Klasyk i unikat w jednym - Szeherezada od Semilac
28 lutego 2016 godz. 09:48
Obiecywałam sobie już chyba ze sto razy, że hybrydy to tylko sporadycznie, że zwykłe lakiery też pójdą w ruch, blablabla... I jak się skończyło? Że po raz trzeci na moich paznokciach wylądował lakierożel marki Semilac. Lakiery kuszą cudownymi kolorami, a ja dzisiaj pochwalę się Wam moim najnowszym nabytkiem, czyli nr 123 SZEHEREZADA.
Zauważyłam, że co lakier marki Semilac, to inna konsystencja. Aktualnie to trzecia hybryda tej firmy, którą testuję i po raz kolejny mam inne odczucia. Szeherezada ma bardzo dobrą pigmentację i jest dość gęsta. Jeśli ktoś się uprze to wystarczy jedna warstwa. Mimo to łatwo zalać nią skórki, których doczyszczenie cleanerem wcale nie jest takie proste i oczywiste, dlatego radzę uważać przy aplikacji.
Jeśli jednak już uporamy się z nałożeniem go na płytkę, to odwdzięczy się nam cudownym wręcz odcieniem fuksji z mieszanką wiśni. To bardzo elegancki i kobiecy kolor, który będzie pasował każdemu. W zależności od światła jest albo bardziej różowy, albo bardziej czerwony. Uwielbiam takie niejednoznaczne odcienie (za to mój aparat niekoniecznie :P).
Pędzelek jak w każdym Semilacu - klasyczny, raczej nie powinien sprawiać problemów przy aplikacji. A wprawionym to już w ogóle - no stress.
Jeśli już jesteśmy przy tematyce hybryd, to chciałabym podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami odnośnie ostatniego ściągania (biorąc pod uwagę, że wcześniej ten proces był dla mnie dość problematyczny - kliknij po więcej szczegółów). Tym razem wszystko przebiegło pomyślnie - bez uszczerbków. Odpowiednio odmoczony lakier ładnie schodzi, a drewniany patyczek nie skrzywdził mojej płytki, także jestem zadowolona i nauczyłam się nieco na błędach.
Same hybrydy to dość wygodne rozwiązanie. Manicure w idealnym stanie wytrzymuje aż dwa tygodnie (a pewnie wytrzymałby dłużej, ale kolor zwyczajnie mi się nudzi). Oprócz tego raczej trudno go zepsuć. Szeherezada od Semilac wytrzymała wczorajsze rozkręcanie laptopa i wsadzanie paluchów między ostre krawędzie, więc naprawdę jestem pod wrażeniem.
A Wy jakie kolory hybryd lubicie nosić na pazurkach?
Jeśli jednak już uporamy się z nałożeniem go na płytkę, to odwdzięczy się nam cudownym wręcz odcieniem fuksji z mieszanką wiśni. To bardzo elegancki i kobiecy kolor, który będzie pasował każdemu. W zależności od światła jest albo bardziej różowy, albo bardziej czerwony. Uwielbiam takie niejednoznaczne odcienie (za to mój aparat niekoniecznie :P).
Pędzelek jak w każdym Semilacu - klasyczny, raczej nie powinien sprawiać problemów przy aplikacji. A wprawionym to już w ogóle - no stress.
Jeśli już jesteśmy przy tematyce hybryd, to chciałabym podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami odnośnie ostatniego ściągania (biorąc pod uwagę, że wcześniej ten proces był dla mnie dość problematyczny - kliknij po więcej szczegółów). Tym razem wszystko przebiegło pomyślnie - bez uszczerbków. Odpowiednio odmoczony lakier ładnie schodzi, a drewniany patyczek nie skrzywdził mojej płytki, także jestem zadowolona i nauczyłam się nieco na błędach.
Same hybrydy to dość wygodne rozwiązanie. Manicure w idealnym stanie wytrzymuje aż dwa tygodnie (a pewnie wytrzymałby dłużej, ale kolor zwyczajnie mi się nudzi). Oprócz tego raczej trudno go zepsuć. Szeherezada od Semilac wytrzymała wczorajsze rozkręcanie laptopa i wsadzanie paluchów między ostre krawędzie, więc naprawdę jestem pod wrażeniem.
A Wy jakie kolory hybryd lubicie nosić na pazurkach?