Zimowe spa nie tylko na zimę, czyli kolejne pudełko od ShinyBox

4 marca 2017 godz.

Jak już wspomniałam w poprzednim poście, swojego czasu listonosz odwiedził mnie dwa razy. Za każdym razem uraczył mnie pudełkiem ShinyBox. Dziś zaprezentuję Wam wydanie Winter Spa. Co prawda za oknem już cudowne słońce (wiecie, że mój termometr pokazuje dokładnie szesnaście stopni?!), ale zawartość pudełka jest dość uniwersalna, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.


To, co zdążyło mnie delikatnie poirytować w związku z pudełkami ShinyBox, to fakt, że przychodziły lekko pogniecione w transporcie. Wiadomo, że nie ma to jakiegoś wielkiego znaczenia, ale biorąc pod uwagę, że design każdego pudełka prezentuję Wam na blogu, było to dla mnie małym utrapieniem, żeby w miarę ładnie zaprezentować nieco zniszczony karton. Teraz firma wyszła naprzeciw oczekiwaniom wszystkich estetek, i pakuje boxa w dodatkowe pudełko. Brawo! Niby mała rzecz, a jednak cieszy.


Zawartość pudełka ucieszyła mnie niesamowicie. Dawno nie dostałam takiej ilości kosmetyków za jednym razem. I w dodatku większość z nich to coś, co na pewno zużyję z przyjemnością. Zresztą... Sami sprawdźcie cóż za skarby w sobie kryje.


Peeling do ciała z filtratem ze śluzu ślimaka firmy Vis Plantis w wersji wyszczuplającej to kosmetyk, z którego bardzo się cieszę ponieważ jestem na etapie wykańczania mojego aktualnego peelingu (który swoją drogą raczej średnio przypadł mi do gustu) z Farmony, więc miałam w planach zakup nowego, a tu proszę, jak znalazł. We właściwości wyszczuplające akurat średnio wierzę, ale w ścierające i ujędrniające już tak, więc na plus.

Ponieważ jestem ambasadorką marki ShinyBox, dodatkowo od producenta Vis Plantis dostałam również Serum odmładzające z filtratem ze śluzu ślimaka. Uwielbiam tego typu produkty, więc i ten gagatek pójdzie wkrótce w ruch.


Krem do włosów normalnych i suchych marki Il Salone Milano, to kolejny strzał w dziesiątkę, bo aktualnie byłam na etapie wykończenia wszelkich włosowych maziajów. Kosmetyku jeszcze nie próbowałam, ale jestem przekonana, że zejdzie raz-dwa. Nie wyobrażam sobie mycia włosów bez użycia maski lub odżywki.


Musujące kulki do kąpieli stóp Good Foot od Delia Cosmetics, to coś, czego zapewne nigdy nie kupiłabym będąc w drogerii, bo jestem zbyt niecierpliwa i leniwa by aż tak dbać o stopy, ale może powinnam zacząć? Wiosna już wkrótce, więc z czasem pojawią się również sandały, a co za tym idzie - gołe stópki. Warto pomyśleć o odpowiedniej ich pielęgnacji.

Kolejnym produktem, który znalazłam w pudełku jest Żel pod prysznic marki Green Pharmacy w wersji Oliwki i Mleko ryżowe. Z tego cieszę się bardzo, bo lubię produkty tej firmy. Jedyne, co mnie martwi, to SLS w składzie, za którym moja atopowa skóra nie przepada, ale sądzę, że mocno nawilżający balsam do ciała załatwi sprawę.


Co prawdą mamą jeszcze nie jestem, ale Krem do pielęgnacji biustu marki Mama's na pewno nie zaszkodzi. W pudełku znajduje się wersja 50 ml, czyli miniatura, aczkolwiek na tyle duża, że wystarczy na wiele użyć.

Kolejnym ambasadorskim prezentem jest Rozświetlająca maska w kremie do twarzy marki Mincer Pharma. To już drugi produkt tej firmy. W boxie UROK znalazłam tonik. Maseczka już raz wylądowała na mojej twarzy i mam raczej pozytywne odczucia na jej temat.

Jako kosmetyczną niespodziankę otrzymałam (kolejną już zresztą) próbkę Płynnego Złota od Alpha-H, o czym już pisałam tutaj.


Maski Oceanic AA - Maska węglowa oczyszczająca oraz Kremowa maska nawilżająca to kolejne produkty z boxa, które bardzo mnie ucieszyły i na pewno je zużyję.



Korektor pod oczy marki Pixie Cosmetics to produkt, który ucieszył mnie najbardziej. Posiadam odcień nr 02 SWEET ALMOND. Na początku bałam się, że będzie zbyt ciemny, ale nic z tych rzeczy. Będzie idealny, gdy moja skóra złapie odrobinę słońca. W swoich zasobach mam bardzo jasne korektory pod oczy, więc ten będzie idealnym dopełnieniem.


Jako dodatkowy prezent od marki Elfa Pharm otrzymałam również Wzmacniającą maskę do włosów oraz Orzeźwiający balsam do ciała z serii O'Herbal. Oba produkty wyglądają naprawdę fajnie, zawsze intrygowały mnie podczas wizyty w Rossmannie czy aptece. Maski użyłam już dwa razy i jestem z niej bardzo zadowolona. Poza dość intensywnym, trawiastym zapachem, włosy są nawilżone i błyszczące. Do tego wystarczą dwie minuty, aby kosmetyk zaczął działać. Balsamu jeszcze nie używałam, więc nie mogę się wypowiedzieć.


W pudełku znalazłam również próbkę herbaty Pu-Erh z pomarańczą i imbirem od Cup And You. Muszę przyznać, że jestem ogromną fanką czerwonej herbaty i ostrych smaków, więc i ten cudowny wywar przypadł do gustu moim kubkom smakowym. Chętnie kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie!

Dodatkowo, aby osłodzić zimowe wieczory, ShinyBox obdarował nas przepysznym ciastkiem owsianym Consonni, którego już nie ma na zdjęciach, ponieważ zniknęło zaraz po otwarciu pudełka. Uwierzcie mi, że miałam w planach zrobienie mu zdjęcia, ale łakomstwo wygrało... 😅


Box Winter Spa bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jego zawartość w pełni mnie satysfakcjonuje. Z tego, co wiem, co widziałam w sieci, wiele osób podziela moją opinię na jego temat. Nie mogę doczekać się następnego pudełka, tym razem edycji wiosennej! Na stronie ShinyBoxa pojawiają się już pierwsze zapowiedzi! 💚

Poniżej jeszcze ulotka.




A Wy co myślicie o tym pudełku? Przypadło Wam do gustu? Zamawiacie ShinyBox? Lubicie? A może macie zupełnie przeciwne zdanie? Dajcie koniecznie znać.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani