Czas na imprezę, czyli karnawałowy ShinyBox

29 stycznia 2017 godz.

Kilka dni temu listonosz zapukał z kolejnym pudełeczkiem ShinyBox, tym razem w wydaniu niezwykle karnawałowym, co sugeruje już sam design boxa, a także nazwa - Party Time. Jego zawartość ma nam pomóc w wystrojeniu się na imprezę, a także w przetrwaniu niskich temperatur, które niestety goszczą poza granicami naszych cieplutkich domów już od dłuższego czasu. Ale przechodząc do meritum...


Zacznę może od rzeczy, które najbardziej mnie ucieszyły i jednocześnie najbardziej rozczarowały (tak, dosłownie przed chwilą). Jakiś czas temu postanowiłam kleić rzęsy. Przyznam, że nigdy tego nie robiłam jakoś namiętnie, ponieważ jestem zadowolona ze swoich naturalnych - są długie i nie wymagają zalotki, więc po co? Babska ciekawość jednak nakazała zakupienie kilku par na Aliexpress. W oczekiwaniu na nie stwierdziłam, że wypadałoby kupić jakiś klej. No i tak się świetnie złożyło, że w najnowszym pudełeczku ShinyBox znalazłam nie nic innego jak piękne i naturalnie wyglądające sztuczne rzęsy i fiolkę kleju marki Neicha.


Rzęsy prezentują się przepięknie i naturalnie, pomyślałam, że to zdecydowanie coś dla mnie na większe wyjścia. Gdy tylko zrobiłam zdjęcia do tego wpisu, postanowiłam je wypróbować. Prawa strona zeszła z plastiku gładko, coś tam próbowałam kleić, ale średnio poszło. No ale to zapewne moja wina, trzeba było je poprzycinać, itd. Pewnie, gdybym była w pełnym makijażu, jakoś bym je zamontowała i wyglądałyby ładnie. Postanowiłam odkleić drugie rzęsy i tu stał się dramat. Próbując je odkleić z opakowania, podarły się w drobny mak. Dosłownie... Nie da rady zrobić z nich nawet kępek. Z bólem serca wylądowały w koszu... I tak, odklejałam je tak samo jak te po drugiej stronie. Naprawdę mi szkoda i serce mi krwawi na samą myśl, ale co poradzę? 😢

No nic, nie ma co płakać, przejdźmy dalej... Oprócz rzęs (ech, dalej płaczę!) i kleju, w pudełeczku znalazło się również całkiem sporo interesującej kolorówki.


Zaczynając od lewej - Eyebrow Gel Mascara marki Bellw odcieniu 03, czyli grafitowym, który chyba niestety jest dla mnie zbyt ciemny. Może do bardziej intensywnego makijażu będzie wyglądał dobrze, ale póki co mam w planie oddanie cioci lub kuzynce o zdecydowanie ciemniejszej karnacji niż moja, bo sam żel jest całkiem fajny. Z tego, co wiem, produkt pochodzi z kolekcji Candy, którą kiedyś widziałam w Biedronce.

Kolejny kosmetyk, to coś do paznokci, tym razem lakier marki Cuccio w pięknym, złotym odcieniu. Na pewno będzie idealny na imprezy. Samego produktu jeszcze nie miałam okazji używać i biorąc pod uwagę, że ostatnio stosuję manicure hybrydowy, długo utrzymam ten stan, ale sprawdziłam konsystencję oraz pędzelek i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Firma Cuccio ma w swojej ofercie również lakiery hybrydowe i te chętnie bym przetestowała. Oprócz tego proponuje szeroki asortyment kosmetyków do pielęgnacji dłoni (w innych pudełkach można było znaleźć masło shea do rąk i ciała zamiast lakieru). Zachęcam do zapoznania się z ofertą, bo jest naprawdę interesująca. Sama muszę pobuszować po ich stronie.

A teraz coś, w czym totalnie się zakochałam, czyli Joko Glow Primer Illuminating. To produkt 2in1, czyli może działać jako baza pod makijaż oraz rozświetlacz. Co do pierwszego zastosowania, to nie wiem czy bym się odważyła, ponieważ błysk jaki daje jest wręcz zniewalający! Posiadam kolor 201 i jest naprawdę przepiękny, daje idealną taflę i biorąc pod uwagę pojemność, wystarcza na wieki.

I ostatni produkt do makijażu, czyli cień w kredce marki Faberlic w odcieniu 5570. Przyznam, że mi chyba trafił się najlepszy odcień. Będzie dobry jako baza pod make-up typu smokey-eye.


Oprócz kolorówki, pojawiły się również dwa produkty do pielęgnacji twarzy. Pierwszy z nich, to Farmona - Zimowy krem ochronny do twarzy. Jak dla mnie super opcja, biorąc pod uwagę, że dziś mamy -10 stopni. Jeśli ktoś dużo czasu spędza na zewnątrz lub uprawia sporty zimowe, taki krem jest niezbędny.

Drugim produktem, z którego cieszę się chyba najbardziej (poza tymi nieszczęsnymi rzęsami!) jest Eye Contour Cream z serii Power of Minerals, czyli po prostu krem pod oczy marki L'Orient. Od dłuższego czasu stosuję tego typu produkty regularnie, więc każde mazidło w mojej kosmetyczce jest mile widziane. Do tego producent zapewnia naturalny skład, więc tym bardziej. Krem czeka na swoją kolej i pokładam w nim wielkie nadzieje.


Był już makijaż, była pielęgnacja twarzy, no to jeszcze wypadałoby rozpieścić nasze włosy.  W swoim boxie znalazłam kosmetyk marki Gliss Kur o dość długiej nazwie Fiber Therapy - Spajający spray regeneracja w olejku. W praktyce jest to odżywka do włosów bez spłukiwania w sprayu. Bardzo przydatna w codziennej pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych np. farbowaniem.


W pudełeczku znalazła się również próbka pasty do zębów marki BlanX. Przyznam, że od zawsze ciekawiły mnie te produkty, więc cieszę się, że będę miała okazję wypróbować.

Oczywiście w pudełku znalazło się również kilka ulotek, zniżka -15% na produkty ze sklepu Cuccio.pl oraz broszurki informacyjne, a także spis wszystkich produktów, jakie były dostępne w innych pudełeczkach. Przejrzyjcie sobie na poniższych fotografiach.



Muszę przyznać, że dostałam chyba najlepszy z możliwych zestawów (chociaż dalej nie mogę przeżyć tych zniszczonych rzęs!) i z większości produktów będę korzystać.


A Wam jak podoba się zawartość ShinyBoxa Party Time? Skusilibyście się na któryś z produktów? Pod nazwami marek znajdziecie linki do stron producentów, więc jeśli jesteście zainteresowani lub po prostu ciekawi, co ma do zaoferowania dana firma, to zapraszam. Dajcie również znać, co spodobało Wam się najbardziej.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani