Subiektywny przegląd nieodpowiednich zachowań randkowych
28 sierpnia 2014 godz. 10:30
Dzisiejsza notka (bo baaardzo długiej przerwie zresztą, za co od razu Was
przepraszam) nie będzie dotyczyła kosmetyków, urody, ciuchów... Mało tego,
będzie przeznaczona w zasadzie dla mężczyzn, którzy choć zapewne nie odwiedzają
mojego bloga, to może w jakiś magiczny sposób natkną się na ten tekst, a
dziewczyny będą mogły podzielić się własnymi doświadczeniami. Dodam jeszcze, że
nie chcę w żaden sposób przekształcać tego bloga w poradnik damsko-męski, a
poniższa treść jest jedynie moim subiektywnym przeglądem i nie każdy musi się z
nią zgadzać.
Przejdźmy jednak do rzeczy... Odkąd było mi dane być singielką, przeżyłam
już kilka randek, z kilkoma facetami. Jedne były lepsze, inne
gorsze, co też zainspirowało mnie do napisania niniejszego tekstu. Jeśli
jakikolwiek mężczyzna, który był ze mną na takowym spotkaniu to przeczyta (choć
szanse marne bo żaden nie wiedział, że prowadzę bloga), to z góry informuję, że
każda z tych znajomości była dla mnie miłym i ciekawym doświadczeniem, a panów
będę wspominać z uśmiechem na twarzy... :)
Poniżej przedstawiam subiektywny przegląd błędów, jakie mężczyźni
popełniają na pierwszych randkach. Gotowi?
1. Nieodpowiednia wizualizacja
Zacznijmy może od najmniej szkodliwego błędu (przynajmniej według mnie),
czyli od wyglądu. Wszystko tak naprawdę zależy od miejsca, do którego się
wybieracie, ale na pierwszy raz, według mnie, warto wybrać coś nieoficjalnego,
żeby można było się swobodnie ubrać. Mężczyźni jednak mają tendencję do mocnego
przesadzania w jedną lub w drugą stronę. Mega luźne spodnie, przybrudzone bluzy
z kapturem i rozchełstane buty to naprawdę nie jest strój, który zrobi na
kobiecie wrażenie. Z drugiej jednak strony koszula wsadzona w spodnie, która
niekoniecznie jest zapięta do samej góry, przez co eksponuje owłosienie (lub
brak!) klatki piersiowej, do tego pikolaki, włosy na żel i hektolitry mocnych,
męskich perfum również nie sprawią, że ugną się pod nami kolana. Drodzy
Panowie, każda skrajność jest zła i powoduje, że kobieta czuje się
zdezorientowana i w zasadzie nie może skupić się na poznawaniu Waszej
osobowości.
Sama jestem szczególnie wrażliwa na ilość perfum. Fajnie jak mężczyzna
ładnie pachnie, ale jeśli ten zapach jest w odpowiedniej ilości, a nie świdruje
w nosie za każdym razem gdy łapię oddech. Wtedy mam wrażenie, że dostaje się
wprost do mojego gardła i uporczywie drapie tak długo, dopóki nie oddalę się od
owego osobnika na co najmniej sto metrów. A i nawet wtedy zdarzało mi się czuć
ten zapach, nie mówiąc już o tym, że czasami nawet moje ubrania nasiąkały
wonią. Ponadto kobiecie niezręcznie, gdy nie czujesz jej ukochanych perfum,
które ma na sobie, i których użyła specjalnie po to, by Ci się przypodobać.
Jaki wniosek? Wszystko z rozwagą!
2. Złe miejsce
Może to, co napiszę będzie wydawało się dla niektórych dziwne lub śmieszne,
ale naprawdę uważam, że na pierwsze spotkanie nie powinno się chodzić, by coś
jeść. Warto pójść na kawę lub drinka, ale nie na jedzenie. Dlaczego? Niestety
większość kobiet czuje się niezręcznie w sytuacji, gdy ktoś patrzy na nią
podczas spożywania posiłku. Nie mówiąc już o kompleksach pt. Boże, jestem za gruba! Co on o mnie
pomyśli jak zobaczy, jak jem?! Przecież ja nie jem! Ja się odchudzam! Często takie imprezy kończą się tym, że mężczyzna zamawia
porządne danie, a kobieta marną sałatkę bądź szklankę wody czy filiżankę
herbaty i obserwuje z ociekającą ślinką, jak mężczyzna zajada ze smakiem tłuste
frytki i kawał mięcha.
Kolejnym kontrargumentem jest obawa kobiety przed ubrudzeniem ulubionej
sukienki bądź zepsuciem makijażu. Co jeśli frytka spadnie na nowe, pierwszy raz
wetknięte na tyłek spodnie bądź co gorsza na jasną bluzeczkę robiąc paskudną
plamę w okolicach biustu? I do końca randki będzie myśleć o tym, że widać
obrzydliwy, tłusty ślad. I tak, jedzenie może zepsuć idealny make-up - zjedzona
i rozmazana szminka czy błyszczyk to nie szczyt komfortu dla niewiasty.
Niektórzy mają również problemy z trawieniem i po jedzeniu czują się
ociężali, i najchętniej położyliby się spać. Nie chcecie chyba ryzykować, że
panna Wam zaśnie bądź zacznie myśleć tylko o tym, kiedy znajdzie się w domu i
będzie mogła się swobodnie załatwić (:D)?
Kino... Kino to zło na pierwszej randce! Dlaczego? Jest kilka powodów.
Pierwszy i najważniejszy to fakt, że nie możecie swobodnie rozmawiać i poznawać
się wzajemnie, a przecież właśnie do tego służą pierwsze spotkania. No i drugi
- nie możesz podziwiać jej idealnego stroju i skrupulatnie wykonanego makijażu
bo jest zwyczajnie ciemno. Trzeci - najczęściej kobiece gusta rozmijają się z
tymi męskimi i gdy Ty z zapartym tchem będziesz podziwiał kolejny wybuch, ona
będzie zastanawiać się kiedy to dziadostwo w końcu się skończy.
Wino na górce. O tyle, o ile jestem otwarta na spożywanie trunków
wszelakich na łonie natury, pośród śpiewu ptaków, z dala od mieszczańskiego
gwaru (albo tuż obok), tak randkowanie w takich okolicznościach jest dość
kłopotliwe. Tak, zdarzyło mi się być na takowej i wcale nie był to romantyczny
piknik (choć wino dobre, nie powiem). Dodam jeszcze, że tłumaczenie chłopaczyny
było wzruszające – Bo nie miałem
pieniędzy, żeby zabrać cię do knajpy. Rozumiem problemy finansowe, ale dwa
piwa albo dwie kawy w przytulnej knajpce kosztowałyby tyle samo co wino, a i
efekt byłby zupełnie inny.
3. Słodzenie
To coś, czego szczerze nienawidzę i mam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie,
gdy zaczynają się słodkie poematy. Mój ulubiony tekst pochodzi od jednego
faceta i brzmiał on mniej więcej tak: Chciałbym
zobaczyć cię biegnącą w lnianym stroju w wysokiej trawie. Naprawdę, nie
wytrzymałam i parsknęłam oszalałym śmiechem. Drodzy mężczyźni, na wartościowe
kobiety naprawdę nie działają takie wynurzenia, sprawiają tylko, że czują się
zażenowane i zawstydzone. Gdy po raz setny słyszę takie bzdury otwarcie
informuję mojego rozmówcę, że chyba zaraz dostanę cukrzycy, w bardziej
ekstremalnych sytuacjach, że za chwilę będę rzygać tęczą.
Oczywiście komplementy są mile widziane, ale wystarczy Pięknie wyglądasz zamiast rozrzewniania się nad urodą i
charakterem. Wszelakie Dawno z
nikim nie było mi tak dobrze brzmią
naprawdę sztucznie po krótkim czasie znajomości bo przecież jeszcze się nie
znamy tak dobrze, by wysuwać takie wnioski.
Mocno irytująco działają na mnie przytulanki i buziaki na siłę. Jeśli jeszcze
nie znamy się zbyt dobrze, warto zachować własną tak zwaną bańkę prywatności. Przecież
jeszcze nie wiesz nawet czy ona będzie miała ochotę spotkać się z Tobą
ponownie, a Ty już się lepisz! Po prostu spróbuj wyczuć czy ona tego chce.
Jestem kobietą dość konkretną, która lubi jak traktuję się ją z powagą.
Sądzę, że większość dziewczyn tak ma, że nie lubi gdy ktoś traktuje ją jak małe
dziecko. Byłam całkiem niedawno na pewnym spotkaniu, z facetem, który jest
naprawdę inteligentny i sympatyczny, ale mnie traktuje jak małe dziecko,
dosłownie. Spędziliśmy ze sobą dość sporo czasu, więc i noc nas zastała. W
związku z późną godziną, mój organizm zaczął powoli domagać się snu, więc kilka
razy zdarzyło mi się dyskretnie ziewnąć. Niestety trudno to opanować. I za
każdym razem gdy wykonywałam tę czynność słyszałam słodkim głosikiem: Ojojku, chce ci się spatulać?
Ojoooj... Jeszcze
przeżyłabym, gdyby taki tekst pojawił się jednorazowo, ale niestety... Moja
randka potrafiła przerwać mi bądź sobie (!) w pół zdania rozczulając się nad
moim ziewaniem. Czułam się zażenowana.
4. Zbytnia bezpośredniość
W opozycji do słodzenia jest bezpośredniość, taka dosadna. Dzielenie się
swoimi doświadczeniami (głównie w sferze intymnej) to naprawdę nie jest coś,
czego kobieta chciałaby słuchać, zwłaszcza używając bardzo dosadnych słów,
których używać nie będę bo ktoś jeszcze poczuje się urażony moją
bezpośredniością i wyjdę na hipokrytkę. Mówcie co myślicie, nie udawajcie
nikogo, ale filtrujcie przekazywaną wiedzę bo nigdy nie wiecie, jak zareaguje
na to kobieta. Jedne mają mniejszą, drugie większą tolerancję, ale lepiej
zakładać to pierwsze, tak na wszelki wypadek.
Powyższe tyczy się głównie panów mających tendencję do głośnego mówienia i
specyficznego tonu głosu, który słyszy każdy przechodzień, co potęguje
niepożądany efekt zażenowania, wstydu i natłoku myśli: Chcę uciec!
Jak już wcześniej wspomniałam – to mój subiektywny przegląd. Nie musicie
się z tym zgadzać, ale musicie dorzucić własne spostrzeżenia na ten temat. Czekam
na komentarze i dzielenie się doświadczeniami!