Perłowy fiołek z różem i inne gagatki od Victorii Vynn

19 marca 2017 godz.

Ponieważ czekają mnie teraz dwa wyjazdy służbowe pod rząd, nie mam czasu na malowanie paznokci w weekend, ani tym bardziej w tygodniu. Bez mrugnięcia okiem wyjęłam hybrydową armię i kolor, który od kilku tygodni grzecznie sobie na mnie czekał. Tym razem padło na moją ulubioną markę Victoria Vynn. Serio, bez żadnej ściemy czy sponsorowanej treści, to naprawdę bardzo dobre produkty, które mnie jeszcze nie zawiodły. Odpukać!

Dziś pokażę Wam zarówno mój aktualny manicure (który swoją drogą bardzo mi się podoba, mimo że składa się tylko z jednego koloru 😋) i pewien ciekawy produkt, który, zapewniam, większość z Was zaintryguje. No to lecimy.


Czy Wy też macie awersję do matowienia płytki paznokcia? Do brutalnego traktowania jej pilnikiem? Dla większości ten krok jest niezbędny, celem zwiększenia trwałości manicure hybrydowego. Tak, lakier wchodzi w powstałe mikropory i trzyma się ich całkiem nieźle. W swojej kolekcji posiadam jednak produkt, który może okazać się wybawieniem dla przeciwniczek piłowania. A co dokładnie mam na myśli? Tape Bond z Victoria Vynn, to forma taśmy pomiędzy płytką paznokcia, a żelem czy lakierem hybrydowym.


Tape Bond nakładamy na naturalną płytkę, która nie wymaga matowienia. Pomyślicie pewnie, że to rodzaj primera, ale nie. Ten specyfik nie zawiera kwasu, ani nie wchłania się w płytkę. Jedyne co tworzy, to lepką warstwę. I uwierzcie mi, ta warstwa naprawdę JEST lepka. Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak pechowo już kilka razy mi się wylał na biurko (co oczywiście wynika z mojego gapiostwa) i jeśli nie przetarłam go jakimś detergentem lub choćby chusteczką do wycierania kurzu z mebli, zostawiał lepką warstwę. Podobnie działa na paznokciach. Nakładamy go na płytkę, odczekujemy chwilę (nie utwardzamy w lampie UV), a następnie wykonujemy wszystkie kroki standardowego manicure hybrydowego lub żelowego.



Jego konsystencja jest dość rzadka, ale aplikację ułatwia pędzelek o dość długim włosiu. Czy działa? Jasne, że działa, przynajmniej na mnie. Jego kolejną zaletą jest rozsądna cena - 17 złotych. Do tego jest dość wydajny, bo wystarczy już niewielka ilość (w sumie zbyt duża mogłaby się zupełnie nie sprawdzić), aby produkt zadziałał.

Dość już o Tape Bondzie. Przejdźmy, może niekoniecznie według kolejności wykonywania manicure, do Topu Hybrydowego z serii Gel Polish.


Ogólnie seria Gel Polish charakteryzuje się nieco większą trwałością niż seria Pure, o której pisałam  na przykład tutaj. Nie mówię oczywiście, że coś tu jest nietrwałe, a raczej o tym, że u pań, które wykonują pracę angażującą dłonie w dużo większym stopniu niż przeciętne obowiązki domowe, to ta seria sprawdzi się nieco lepiej. Niestety nie ma możliwości ściągania hybrydy przy pomocy alkoholu, jak to jest właśnie w przypadku serii Pure. Ale wiadomo, coś za coś.

Top-coat z serii Pure na tyle przypadł mi do gustu, że odkąd pojawił się w moim paznokciowym arsenale, używałam go przy prawie każdej stylizacji paznokci. Byłam bardzo ciekawa jak sprawdzi się top od Victorii ale z serii Gel Polish. I tak oto mam okazję, aby to sprawdzić.



Na ten moment moje odczucia są jak najbardziej pozytywne. Top bardzo przyjemnie się nakłada. Nie jest ani zbyt rzadki, ani zbyt gęsty. Ładnie się poziomuje i porządnie utwardza w lampie LED UV. Oczywiście posiada warstwę dyspersyjną, która wymaga przetarcia. Jednak połysk, jaki daje, w zupełności wynagradza wysiłek związany z przecieraniem cleanerem! 😆 Uważam jednak, że chyba top z serii Pure błyszczy się ciut mocniej, ale i tu nie ma powodu do narzekań.

A teraz najładniejsza część notki, czyli kolor! Tak! Tym razem również z serii Gel Polish, odcień nr 122 PEARLY MAUVE. Miałam kiedyś dość podobny lakier z Inglota, który pokazywałam Wam w... 2012 roku! To już pięć lat temu! Ale sami spójrzcie - Niedzielna kawa, czyli pazur dnia. Pamiętam, że bardzo lubiłam ten odcień i moje koleżanki z ówczesnej pracy również. Każdy pytał o mój manicure. No i tym razem dorwałam wersję hybrydową, może ciut bardziej rozbieloną, ale zdecydowanie podobną.


122 PEARLY MAUVE ma delikatnie perłowe wykończenie. Powiem to po raz setny na moim blogu, ale dziś to już nie ta sama perła, co kiedyś. Ta jest cudowna, daje gustowny i elegancki efekt. Uwielbiam połyskujące wykończenia na paznokciach. Uważam, że nic więcej w takim manicure nie potrzeba. Żadnych wzorków (chyba że ktoś chce, to czemu nie?), pyłków, po prostu piękno samo w sobie.



Pędzelek w Gel Polishach jest ciut dłuższy niż w serii Pure. To jednak sprawia, że aplikują się wręcz idealnie. Dotarcie nim do skórek nie sprawia najmniejszej trudności (przynajmniej mi 😜). Tak zwana linia włosa (czyli maleńka przestrzeń pomiędzy linią skórek, a lakierem) tworzy się praktycznie sama. Na to ma również wpływ konsystencja, która nie jest ani zbyt rzadka, ani zbyt gęsta. Pigmentacja również jest bardzo dobra - mi wystarczyły dwie warstwy aby dokładnie pokryć płytkę bez żadnych prześwitów.

Wiem, że na pierwszym zdjęciu już widzieliście kolor na paznokciach, ale wrzucę jeszcze kilka zdjęć. Kolor jest piękny! Co myślicie?


Jak widać, moje paznokcie wciąż krótkie, ale całkiem szybko rosną. Muszę przyznać, że podoba mi się taki kształt. Może tym razem postawię właśnie na kwadraty? Pamiętam, że kiedyś nosiłam takie i denerwowało mnie w nich, że bardzo łatwo się haczyły i łamały, ale przy hybrydach nie mam tego problemu, a zawsze to jakaś odmiana. No i przy wykonywaniu manicure nie ma aż tak dużo piłowania kształtu. Przy migdałkach zawsze zabierało mi to dużo czasu.



A Wy co myślicie o przedstawionych przeze mnie produktach? Coś Was zaintrygowało? Zaciekawiło? Podoba Wam się taka elegancka perła na pazurkach?


DISCLAIMER: Chciałabym jeszcze dodać, że mimo faktu, iż nie opisałam zwyczajnej bazy hybrydowej, wcale nie oznacza, że jej nie użyłam! Po prostu sięgnęłam po tę z serii Pure, o której już pisałam. Kolejność wykonywania manicure hybrydowego, z użyciem Tape Bonda jest dokładnie taka - Tape Bond + baza hybrydowa + kolor + top.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani