Zielona Nicole od Neonail, czyli manicure sylwestrowy
29 grudnia 2017 godz. 12:32
Okres świąt Bożego Narodzenia minął jak z bicza strzelił. W międzyczasie zdążyłam nawet wyszykować sobie karnawałowy manicure na Sylwestra. Nie jest to nic odkrywczego ani skomplikowanego ale za to efekt jest nieziemski.
Swoją drogą... Sprawdźcie moje poprzednie sylwestrowe manicure, może się zainspirujecie. Byłoby mi bardzo miło! 😊
- Sylwestrowe bling-bling, czyli brokat, ćwieki Semilac i Victoria Vynn
- Ważka w drobinach, czyli sylwestrowy manicure
Ujrzawszy limitowaną edycję Paris - my love od Neonail, dobrze wiedziałam jak w tym roku będzie wyglądał mój manicure. Gdy tylko dopadłam wyspę z produktami tej marki, od razu poprosiłam o wzornik z tymi cudeńkami i natychmiast wybrałam kolor, tym razem 5708-1 NICOLE.
To bardzo ciemna baza (wydaje mi się, że turkusowa) z całym mnóstwem zielono-turkusowych drobinek, które zdecydowanie dominują w mieszance. W tym roku postawiłam na typowy błysk i tym odcieniem pokryłam płytkę wszystkich paznokci. Poszłam na łatwiznę? Być może. Ale efekt bardzo mi się podoba i uważam, że wszelkie kombinacje, wzory i akcenty są tu zbędne.
Zanim jednak zaprezentuję Wam NICOLE na paznokciach, to jeszcze chwilę poopowiadam o samej konsystencji.
Przyznam, że obawiałam się krycia. Sądziłam, że konieczna będzie czarna baza albo co najmniej trzy warstwy samej emalii, ponieważ zwykle tego typu produkty mają żelkową, nieco transparentną konsystencję. Pani, która sprzedawała mi lakier mówiła, że bardzo dobrze kryje san w sobie. Dość sceptycznie podeszłam do jej słów, ale postanowiłam zaufać opinii. I tak, to święta prawda - wystarczyły jedynie dwie warstwy, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
A teraz czas ma manicure!
Lakier najpiękniej prezentuje się oczywiście w świetle sztucznym, ale zimą takie oświetlenie zdecydowanie dominuje nad dziennym.
I jak Wam podobają się takie błyskotki? Znacie kolekcję Paris - my love albo chociaż macie chrapkę na jakiś odcień? Ja chyba jeszcze pokuszę się na jakiś odcień bo przyznam, że jestem zakochana w takim świetlistym efekcie!
To bardzo ciemna baza (wydaje mi się, że turkusowa) z całym mnóstwem zielono-turkusowych drobinek, które zdecydowanie dominują w mieszance. W tym roku postawiłam na typowy błysk i tym odcieniem pokryłam płytkę wszystkich paznokci. Poszłam na łatwiznę? Być może. Ale efekt bardzo mi się podoba i uważam, że wszelkie kombinacje, wzory i akcenty są tu zbędne.
Zanim jednak zaprezentuję Wam NICOLE na paznokciach, to jeszcze chwilę poopowiadam o samej konsystencji.
Przyznam, że obawiałam się krycia. Sądziłam, że konieczna będzie czarna baza albo co najmniej trzy warstwy samej emalii, ponieważ zwykle tego typu produkty mają żelkową, nieco transparentną konsystencję. Pani, która sprzedawała mi lakier mówiła, że bardzo dobrze kryje san w sobie. Dość sceptycznie podeszłam do jej słów, ale postanowiłam zaufać opinii. I tak, to święta prawda - wystarczyły jedynie dwie warstwy, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
A teraz czas ma manicure!
Lakier najpiękniej prezentuje się oczywiście w świetle sztucznym, ale zimą takie oświetlenie zdecydowanie dominuje nad dziennym.
I jak Wam podobają się takie błyskotki? Znacie kolekcję Paris - my love albo chociaż macie chrapkę na jakiś odcień? Ja chyba jeszcze pokuszę się na jakiś odcień bo przyznam, że jestem zakochana w takim świetlistym efekcie!