Tanie i dobre! (cz. 1)

2 marca 2011 godz.

Witam! Obiecałam, że dodam jakąś notkę, więc dodaję. Co prawda kilka dni po tym, jak obiecałam, ale ważne, że w ogóle, hehe. Jak odzyskam swój aparat to zrobię recenzję kilku produktów. Dzisiaj chciałabym napisać, coś, co zapewne spodoba się czytelniczkom, które studiują i mają ograniczone fundusze, chociaż z drugiej strony, tym, które nie mają ograniczonych funduszy, ale nie lubią wydawać pieniędzy pewnie też ta notka przypadnie do gustu.

Chciałabym zaprezentować Wam marki, które charakteryzują się tym, że ceny za ich produkty nie są wysokie a wyroby same w sobie są dość dobrej jakości i warto się nimi zainteresować.


INGLOT

Tutaj chyba nie muszę pisać zbyt wiele, prawda? Jest to polska marka, która cieszy się ogromną popularnością nie tylko wśród rodaków, ale również i za granicą. Nic dziwnego - przecież produkty są bardzo dobre i jak na taką jakość bardzo tanie!  Pewnie wiele z Was zdaje sobie sprawę, że w ciągu ostatnich dwóch (chyba) miesięcy produkty nieco podrażały. Mimo wszystko wciąż są dość tanie. Szczerze przyznam, że wolę kupić sobie jakiś produkt w Inglocie niż w Rossmannie (choć oczywiście są pewne wyjątki, o których zaraz napiszę).

Do moich absolutnych faworytów należą przede wszystkim cienie (1 szt. wkładu okrągłego kosztuje 10 zł., to jakieś osiem razy taniej niż w MAC, a jakość niewiele gorsza, w każdym razie na pewno nie osiem razy), które mają ogromną gamę kolorystyczną, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Kolejnym faworytem jest rozświetlający podkład - ten produkt również charakteryzuje się ogromną gamą kolorystyczną i rozpiętością tonalną! Do tego jego jakość jest naprawdę ekstra (cena promocyjnych kolorów to 23 zł., tych, które nie są w promocji - 46 zł.).

Inglota na razie odkrywam, więc o innych produktach może w innej notce, hehe.


ESSENCE

Znana i kochana przez wszystkie kosmetykoholiczki marka z Niemiec. Ja jestem jedną z fanek. Pierwsze co przyciąga wzrok do szafy Essence (dostępna w sieci Drogerii Natura) to piękne, kolorowe opakowania. Przyznam się bez bicia, że te opakowania to czasami kuszą bardziej niż same produkty, hehe. Do tego tanie i dość dobre. Piszę dość ponieważ są też tak zwane buble, na które pewnie wiele z Was się natknęło.

W każdym razie do niewątpliwych faworytów tej marki należą świetnie napigmentowane kredki do oczu, pędzle (tutaj jestem pod ogromnym wrażeniem wypadkowej ceny do jakości - pędzelki kosztują kilka złotych a jakością przewyższają te z wyższej półki!!!), róże, rozświetlacze i błyszczyki. Wiele dziewczyn chwali sobie również tusz do rzęs Multi Action (różowy) oraz lakiery do paznokci, ale te ostatnie mnie jakoś średnio przekonały, ale może dlatego, że trafiłam akurat na felerne egzemplarze, latem będę próbowała jeszcze.


MAYBELLINE

Ta marka podbiła moje serce w momencie zakupu tuszu do rzęs Volum' Express! Oddałam mu się wtedy całym ciałem i całą duszą! Ceny tej marki są raczej standardowe, czyli ani zbyt wysokie, ani zbyt niskie, takie do przetrawienia jeśli chodzi o proporcje cena/jakość.

Do moich ulubionych produktów tej marki należy rzecz jasna wyżej wspomniany tusz do rzęs, podkłady (jedyne co mnie w nich drażni to kolorystyka, ale jak komuś bardzo zależy to na Allegro znajdzie więcej kolorów, ponieważ niektórzy sprzedawcy sprowadzają te produkty z USA), pudry w kamieniu...

