Kolorowe flamastry z kosmetyczki, czyli Astor Lip Tint

7 kwietnia 2011 godz.

Tak, również i ja otrzymałam do przetestowania słynne już w blogowym światku flamastry do ust, czyli tak zwane Lip Tinty. Zapewne nie uraczę Was jakimiś odkrywczymi informacjami i opiniami na ich temat, ale mimo wszystko zachęcam do przeczytania.

Astor Lip Tint to bardzo ciekawy produkt do makijażu ust. Od firmy Astor otrzymałam aż trzy odcienie tego innowacyjnego i bardzo oryginalnego kosmetyku - 300 NUDE SWEETNESS, 200 GRENANDINE i 103 ROSEWOOD BLUSH. Są to dość grube flamastry z bezbarwnym balsamem, którego celem jest nadanie połysku zabarwionym lip tintem ustom.

Nietrudno się domyślić, że wykończenie na ustach, bez użycia wyżej wspomnianego balsamu jest matowe, bez połysku i drobinek brokatu, co sobie bardzo chwalę gdyż to sprawia, że produkt ten jest bardzo uniwersalny - może służyć jako baza pod normalną szminkę, konturówka lub jako szminka.

Aplikator jest średnio-gruby, przez co doskonale nadaje się do konturowania ust jak i do ich wypełnienia. Jedyną jego wadą jest fakt, że jest dość twardy i trzeba nieco dociskać, żeby odpowiednio zaaplikować produkt.

Obudowa pisaków niestety nie odpowiada właściwemu kolorowi na ustach, ale to akurat nie jest nic dziwnego. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z produktem, którego opakowanie miałoby odcień dokładnie taki sam jak produkt, dlatego nie jest to jakaś specjalna wada. Tutaj jednak kolory różnią się dość znacznie...

Od lewej strony mamy brązowy pisak, który miał być kolorem nude, jak sama jego nazwa wskazuje - 300 NUDE SWEETNESS, a mimo wszystko jest to bardzo neutralna czerwień, przełamana brązem i różem. Ten kolor przypadł mi do gustu najbardziej ponieważ bardzo fajnie podbija naturalny kolor ust. Nadaje się do dziennego looku i praktycznie do każdego makijażu. Jego wadą jest to, że trzyma się najkrócej ze wszystkich kolorów, które otrzymałam.

Kolejnym (środkowym) jest 200 GRENANDINE to typowa czerwień - odcień jest niesamowity, trochę może krwisty ale bardzo mi się podoba. Niestety mam zbyt jasną karnację na ten kolor, ale sądzę, że gdy moja buzia złapie trochę słoneczka będę mogła śmiało używać tego odcienia bo wygląda naprawdę pięknie i kobieco. Ten kolor jest naprawdę bardzo intensywny i długo się utrzymuje.

I ostatni - 103 ROSEWOOD BLUSH - kolor prze-pię-kny! Ale nie dla mnie... Pierwsze moje skojarzenie gdy spojrzałam w lustro - wyglądam jak wampirzyca!!! W tym przypadku może będzie podobnie jak z wyżej wspomnianą czerwienią - zobaczymy w lecie, może będzie lepiej bo różofioletośliwki pasują do mojego typu urody. Ten kolor utrzymuje się jeszcze dłużej niż 200 GRENANDINE.


300 NUDE SWEETNESS

200 GRENANDINE

103 ROSEWOOD BLUSH

Reasumując... Astor Lip Tint to naprawdę fajny gadżet za rozsądną cenę. Może bardzo ułatwiać życie zabieganym dziewczętom i kobietom, które nie mają czasu za dnia poprawiać szminki na ustach i ponadto cenią sobie piękny, nasycony kolor.

10 komentarze

  1. Napisałaś za rozsądną cenę, czyli ile będą kosztowały?

    OdpowiedzUsuń
  2. Lady In Purplee, pewnie coś koło 30 zł. Tak mi się wydaje, ale nie jestem w stu procentach pewna.

    OdpowiedzUsuń
  3. kuszą mnie te flamastry, bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze teraz wszyscy je mają :) pierwszy odcień najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się tylko kolor 300 :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, jeszcze nie widzialam ich w sklepach. Mowili Ci kiedy sie pojawia?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kathrin Jot, uważam, że warto wypróobwać :).

    MissDood, Leal251, mi też ten odcień najbardziej przypadł do gustu.

    Bez gustu.pl, tak, miały się pojawić jakoś koło ósmego kwietnia właśnie, czyli powinny już być w drogeriach ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Te lip tinty wyglaja dokladnie tak samo jak te z Revlonu. Nawet balsam dodali tak jak Revlon ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. W tamtym roku w usa byl wielki boom na lip tinty, dlatego sie na nie zalapalam. Swojego nie uzywam na co dzien, to jest kosmetyk swietny na impreze bo nie trzeba sie martwic o poprawki ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też kupiłam w Naturze taki pisak za ok 26zł. TRAGEDIA !!! Twardy i ledwie powleka kolorem usta. Trzeba kilkakrotnie nim przeryswać usta, które po prostu bolą od tego rysika (jakbym rysowała szkolną kreską). Za złotówkę bym tego już nie kupiła. Taki jest moje doświadczenie. Maria

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani