Wczoraj minęły dokładnie dwa tygodnie, odkąd nałożyłam moje pierwsze hybrydy (kliknij tutaj, aby je zobaczyć). Po czternastu dniach wciąż wyglądały dobrze i gdyby nie fakt, że zwyczajnie mi się znudziły i miałam już widoczny odrost, to pewnie jeszcze pochodziłabym w nich przez następny tydzień. Korciło mnie jednak, aby sprawdzić kolejny lakier marki Semilac, tym razem 056 PINK SMILE.
Zanim jednak przejdę do samego lakieru, to chciałabym Wam co nieco powiedzieć na temat zmywania, bo to było coś, co martwiło mnie najbardziej i jak się okazało, wcale nie tak bezpodstawnie. Po moim pierwszym razie ze ściąganiem lakieru hybrydowego muszę przyznać, że choć zabieg ten trudny nie jest, to wymaga sporej cierpliwości i dokładności. Tym razem moja płytka paznokcia nieco ucierpiała, ale to była zdecydowanie moja wina.
Do zmywania użyłam Semilac Remover - Zmywacz do lakieru hybrydowego.
Produkt marki Semilac to po prostu aceton z dodatkiem lanoliny, która sprawia, że skórki nie są jakoś mocno przesuszone. Warto jednak, po wszystkim, je nawilżyć.
Jak przebiegł cały proces? Przygotowałam dziesięć kawałków folii aluminiowej (takich rozmiarów, abym mogła dokładnie zawinąć nimi palec nieco poniżej pierwszego zgięcia) oraz pocięłam trzy płatki kosmetyczne na dziesięć części (dwa płatki na cztery części i jeden na dwie). Każdy wacik nasączyłam zmywaczem do lakieru hybrydowego, nałożyłam na paznokcia, po czym zawinęłam w folię aluminiową.
Folię trzymałam ok. piętnaście minut, po czym zdjęłam z pierwszego paznokcia i delikatnie sprawdziłam czy odchodzi. Jeśli czułam, że nie rozpuściło się jeszcze dobrze, to nakładałam folię z wacikiem z powrotem na paznokieć i sprawdzałam kolejny. Z każdego zdzierałam po trochę rozpuszczonego lakieru, nakładałam folię z wacikiem z powrotem jeśli jeszcze coś się dobrze nie namoczyło i tak dopóki nie usunęłam całego lakieru.
Generalnie wszytko rozpuszcza się całkiem dobrze, ale wymaga czasu. Po zabiegu warto delikatnie wypolerować płytkę bloczkiem.
I teraz kilka ważnych uwag!
Teraz jednak przejdźmy do samego lakieru.
056 PINK SMILE to piękny, chłodny, mleczny róż. Takie odcienie zawsze wyglądają przepięknie, a jak możemy je nosić przez wiele dni bez uszczerbku, to jeszcze lepiej. Róż wygląda uroczo i delikatnie. Manicure na każdą okazję.
Konsystencja lakieru jest dość rzadka. Muszę też dodać, że lekko smuży i potrzebowałam trzech warstw aby dokładnie pokryć płytkę. Na szczęście wszystko utwardzamy w lampie, więc nie ma problemu z czekaniem, aż emalia wyschnie (co w przypadku trzech warstw klasycznych pastelowych lakierów może trwać całe wieki!). Poza tym efekt jest naprawdę piękny.
Żeby jednak delikatnie urozmaicić mój manicure, dodałam na dwa paznokcie pyłek Efekt Syrenki. Od zawsze marzyłam o tym efekcie, a przy hybrydach w końcu stało się to możliwe.
Jak widać manicure lekko urozmaicony, ale wciąż delikatny i subtelny. To lubię.
Generalnie lakiery hybrydowe to naprawdę fajny wynalazek. Możemy wyczarować cudowny, lśniący i mega trwały manicure. Idealny na wyjazdy bądź dla zapracowanych kobiet, które mają problem z wykonywaniem standardowego malowania pazurków kilka razy w tygodniu. Trzeba jednak bardzo uważać przy jego usuwaniu bo można sobie zniszczyć płytkę, a wtedy to pozostaje tylko czekanie aż paznokieć odrośnie.
Ja jednak nie zamierzam rezygnować z klasycznych lakierów. Mam ich dwie szuflady i moja miłość do nich ani trochę nie zmalała! :) Będę testować nowe hybrydy, ale na zmianę z klasycznymi emaliami. A Wy co sądzicie o tego typu manicure?
Zanim jednak przejdę do samego lakieru, to chciałabym Wam co nieco powiedzieć na temat zmywania, bo to było coś, co martwiło mnie najbardziej i jak się okazało, wcale nie tak bezpodstawnie. Po moim pierwszym razie ze ściąganiem lakieru hybrydowego muszę przyznać, że choć zabieg ten trudny nie jest, to wymaga sporej cierpliwości i dokładności. Tym razem moja płytka paznokcia nieco ucierpiała, ale to była zdecydowanie moja wina.
Do zmywania użyłam Semilac Remover - Zmywacz do lakieru hybrydowego.
Produkt marki Semilac to po prostu aceton z dodatkiem lanoliny, która sprawia, że skórki nie są jakoś mocno przesuszone. Warto jednak, po wszystkim, je nawilżyć.
Jak przebiegł cały proces? Przygotowałam dziesięć kawałków folii aluminiowej (takich rozmiarów, abym mogła dokładnie zawinąć nimi palec nieco poniżej pierwszego zgięcia) oraz pocięłam trzy płatki kosmetyczne na dziesięć części (dwa płatki na cztery części i jeden na dwie). Każdy wacik nasączyłam zmywaczem do lakieru hybrydowego, nałożyłam na paznokcia, po czym zawinęłam w folię aluminiową.
Folię trzymałam ok. piętnaście minut, po czym zdjęłam z pierwszego paznokcia i delikatnie sprawdziłam czy odchodzi. Jeśli czułam, że nie rozpuściło się jeszcze dobrze, to nakładałam folię z wacikiem z powrotem na paznokieć i sprawdzałam kolejny. Z każdego zdzierałam po trochę rozpuszczonego lakieru, nakładałam folię z wacikiem z powrotem jeśli jeszcze coś się dobrze nie namoczyło i tak dopóki nie usunęłam całego lakieru.
Generalnie wszytko rozpuszcza się całkiem dobrze, ale wymaga czasu. Po zabiegu warto delikatnie wypolerować płytkę bloczkiem.
I teraz kilka ważnych uwag!
- Stosujcie drewniany patyczek, zwłaszcza, jeśli jeszcze nie macie wprawy w ściąganiu tego typu produktów - u jednego paznokcia niechcący zrobiłam sobie wgłębienie w płytce bo użyłam plastikowego patyczka... Dobrze, że paznokcie odrastają...
- Jeśli lakier jeszcze nie jest miękki i wciąż mocno przylega do płytki, nie ściągajcie go na siłę! Lakier może wtedy odejść z warstwą paznokcia - ja już sobie taką przyjemność zafundowałam... Naprawdę, kilka minut dłużej Was nie zbawi, a pazurki tak!
- Zetrzyjcie wierzchnią warstwę pilnikiem albo bloczkiem polerskim. Gdzieś czytałam w Internecie, że nie jest to konieczne. Sprawdziłam. W moim przypadku lakier zdecydowanie lepiej i szybciej schodził po spiłowaniu i zmatowieniu wierzchniej warstwy lakieru.
Teraz jednak przejdźmy do samego lakieru.
056 PINK SMILE to piękny, chłodny, mleczny róż. Takie odcienie zawsze wyglądają przepięknie, a jak możemy je nosić przez wiele dni bez uszczerbku, to jeszcze lepiej. Róż wygląda uroczo i delikatnie. Manicure na każdą okazję.
Konsystencja lakieru jest dość rzadka. Muszę też dodać, że lekko smuży i potrzebowałam trzech warstw aby dokładnie pokryć płytkę. Na szczęście wszystko utwardzamy w lampie, więc nie ma problemu z czekaniem, aż emalia wyschnie (co w przypadku trzech warstw klasycznych pastelowych lakierów może trwać całe wieki!). Poza tym efekt jest naprawdę piękny.
Żeby jednak delikatnie urozmaicić mój manicure, dodałam na dwa paznokcie pyłek Efekt Syrenki. Od zawsze marzyłam o tym efekcie, a przy hybrydach w końcu stało się to możliwe.
Jak widać manicure lekko urozmaicony, ale wciąż delikatny i subtelny. To lubię.
Generalnie lakiery hybrydowe to naprawdę fajny wynalazek. Możemy wyczarować cudowny, lśniący i mega trwały manicure. Idealny na wyjazdy bądź dla zapracowanych kobiet, które mają problem z wykonywaniem standardowego malowania pazurków kilka razy w tygodniu. Trzeba jednak bardzo uważać przy jego usuwaniu bo można sobie zniszczyć płytkę, a wtedy to pozostaje tylko czekanie aż paznokieć odrośnie.
Ja jednak nie zamierzam rezygnować z klasycznych lakierów. Mam ich dwie szuflady i moja miłość do nich ani trochę nie zmalała! :) Będę testować nowe hybrydy, ale na zmianę z klasycznymi emaliami. A Wy co sądzicie o tego typu manicure?
0 komentarze
Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.