Paznokciowa wata cukrowa, czyli nudziak idealny

17 stycznia 2016 godz.

Jak mija Wam niedziela? Aż trudno uwierzyć, że mamy już drugą połowę stycznia! Karnawał w toku i wydawać by się mogło, że na pazurkach powinien dominować brokat, intensywne kolory, metaliczne wykończenia... I tak, ostatnio rzeczywiście miałam dość ekstrawagancki manicure. Tym razem jednak zapragnęłam czegoś w odcieniu nude...


Tak, jak Wam obiecałam, prezentuję kolejny lakier My Secret z serii Glam & Shine. Wcześniej prezentowałam mój sylwestrowy mani przy użyciu dwóch innych emalii z tej samej edycji (zobaczcie tutaj - Ważka w drobinach, czyli nr 262 DRAGONGLY oraz 264 STELLAR STREET GREEN).

Dziś jednak opowiem parę słów o odcieniu nr 266 CANDY-FLOSS. Muszę przyznać, że sam odcień urzekł mnie totalnie i za długo nie musiałam myśleć przeglądając zawartość mojej lakierowej szuflady. Wystarczyło tylko, że mam ochotę na cieliste paznokcie, a ten gagatek od razu rzucił mi się w oczy.


Pędzelek świetnie wycięty. Operuje się nim bardzo dobrze, mimo że nie ma zaokrąglonych rogów. Dla mojej płytki niemalże ideał.

Sam odcień jak dla mnie jest przepiękny, a ja zakochałam się w nim z miejsca. To idealny, dość jasny beż, który wygląda na dłoniach naprawdę elegancko. Nadaje się zwłaszcza dla tych, którzy lubią bardzo jasne odcienie ale biały z jakichś względów nie wygląda zbyt dobrze.


Gdy nałożyłam pierwszą warstwę emalii i ta trochę podeschła, jakież było moje zdziwienie, że lakier wcale nie błyszczy, tylko jest matowy. Początkowo byłam nieco zawiedziona, bo nigdzie nie było napisane, że ma inne wykończenie, ale jak ujrzałam efekt, to z miejsca wybaczyłam brak informacji na ten temat. Paznokcie prezentują się w nim naprawdę pięknie, a przecież jeśli komuś zależy na połysku, to wystarczy pociągnąć top-coatem i po krzyku.

Producent zarzeka się, że lakier posiada formułę, która zapewnia równomierne rozprowadzenie oraz zapobiega powstawaniu smug... Szczerze? Polemizowałabym. Oczywiście konsystencja, jak na taki odcień, jest bardzo przyjemna, aczkolwiek dwie warstwy gdzieniegdzie zostawiały smugi. Postanowiłam dodać jeszcze trzecią. Zależało mi również na pozostawieniu matowego efektu, więc Seche Vite odpadł, także musiałam czekać aż wszystkie warstwy porządnie wyschną. Na szczęście matowe lakiery mają to do siebie, że schną bardzo szybko, więc i z tym nie było inaczej.


Tak sobie myślę, że w kolekcji jest jeszcze 267 HEATHER WHITE, który też pewnie będzie miał podobne wykończenie. Macie może go w swojej kolekcji i powiecie mi jak sprawa wygląda? W Internecie jeszcze nie widziałam żadnej recenzji na jego temat.


A Wam jak podoba się ten matowy nudziak? Lubicie matowe lakiery do paznokci? Ja szczerze przyznam, że średnio przepadam za takim wykończeniem, ale ta konkretna emalia powaliła mnie na kolana i nie spodziewałam się takiego efektu. Czekam na komplementy w pracy! :P

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani