O depilacji słów kilka, czyli o moich procederach z tym związanych, cz. 2

3 sierpnia 2012 godz.

Wczoraj było o depilacji nóg i pach, a dziś będzie o usuwaniu włosków z okolic bikini.

O tyle, o ile golenie nóg i pach nie działało jakoś specjalnie drażniąco na moją skórę, to depilacja okolic bikini już baaardzo mocno, co wpędzało mnie w niemałe kompleksy i wręcz cierpienia spowodowane przez ból, swędzenie i dyskomfort. Tak, należę do grupy dziewcząt, u których skóra w okolicach bikini jest baaardzo wrażliwa i golenie zwykłą maszynką powoduje takie właśnie tortury później...

Lata praktyki nauczyły mnie jednak paru trików, które sprawiają, że moja skóra w tych miejscach ma się całkiem dobrze i nie powoduje u mnie mega dyskomfortu, jak to było kiedyś. Oczywiście od czasu do czasu zdarzy się małe podrażnienie, ale powiedzmy, że jest ono akceptowalne i nie przeszkadza aż tak bardzo. W porównaniu do tego, co było kiedyś, to jak niebo i ziemia!

Zacznijmy może od metody depilacji! Najpierw używałam zwykłych maszynek, ale te rzecz jasna w ogóle się u mnie nie sprawdziły, bo zbyt mocno podrażniały skórę, następnie używałam kremów do depilacji, które wtedy również nie działały na mnie zbyt dobrze, bo i tak kończyłam z maszynką. Później odkryłam małe maszynki do depilacji okolic bikini z Isany, które okazały się całkiem niezłe, ale niestety używanie ich było bardzo pracochłonne, a podrażnienia i tak się pojawiały...

Któregoś pięknego dnia moja przyjaciółka wypróbowała krem do depilacji okolic bikini marki Eveline... Wiedząc jaki mam problem od razu poleciła mi go. Akurat wtedy w Rossmannie była na niego promocja, więc pokładając w nim wielkie nadzieję kupiłam go i zaraz użyłam... I jak? I to było TO!

Aktualnie jednak znalazłam znacznie lepszy środek, który jeszcze lepiej usuwa włoski z okolic bikini, a jest nim produkt z Bielendy, z serii Vanity Professional.


Koszt takiego kremu to ok. 15 zł., nieco drożej niż w przypadku Eveline, ale uważam, że jednak lepiej kupić ten bo jest zwyczajnie lepszy, przynajmniej dla mnie (i mojej koleżanki, która również poleciła mi ten krem).

Opiszę teraz może cały mój proceder depilacji okolic bikini, bo sam krem to dopiero połowa sukcesu! Trzeba trzymać się również innych zasad, żeby nasza skóra po wszystkim była piękna, gładka i bez podrażnień.

Po pierwsze i przede wszystkim - nigdy nie depilujemy się w dzień, tuż przed wyjściem na przykład na plażę czy nad jezioro!!! Dlaczego? Nasza skóra nie zdąży się zregenerować, przez co jest podatna na podrażnienia, a w wodzie czy na plaży bardzo łatwo o takowe bo to zbiorowisko bakterii! Ja zazwyczaj wykonuję cały zabieg wieczorem, przed pójściem spać.

Najpierw oczyszczam dokładnie powierzchnię skóry mydłem, żelem pod prysznic lub płynem do higieny intymnej, czyli generalnie tym, czym na wygodnie, co nam służy. Następnie dokładnie osuszam tę okolicę czystym ręcznikiem. Możemy później delikatnie przetrzeć skórę tonikiem z alkoholem lub płynem do dezynfekcji rąk (należy pamiętać, że jeśli już to robimy, to koniecznie PRZED depilacją, nigdy po), ale ja tego raczej nie robię, mi wystarczy zwykłe przemycie.

Następnie przy pomocy łopatki dołączonej do kremu dokładnie aplikuję kosmetyk i czekam tyle, ile zaleca producent. Czasami możemy pokusić się o dwie-trzy minuty dłużej, wszystko zależy od indywidualnych potrzeb. Łopatkę opłukuję z kremu i po minionym czasie, przy jej pomocy usuwam krem wraz z włosami, najlepiej kierując łopatkę tak, jak zwykłą maszynkę, czyli pod włos.

Gdy już dokładnie usunę włoski, resztkę kremu dokładnie spłukuję ciepłą wodą i DELIKATNIE wycieram suchym ręcznikiem. Nie nakładam już niczego, żadnego kremu czy balsamu! Chyba, że takowy jest dołączony do kremu i producent zaleca jego użycie (w przypadku Bielendy w środku są dwie chusteczki nasączone oliwką, która ma spowalniać proces wzrostu nowych włosków).

Następnie ubieram luźną, CZYSTĄ piżamę i kładę się spać ;). Rano najlepiej nałożyć majtki, które niezbyt mocno przylegają do naszej skóry i nie wżynają się w okolicach pachwin, bo to może mocno podrażnić skórę.


I to by było na tyle jeśli chodzi o moje triki i przyzwyczajenia związane z depilacją okolic bikini. Być może jest to dość pracochłonne, ale uwierzcie mi, że skuteczne i naprawdę warto trochę się pomęczyć ;).

Zapraszam do zapoznania się z innymi notkami nt. depilacji:

41 komentarze

  1. ciekawy ten krem, ja kiedyś używałam tego z eveline i był bardzo kiepski :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiepski? A według mnie był bardzo dobry - jak na taką jakość i taką cenę oczywiście.

      Usuń
  2. ja okolice bikini od dwóch lat gole tylko za pomocą kremów:) dzięki temu pozbyłam się niemiłych i nieestetycznych podrażnień
    widziałam na półce ten krem z Bielendy, ale zastanawiałam się czy jest wart swojej dwukrotnie wyższej ceny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że jest wart, zwłaszcza, że tu wyższa cena to 16 zł. zamiast 8 zł., więc sądzę, że można zaryzykować :D.

      Usuń
  3. Nie próbowałam jeszcze tego kremu. I choć ich nie lubię, to powiem szczerze, że mnie zaciekawiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam dość przykre wpsomnienia z kremami do depilacji, ale teraz na rynku są całkiem inne i o wiele lepsze niż kiedyś!

      Usuń
  4. Muszę spróbować jak działa ten krem. Z lenistwa zawsze używam maszynki i za każdym razem tego żałuję....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wcześniej robiłam podobnie... :/ Niestety podrażnienia zbyt mocno zniechęciły mnie do maszynek :D.

      Usuń
  5. muszę wypróbować :) bo jak narazie zaden mi nie podpasował:p

    OdpowiedzUsuń
  6. No ja mam też problem z podrażnieniami i to zawsze :/ Już nie wiem co robić ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może spróbuj zastosować się do moich rad? :) Ja też zawsze miałam wyjątkowo wielkie podrażnienia... Uwierz mi, to był koszmar. Ale metodą prób i błędów znalazłam pewne rozwiązanie ;).

      Usuń
  7. ehh te podrażnienia.. ja teraz testuję na nich krem po depilacji od Balei który ma je łagodzić.. jak to nie pomoże to będę próbować z kremami;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi kremy po depilacji nigdy nie pomagały, one były dobre jedynie do nóg :P.

      Usuń
  8. Do tej pory zawsze używałam maszynki, ale może spróbuję z tym kremem, skoro tak go polecasz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest naprawdę bardzo dobry, polecam wypróbować, a nóż podpasuje ;).

      Usuń
  9. Świetny post:))) Super instrukcje;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój post tak zapadł mi w pamięć, że będąc ostatnio w Naturze zobaczyłam promocję na ten krem i go kupiłam :))

      Jeśli masz ochotę, zapraszam na post zakupowy :)) Linka nie wklejam, bo nie chcę spamować;P

      Usuń
  10. muszę znaleźć gdzieś ten krem i wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swój kupowałam w Drogerii Natura :). Przypuszczam jednak, że można go znaleźć również w innych drogeriach i supermarketach.

      Usuń
  11. muszę koniecznie wypróbować ten krem :) podrażnienia po maszynce są bardzo, baaardzo niefajne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są okropne! Jak musiałam się tam ogolić, to to było dla mnie niczym droga przez ciernie, a teraz jest całkiem spoko ;).

      Usuń
  12. Na ile użyć wystarcza tubka tego kremu?

    OdpowiedzUsuń
  13. Kremu z Bielendy jeszcze nie próbowałam, bo zraziłam się do nich bublem z Eveline. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosmetyk kosmetykowi nierówny ;). A z Eveline krem do depilacji był naprawdę dobry i nawet złagodził mi nieco podrażnienia. Ale nie każdemu oczywiście musiał pasować.

      Usuń
  14. super wpis!
    ja niestety też mam okropne problemy z depilacją okolic bikini!
    dlatego dzisiaj jak najszybciej biorę się za poszukiwania tego kremu z Bielendy!! :))
    zastosuję się do Twoich rad! mam nadzieję, że poskutkuje! ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że komuś pomogłam! Super! :) Daj koniecznie znać jak efekty :).

      Usuń
  15. Możesz zdradzić, jakie masz włoski/skórę w tych okolicach? Ja mam ciemne, dość grube i jasną skórę i chciałabym wiedzieć, czy po tym kremie nie zostaną mi brzydkie czarne kropki, jak po każdym, którego próbowałam (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, krem nigdy tak dokładnie nie wydepiluje Ci tego miejsca jak maszynka do golenia, ale sądzę, że mimo wszystko możesz spróbować :).

      Usuń
  16. ja na podraznienia stosuje zawsze puder dla dzieci (najlepiej jakis z cynkiem) - nic mi potem nie wyskakuje :) zarowno przy kremach, jak i przy maszynce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest. Moja siostra stosuje antyperspirant, który, podobnie jak puder dla dzieci, zawiera cynk i też sobie chwali tę metodę. Wypróbuję być może kiedyś :).

      Usuń
  17. Świetny post , ja używam ciągle kremu z Eveline ,ale następnym razem wypróbuję ten z Bielendy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie depilacja bikini wygląda bardzo podobnie :) I też używam kremu z Eveline - to znaczy on był moim pierwszym, a teraz eksperymentuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Używam do depilacji bikini kremu z Bielendy, ale przeznaczonego nie typowo dla tego miejsca, ale do całego ciała. Owszem chętnie wypróbowałabym ten, bo wciąż szukam ideału, ale większość kremów niestety mnie uczula, próbowałam wielu i tylko ten, który mam, nie daje efektu potwornego swędzenia. Boję się więc, że ten recenzowany może okazać się dla mnie nieodpowiedni.

    OdpowiedzUsuń
  20. A na mnie kremy się nie sprawdziły, mam zbyt ciemne, twarde włoski i nadal niestety szukam tej idealnej metody depilacji.

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie pojawiaja się straaaszne podrażnienia po maszynce. Muszę dezynfekować skórę przed, uzywać nowej maszynki a po przydaje się oliwka lub sudokrem. Kremów nie uzywam, bo kiedyś myślałam, że mnie wypali.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kupiłam go nie dawno i mam zamiar na dniach wypróbować. Mam niestety ten sam problem z podrażnieniami, i mam nadzieję, że teraz będzie o wiele lepiej :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani