Tso Moriri i przyjemnośc kąpieli, czyli recenzja organicznych mydeł w kostce
30 października 2011 godz.O firmie Tso Moriri wspominałam już przy okazji recenzji Marchewkowego musu do ciała, który jest moim niewątpliwym ulubieńcem. Dziś zaprezentuję Wam jeszcze jeden produkt (a raczej dwa produkty, które z racji tego, że mają podobne właściwości recenzuję w jednym poście), czyli organiczne mydła do ciała w kostce.
Do testów otrzymałam dwa mydełka, których składniki są pochodzenia organicznego. Oba w swoim składzie mają olej kokosowy i masło shea. Właściwości pielęgnacyjne obu są takie same (przynajmniej według mnie, ja nie zauważyłam znaczących różnic).
Mydełka mają bardzo ciekawy i elegancki wygląd. Otrzymujemy je zapakowane szczelnie w przezroczystą folię, na której znajduje się naklejka z informacjami na temat mydła (ja niestety swoje etykiety wyrzuciłam do śmieci i nie zrobiłam fotografii, ale o szczegółach dotyczących składu i dodatków w tych oraz innych mydłach możecie poczytać tutaj).
Oba produkty są bardzo wydajne i doskonale się pienią. Wystarczy kilka razy potrzeć myjką o kostkę i już można namydlać całe ciało. Ponadto świetnie myją naszą skórę i pozostawiają ją dobrze oczyszczoną, miękką i pachnącą. Nie wysusza! Zapach nie utrzymuje się na skórze.
Jedyne, co rozróżnia oba produkty (oprócz koloru oczywiście) jest zapach! Mydło w odcieniu żółto-białym pachnie bardzo przyjemnie, wyczuwam tam delikatny, cytrynowy aromat. Woń jest świeża i naprawdę odprężająca. Różowe zaś pachnie melonem (arbuzem?) i to jest mój zdecydowany faworyt pod tym względem. Zapach jest naprawdę piękny i zachęcający!
Generalnie nie lubię mydeł w kostce, ale te sprawiły, że będę się rozglądać za tego typu produktami bo są naprawdę rewelacyjne! Tso Moriri ma w swojej ofercie jeszcze dużo innych mydeł w kostce i na pewno każda z Was znajdzie coś dla siebie. Dodatkowo są piękne i mogą być znakomitym prezentem.
16 komentarze
te mydła wyglądają smakowicie, w dosłownym tego słowa znaczeniu ;D ja też nie byłam przekonana do mydeł (do takich "normalnych" nadal nie jestem), ale odkąd odkryłam pewną mydlarnię i różne cuda, które można w niej dostać, mam w łazience zawsze przynajmniej dwa kawałki mydła w zapasie :)
OdpowiedzUsuńzjadłabym je
OdpowiedzUsuńWyglądają pięknie, jestem maniaczką tego typu gadżetów więc pewnie w najbliższym czasie ulegnę i sprawię sobie takie mydełko :)
OdpowiedzUsuńWyglądają przepięknie. Mogą być ładną ozdobą łazienki :))
OdpowiedzUsuńmiałam okazję używać mydełko, dostałam je w gratisie jak zamawiałam maseczkę, ślicznie wyglądają i fajniutkie są :)
OdpowiedzUsuńgdybym tylko miała wannę...
OdpowiedzUsuńmydlarnia bardzo niepozorna, bo malutka i wciśnięta w jakąś kamienicę :) wydaje mi się, ze to żadna "sieciówka", raczej taki mały sklepik :) ale wybór mają świetny, pachnie tymi mydłami/świecami/olejkami już z daleka :) no i ceny bardzo przyjemne :) jestem uzależniona od tamtejszego mydła winogronowego :D
OdpowiedzUsuńUrocze mydełka, choć nie przepadam za kostkami. Zdarza mi się jednak kupować ozdobne mydła w prezencie.
OdpowiedzUsuńno właśnie - mniaaaaam. A ja uwielbiam mydełka w kostce - zwłaszcza ręcznie robione - najpierw leżą sobie trochę w komodzie z ciuszkami aby przesiąkły ich cudownym zapachem a potem myję nimi zwłaszcza buzię - maja rewelacyjny wpływ na naszą cerę.
OdpowiedzUsuńWyglądają pięknie! szczególnie to różowe:)
OdpowiedzUsuńA gdzie można nabyć takie mydełka?Przez internet czy są gdzieś sklepy?
OdpowiedzUsuńciekawe mydełka
OdpowiedzUsuńone wyglądają tak.. smacznie :D
OdpowiedzUsuńDlaczego wszyscy chcą zjeść te mydełka? :D
OdpowiedzUsuńaż mam chęć ich spróbować
OdpowiedzUsuńtak, wyglądają naprawdę smakowicie :)
OdpowiedzUsuńProszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.