11 komentarze

  1. Ja z Essence na pewno nie kupię więcej poczwórnej paletki cieni. Nie wiem, może to zależy od koloru, ja miałam tą z granatem, żółcią, szarością i nie pamiętam czym jeszcze bo oddałam na wymiankę.Dla mnie niezależnie od koloru te cienie na powiece zaraz były bardzo podobne... zlewały się jakoś... Może ta jaśniejsza wersja jest lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. z essence bardzo lubię właśnie ten tusz multi action różowy. daje trochę delikatniejszy efekt, niż inne tusze, których używałam, ale jest też łagodny dla rzęs :)
    poza tym to rzadko mnie coś z essence pociąga. za to inglot to już pełne uzależnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z essence wielkim shitem są dla mnie cienie do powiek - kolory w opakowaniu super, ale jakośc to drogeria. Mam nadzieje, że wraz z nowościami polepszy się formuła.

    Lakiery z E. lubiłam...ale do czasu, szybko mi gęstniały, i sie nimi znudziłam.

    Błyszczyki są ok, szczególnie te nudes.

    Inglot...to inglot. Zauważyłam,że ludzie są albo fanami ,albo zadeklarowanymi antyfanami. Ja go lubię za to,że w jednym miejscu kupię cały "makijaż"

    Mayballine - mój pierwszy róz był z M. ale jakoś bez zachwytu był. Tuszę lubię wybiórczo, te stare bardziej mi pasują (czarny volume express) niż te nowe.
    Cienie mam te nowe czwórki, szału ni ma, kupione w promocji więc ok....Nie wiem jak inne cienie, nie próbowałam.
    Podkładów próbowałam kilku...nawet dobre, za tą cenę można spróbować:)
    Kusza mnie błyszczyki w takim podłużnym opakowaniu, chyba sobie jakieś sprawię :)

    Ja od siebie dodam Bell - za pomadki Anti age&shine, Vipere za fajny puder i ogólnie to ciekawa marka....
    Catrice jest warte uwagi,ale jeszcze nic z tej firmy nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zamiast drogeria w 1 zdaniu,miała być tragedia :P Eh to sprawdzanie pisowni w mozilli :P

    OdpowiedzUsuń
  5. O Viperze też napiszę, o Bell myślałam, ale w sumie nie mam zbyt dużych doświadczeń z tą firmą - jedynie cień mam matowy i błyszczyk :P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkie trzy wymienione przez Ciebie firmy to moi ulubieńcy:)
    Inglot- uwielbiam zdecydowanie za cienie i róże
    Essence- za całość:P
    Maybelline-przede wszystkim za tusze którym jestem wierna od lat(volum express):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Małe sprostowanie. Wkłady cieni MAC nie są aż 8 razy droższe od Inglota, jak napisałaś. Kosztują 49zł. Czyli tylko 5 razy więcej.

    Co prawda sama ich nie posiadam ze względu na cenę, ale miałam z nimi styczność i niestety (dla Inglota) ich jakość jest jednak zupełnie inna!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja Inglota bardzo lubię za możliwość komponowania paletek, Maybelline też lubię (czasem się fajny podkład trafi albo tusz), Essence uwielbiam :) za limitowanki, niskie ceny - lakiery Essence też bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  9. magda12022, a no to zwracam honor, ostatnio coś słyszałam o cieniach za 90 czy 80 zł., ale to pewnie nie chodziło o wkłady tylko takie normalne, pojedyncze, więc całkiem możliwe ;). Generalnie chodzi mi o to, że te cienie nie mogą być aż pięć razy lepsze od cieni Inglota :P. Ale nie wątpię, że te z MAC są bardzo dobre. I nie powiedziałabym, że te pięć razy to "tylko" :D. Pomyśl sobie, że za tyle pieniędzy miałabyś 5 wkładów z Inglota, które są również bardzo dobre ;).

    OdpowiedzUsuń
  10. Cały cień MAC kosztuje 70zł ;)

    No masz racje że to nie jest "tylko" kilka razy więcej. Póki co też wole kupić 5 wkładów z Inglota niż jeden z MAC. Bo tymi pięcioma mogę już zrobić makijaż oka, a jednym to ciężko :|

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz... W tym sezonie modne są monochromatyczne makijaże, więc jednym już da radę coś zrobić, hehe :D. Ale ja i tak wolę pięć z Inglota ;).

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani