Specyfiki do oczyszczania skóry twarzy schodzą u mnie w zastraszającym tempie. O tyle, o ile o kremie do twarzy mogę czasami zapomnieć, tak o gruntownym zmyciu makijażu każdego wieczoru nie! Miałam okazję testować serię Youngy 20+ marki Lirene i dziś podzielę się z Wami moją opinią.
Używałam łącznie trzech produktów, tj. Płynu micelarnego z tańczącymi drobinkami z witaminą E, Pianki myjącej do twarzy i oczu, a także Żelu myjąco-peelingującego do twarzy.
Wszystkie te produkty przeznaczone są do skóry kobiet po dwudziestym roku życia. Jak sprawdziły się na mojej, która jak najbardziej znajduje się w grupie docelowej?
Swoje recenzje rozpocznę od Płynu Micelarnego z tańczącymi drobinkami z witaminą E. Produkt ten zamknięty jest w standardowej dla tej marki butelce. Dozownik pozwala na wydobycie odpowiedniej ilości produktu na wacik.
Jak nazwa wskazuje, produkt posiada tańczące drobinki, które podobno zawierają witaminę E. W rzeczywistości to pomarańczowe i żółte kuleczki, które po zetknięciu ze skórą twarzy pękają i na płatku kosmetycznej pozostawiają kolorowe mazy. O tyle, o ile wątpię w samo działanie tych drobinek, tak podoba mi się sam efekt wizualny.
Zapach płynu jest słodki, ale nie mdły, mi nie przeszkadzał. Makijażu oczu nie zmywa prawie w ogóle, dlatego zużyłam go raczej jako tonik do twarzy, który zmniejszał ściągnięcie skóry po zastosowaniu żelu do twarzy czy też innego specyfiku do oczyszczania, do tego nie podrażniał. Produkt sam w sobie jest OK, ale raczej nie sięgnę po niego po raz kolejny.
Kolejnym recenzowanym dziś produktem jest Pianka myjąca do twarzy i oczu. Pianek do twarzy używam raczej rzadko, sama nie wiem dlaczego. Ta zaintrygowała mnie bardzo. Zacznę od opakowania, które jest klasyczne dla produktów-pianek, choćby do włosów. Z dozownika wydobywa się gęsta, wręcz kremowa piana, co jest raczej rzadko spotykane w specyfikach do twarzy. Niestety bardzo łatwo jest przedobrzyć z ilością, za pierwszym razem zachlapałam nią pół ściany pod prysznicem.
Zapach pianki jest taki perfumiasty - większości się podoba, a mi trochę przeszkadzał. Na szczęście nie pozostawał długo na skórze.
Samo działanie pianki oceniam jako dobre. Dobrze zmywała podkład i niewodoodporny makijaż oczu, choć nie da się ukryć, że często musiałam doczyścić nieco rozmazany tusz do rzęs. Ponadto już niewielka ilość wystarczyła, aby oczyścić skórę, która niestety po użyciu produktu było lekko ściągnięta i wymagała zastosowania jakiegoś specyfiku, który nawilżyłby ją. Trochę szczypie w oczy, dlatego trzeba uważać.
Żel myjąco-peelingujący do twarzy zapakowany jest w klasyczną tubkę (która na zdjęciu niestety nie prezentuje się zbyt dobrze, bo stała pod prysznicem, przez co zebrała trochę kamienia z wrocławskiej wody...). Wydobycie żelu ze środka nie sprawiało mi większych problemów. Dodatkowo mogłam zużyć produkt do ostatniej kropli.
Zapach produktu jest całkiem przyjemny, owocowy, rzeczywiście pobudza i dodaje energii przy użyciu go z rana.
Sam żel posiada dość gęstą konsystencję w czerwono-transparentnym kolorze z delikatnymi drobinami, które mają peelingować naszą skórę. Czy to robiły, trudno mi ocenić, ja tam zdarcia naskórka nie czułam, ale za to oczyszczenie już tak, które skutkowało lekko ściągniętą i przesuszoną skórą. Warto jeszcze dodać, że mimo tego, iż żel pienił się całkiem nieźle, to był mało wydajny. Zużyłam go najszybciej z prezentowanych dziś produktów.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje zdanie na temat produktów do oczyszczania skóry twarzy z serii Youngy 20+. Generalnie to dobre produkty, które rzeczywiście spełniają swoje zdanie na skórze po dwudziestym roku życia. Mojej cerze generalnie odpowiadały swoim działaniem i, mimo że po użyciu ich było lekko ściągnięta, to i tak nie tak bardzo jak w przypadku innych, podobnych specyfików.
Czy polecam? Raczej tak, ale na rynku kosmetycznym jest dużo więcej produktów tego typu, które mimo wszystko sprawdzają się u mnie lepiej. A Wy co sądzicie na ich temat?
34 komentarze
Świetny tytuł :).
OdpowiedzUsuńNie skuszę się na tę serię, nie przepadam za uczuciem ściągnięcia :/.
Tutaj to uczucie ściągnięcie nie jest takie mocne, jak w przypadku innych produktów.
Usuńtytuł przyciąga uwagę :D
OdpowiedzUsuńa co do produktów, to ciekawe, ale chyba jednak się nie zdecyduje :)
Ja też raczej nie wrócę do tej serii. Zobaczę jeszcze jak sprawdzą się kremy.
Usuńhe he świetny tytuł posta ;) widziałam wcześniej już tą serię ale jakoś mnie nie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńSeria sama w sobie jest dość ciekawa, sam fakt, że dla kobiet 20+! :)
UsuńNie miałam nic z tej serii. Ogółem nigdy marka Lirene mnie nie przyciągała i podobnie jak zoila- nie lubię uczucia ściągnięcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
A ja z kolei markę Lirene bardzo lubię.
Usuńwyglądają ciekawie ;) nie miałam jeszcze okazji używać tych produktów. Obecnie testuję micelka z L'oreal ;)
OdpowiedzUsuńO micelku z L'Oreal słyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii, być może po niego sięgnę jak wykończę wszystkie aktualne płyny i inne specyfiki do demakijażu :).
UsuńNie znam tej linii pielęgnacyjnej :(
OdpowiedzUsuńCzas poznać ;).
UsuńJa od niedawna używam piankę i póki co jestem zadowolona :) Nie lubię żeli i to jest dla mnie dobra alternatywa :)
OdpowiedzUsuńJa lubię produkty, które dobrze i bez większego tarcia oczyszczają moją skórę - nieważne czy to żel, czy pianka, ma czyścić :D.
UsuńBardzo lubię kosmetyki Lirene. Nigdy nie zrobiły mi one krzywdy. Ostatnio wykończyłam Lirene peeling maXSlim, taki w zielonym opakowaniu. Moim zdaniem świetny i bardzo go polecam. Tej serii nie miała okazji przetestować, ale kończy mi się płyn micelarny więc kto wie ;D
OdpowiedzUsuńPeelingów Lirene nigdy nie używałam, może kiedyś się skuszę :).
UsuńUżywałam płynu jako toniku i było OK, ale więcej po niego nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJa też go tak używałam i się sprawdził, ale, jak wspomniałam również w swojej notce, więcej po niego nie sięgnę ;).
Usuńskusiłam się na piankę i pierwsze co w niej polubiłam to radosne opakowanie i zapach, niestety stosuję ją rano czasami wieczorem i w moim przypadku ściąga skórę ;(
OdpowiedzUsuńŚciąga, to fakt, dlatego użycie kremu jest niezbędne.
UsuńJA to już dawno 20+ i w sumie do tej linii Lirene nie jestem przekonana :) Ale pianka mnie zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuńTa seria designem trochę przypomina tę dla nastolatek, ale w działaniu jest OK :).
UsuńMyślę, że seria jest całkiem udana, szczególnie ciekawi mnie pianka :)
OdpowiedzUsuńSeria jest całkiem fajna, warto wypróbować :).
UsuńMnie bliżej już 30stki więc spasuje :D
OdpowiedzUsuńTo wciąż 20+ ;). Ja jestem pomiędzy, a nawet mi służyły te produkty :).
UsuńPianka mnie ciekawi, ale na razie mam spory zapas preparatów do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńJa mam tak z kremami... :) Nie wiem kiedy i czy je zuzyje :).
UsuńTą piankę mam ochotę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńPolecam, jest godna uwagi, choć znam lepsze produkty :).
UsuńMyślałam, że pianka mnie zainteresuje, ale niestety nie. Stawiam teraz na te nie wysuszają, a bardziej nawilżające. Swoją drogą dziwi mnie, że zmywasz nią makijaż. Ja tego typu produktu używam już po zmyciu
OdpowiedzUsuńJa makijaż oczu i twarzy zmywam hurtem jednym specyfikiem zawsze. Np. tą pianką. Jeżeli coś mi zostanie to poprawiam produktem do demakijazu.
UsuńPiankę mam i wg mnie jest bardzo dobra. Demakijaż oczu robię przed jej zastosowaniem, więc nie mam problemu z rozmazanym tuszem:)
OdpowiedzUsuńJak napisałam w powyższym komentarzu - ja jestem leniem i lubię jednym produktem zmywać cały make-up :).
UsuńProszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.