż ostatnio siostra zrobiła fajne muffiny i nie mogłam się oprzeć. No bo dlaczego RAZ na jakiś czas mam sobie odmawiać przyjemności? Przecież pyszne jedzenie też poprawia nastrój i sprawia, że czujemy się dobrze.

Gdy zauważyłam spadek wagi, to i rozmiar poszedł w dół (yeah, o to w końcu chodziło!), w związku z tym zaczęły na mnie dobrze leżeć sukienki, spódnice... Poszalałam jak wariatka i w mojej ubraniowej kolekcji są już trzy nowe sukienki (New Look totalnie mnie urzekł!) i trzy nowe spódnice. Nie mogę doczekać się prawdziwej wiosny, kiedy będę mogła bez obaw, że zamarznę założyć na siebie jedną z moich kiecek :). To naprawdę piękne uczucie, kiedy w końcu czuję się dobrze we własnej skórze. Wiem, że do ideału mi daleko i nawet do niego nie dążę, ale nawet najmniejsze zmiany cieszą jak diabli! Jeszcze tylko nowa praca i będzie idealnie.

I takim oto optymistycznym akcentem kończę tę notkę. Dodatkowo spodziewajcie się dziś późnym popołudniem bądź wieczorem notki na temat spotkania blogerek kosmetycznych we Wrocławiu. Wracam do Was pełną parą! Cieszycie się? ;)

21 komentarze

  1. Super optymistycznie od początku tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki miałam zamiar :D. Chociaż aktualnie dla mnie dni tygodnia nie mają znaczenia bo i tak nie pracuję, jeszcze! :P

      Usuń
  2. Oj tak, spadek wagi nie dość, że znacznie poprawia samopoczucie, podwyższa samoocenę, to jeszcze motywuje do dalszych starań :)
    Też się muszę wreszcie wziąć za siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta motywacja to chyba najważniejsza kwestia ;). Nic tak nie motywuje jak widoczne efekty! :D

      Usuń
  3. Nie ma nic wspanialszego od zgubionych kilogramów :)
    Trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również wzięłam się za siebie i z siłowni wychodzę zmachana jak nie wiem :D
    Jest mnie trochę mniej, ale samopoczucie o 100% lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie! Ogromnie Ci gratuluję podjętej decyzji, aktywność fizyczna to jeden z najlepszych sposobów na zdrowie i dobre samopoczucie! :)

    Dodaj do ćwiczeń trening siłowy (na pewno na siłowni masz jakiegoś trenera, który pokaże Ci jak się posługiwać sprzętem) a dopiero zobaczysz jak fajnie ciało potrafi się zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, aż miło było to przeczytać:)! Ja coś tam ćwiczę, ale staram się teraz zrzucić jeszcze parę kilo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, najgorzej jest zacząć i wejść w rytm! Pierwsze zmiany dają potężnego kopa motywacyjnego! Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie zaczęłam, pierwszy tydzień za mną! Teraz, ze względów kobiecych muszę trochę spuścić z tonu, jeśli chodzi o ćwiczenia, ale to tylko dwa-trzy dni (:

    OdpowiedzUsuń
  9. o tak! zdecydowanie spadek wagi i rozmiaru w dół poprawia samopoczucie, dlatego i ja wzięłam się za siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny post, ja też od listopada walczę z wagą. Chodziłam do marca na siłownię ale teraz gdy pogoda się poprawiła, nie kupiłam już karnetu i ćwiczę na dworze, bardzo dużo jeżdżę rowerem. Człowiek czuje się lżej nawet jak waga bardzo dużo nie spada! :) Poza tym... szkoda, że nie wiedziałam o spotkaniu blogerek we Wrocku :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymam kciuki! Są efekty jest i coraz większa motywacja :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To świetnie, że zamiast zamartwiać się problemami postanowiłaś zrobić coś dla siebie :) Przyznam się, że sama w gorszych chwilach mam problem z wzięciem się w garść, więc tym bardziej Cię podziwiam! Trzymam kciuki za Twoją nową sylwetkę! Oby nigdy nie zabrakło Ci tego zapału :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja sie pochorowałam ostatnio i praktycznie mam jadłowstręt-może jedynym pozytywnym skutkiem choroby będzie utrata kg:) Oby!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda że u mnie w grę nie wchodzi siłowania ale cóż nie można mieć wszystkiego - ale co najważniejsze że lepiej się czujesz - tylko nie przesadź z tym odchudzaniem :) A na Wrocławskie spotkanie blogerek sama miałam chęć się zapisać tylko co na chorobowym akurat byłam no i stawy odmówiły kompletnie posłuszeństwa- ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Powodzenia ! :)
    2 x biegi + 2 x treningi w domu w ciągu tygodnia to mój harmonogram.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się, że wracasz z taką energią do działania i się dobrze czujesz :) Też lubię ubrania z New Look, choć czasem w rzeczywistości wyglądają znacznie gorzej, niż online, ale to chyba wszędzie tak jest :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Efekty są najlepszą motywacją! Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani