Nude, czyli Focallure po raz drugi

2 stycznia 2019 godz.

Korzystając z okazji, że mamy 2  stycznia, chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Nowego Roku! Oby 2019 był lepszy od 2018. Przyznam, że w tym roku czeka mnie naprawdę sporo atrakcji i zadań, ale o tym może innym razem 😉.

Dziś znowu będzie paleta cieni. Przysięgam, że następny post będzie z innej tematyki, już jest w przygotowaniu. Ale nie mogłam się oprzeć by nie pokazać Wam kolejnego nabytku z Aliexpress, o którym wspominałam Wam w tym poście.

Tym razem na tapetę idzie paleta 12 cieni Nude marki Focallure.


Jak widać, paleta zawiera 8 cieni o wykończeniu matowym i 4 metaliczne/foliowe. Zestawienie kolorystyczne należy zdecydowanie do tych dziennych, ale można również stworzyć makijaż wieczorowy - mamy czerń, perłowy niebieski, ciemniejsze brązy.


Cienie przychodzą do nas umieszczone w dobrej jakości kartonie z lusterkiem, który swoją droga jest bardzo ładny. Marmurkowy motyw przypadł mi do gustu. Wszystko oczywiście zapakowane w dodatkowy, zabezpieczający karton plus pudełko z tym samym motywem.


Cienie niestety nie mają przypisanych żadnych nazw, więc po prostu będę je omawiać rzędami, od góry do dołu i od lewej do prawej, moje dummy nazwy to będą po prostu cyferki od 1 do 12.


Zanim jednak przejdę do omówienia wszystkich kolorów po kolei, chciałabym zauważyć, że paleta, biorąc pod uwagę aktualne trendy, jest dość oryginalna. Zawiera raczej chłodne, bardzo neutralne odcienie (w końcu nude). Nie widzę inspiracji żadną marką (jeśli Wy widzicie, to dajcie mi znać, jestem bardzo ciekawa 😀), dlatego tu brawa dla Focallure, że stworzyli coś własnego.

Z tej serii mamy jeszcze dwie inne paletki - Wonder - o intensywnej kolorystyce, oraz Pink - z ciepłymi, ale również neutralnymi kolorami. Wszystkie 3 wersje znajdziecie tutaj (kliknij, aby przejść do aukcji).

No ale przejdźmy w końcu do cieni. Zacznijmy od pierwszego rzędu od góry.


1: Bardzo jasna, wręcz biała perła. Dość drobno zmielona. Domyślam się, że nie każdemu przypadnie do gustu, ale wbrew pozorom jest to całkiem przydatny odcień. Pięknie wygląda w wewnętrznym kąciku. Bladziochy znajdą zastosowanie również jako roświetlacz.

2: Jasny, różowo-brzoskwiniowy, matowy beż. Odcień idealny na całą powiekę, pod łuk brwiowy lub do rozcierania ciemniejszych cieni, ewentualnie do wymodelowania oka. Wszystko  zależy od Waszego koloru skóry. Bardzo dobrze napigmentowany. Ładnie się rozciera.

3: Neutralny, matowy beż. Jego zastosowanie podobne jak nr 2. Tak, jak wspomniałam, wszystko zależy od koloru wyjściowego, czyli karnacji. Ja go używam pod łuk brwiowy. Również świetnie napigmentowany.

4: Matowa, super napigmentowana, figa. Dla niektórych może musztarda... 😉 Co kto woli. Nie jest ani zbyt intensywny, ani zbyt blady. Odcień, który widzę w duecie z jakimś brązem do musztardowego makijażu. Bardzo ładnie podkreśli niebieską tęczówkę.

Teraz przejdźmy do rzędu środkowego.


5: Jasny, matowy brąz. Bardzo dobrze sprawdza się jako cień transferowy do rozcierania innych cieni, ale również w załamanie powieki. Bardzo dobrze napigmentowany, łatwy w rozcieraniu. W rzeczywistości odrobinę ciemniejszy niż na zdjęciu. Raczej o ciepłej temperaturze barwowej. Będzie pasował wielu osobom.

6: Brzoskwiniowo-różowa folia. Bardzo ładny odcień, idealny na całą powiekę. Dobrze napigmentowany. Ładnie odbija światło. Do nakładania palcem.

7: Jasno śliwkowy mat. Uwielbiam takie odcienie! Pięknie wyglądają przy niebieskiej tęczówce. Bardzo często przeze mnie używany kolor z tej palety. Mój faworyt. Podkreślam nim załamanie powieki i rozcieram ciemniejszy cień z zestawu.

8: Smaczek w palecie, czyli niebieska folia. Ma ładny, lekko szarawy, dobrze wyważony odcień. Do nakładania palcem. Sprawdzi się raczej do makijażu wieczorowego.

I ostatni, trzeci rząd od góry.


9: Jasne, chłodne złoto. Mój kolejny faworyt. Wygląda przepięknie w makijażu dziennym, nałożony na całą powiekę solo lub delikatnie roztarty ciemniejszym beżem. Będzie ładnie wyglądał również w kącikach oczu czy pod łukiem brwiowym. Do nakładania palcem.

10: Tym razem najmniej przeze mnie lubiany cień w palecie. To oliwkowy, jasny, matowy brąz, który na mojej skórze wygląda dość brudno. Myślę jednak, że u osób o oliwkowej skórze będzie bardzo fajnym kolorem do podkreślenia załamania.

11: Kolejny faworyt! Piękny, dość ciemna śliwka! Używam bardzo często w makijażu dziennym do pogłębienia koloru. Pigmentacja bardzo dobra, rozcieranie również.

12: Czarny mat. Pigmentację oceniam jako dobrą, ale nie jest to typowa smoła. To jednak czyni go łatwiejszym w obsłudze 😉. Sprawdzi się do pogłębienia koloru lub do przyciemnienia linii rzęs.

Na koniec pokażę Wam jeszcze swatche na ręce.


Paletę oceniam jako bardzo dobrą! Jak nietrudno się domyślić, cena również jest korzystna, jak za tę jakość. Ja zapłaciłam ok. 25 zł. Pozostałe wersje kolorystyczne również są w tej samej cenie.

Na koniec jeszcze garść linków dla Was:
Uważam, że paleta Nude to świetna propozycja dla osób lubujących się przede wszystkim w delikatnych, dziennych makijażach. Może stanowić również bazę do bardziej zaawansowanych, mocniejszych  propozycji. A Wy co o niej myślicie?

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani