Niestety niektóre produkty, których pragniemy z całego serca lub po prostu kupujemy pod wpływem impulsu nie sprawdzają się. Na początku dajemy pierwszą szansę, drugą, trzecią... Gdy wykończymy całe opakowanie dochodzimy do wniosku, że dany produkt jest po prostu do kitu i nigdy więcej go nie kupimy.
Każda z nas na pewno nadziała się na tego typu kosmetyki, ja również. Dlatego piszę tę notkę. Oczywiście te produkty dla innych mogą być naprawdę dobrym specyfikiem.
Zacznę może od kolorówki, pielęgnację dodam kiedy indziej bo notka byłaby za długa, hehe... Najpierw chciałabym wspomnieć o tuszu do rzęs z Wibo, słynnym Extreme Lashes Volume Mascara (wersja niewodoodporna). Tusz ten ma tyle samo przeciwników co i zagorzałych zwolenników. Ja niestety zaliczam się do tej pierwszej grupy. Na początku byłam tym tuszem po prostu zachwycona! Piałam z zachwytu, że chyba w końcu znalazłam dla siebie bardzo dobry tusz za tak niską cenę...! Moja radość niestety trwała dość krótko z tego względu, że tusz ten strasznie, ale to strasznie się osypywał! Mimo cudownego efektu i genialnej wręcz szczoteczki po paru godzinach (a już nie mówiąc o całym dniu...) lądował na dolnej powiece albo, co gorsza, w oku! Gdy malowałam rzęsy tym tuszem praktycznie cały czas miałam uczucie jak gdybym miała coś w oku... Okropność!
Zdaję sobie sprawę, że konkretny egzemplarz, który posiadałam był wcześniej otwierany przez klientów Rossmanna i w dość dużym stopniu to wpłynęło na jego jakość, ale moja siostra kupiła ten sam tusz oraz recenzje innych użytkowniczek potwierdziły tylko moje zdanie.
Kolejnym produktem, z którego nie byłam zadowolona, i na całe szczęście, którego nie kupiłam tylko sobie testowałam próbkę to podkład Clinique Anti Blemish Solutions (kliknij, aby zobaczyć jak wygląda pełnowymiarowy produkt)... Jest to podkład do cery tłustej, który ma matowić, kosztuje jakieś absurdalne pieniądze (jak na taki produkt oczywiście) a nie różni się zupełnie niczym od tych fluidów, które możemy kupić w Rossmannie dwa (lub nawet więcej) razy taniej. Właściwie to nawet jest od nich gorszy...
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to... kolory! Zazwyczaj kolorystyka ekskluzywnych (bo Clinique to podobno ekskluzywna marka, czyż nie?) produktów jest nie tyle co bogata, ale taka, że każdy znajdzie coś dla siebie... Fakt, należę do bladziochów ale bez przesady! Najjaśniejszy kolor, który zaproponowała mi pani w drogerii był dla mnie dość sporo za ciemny... Odznaczał się na twarzy i bez delikatnego rozjaśnienia pudrem nie wyglądał zbyt naturalnie. Do tego na twarzy wyglądał bardzo nienaturalnie, podkreślał pory i suche skórki. Niestety... To nie jest produkt dla mnie, choć dla kogoś z bardzo suchą skórę być może by się sprawdził.
Trzecim produktem jest żelowy eye-liner Essence z edycji limitowanej Denim Wanted w kolorze 01 Vintage (czarny)... Na początku bardzo, ale to bardzo chciałam go mieć! We Wrocławiu pojawił się stosunkowo późno, więc gdy tylko go ujrzałam to od razu postanowiłam go kupić (mimo faktu, że kilka dni wcześniej nabyłam ten inglotowski). Jakieś było moje rozczarowanie gdy okazał się po prostu suchy i tępy! Wtedy jeszcze aktywowałam go fixerem z Vipery, ale na dzień dzisiejszy już nawet to nie pomaga. Masakra jakaś... Jedyne co dobre mi w nim zostało to pędzelek, który jest całkiem w porządku.
Kolejnym i zarazem ostatnim na dziś produktem jest podwójna kredka do oczu z Oriflame, z serii Very Me... Oczywiście nie spodziewałam się po niej zbyt wiele, ale mimo wszystko jest zbyt twarda, innym to może odpowiadać, ale mi nie. Lubię ekstremalnie miękkie kredki a te zdecydowanie takie nie są. Utrzymują się dość długo na powiece ale ich aplikacja to dla mnie katorga. Nigdy więcej ich nie kupię. Wolę te z Golden Rose, gdzie za sztukę płacę 3,60 zł. a jakość jest naprawdę zniewalająca.
I to by było na tyle produktów do makijażu, które w moim przypadku kompletnie się nie sprawdziły. Jak już wspomniałam Wy możecie mieć inne zdanie na ich temat, ale wiadomo... Dla każdego dobre jest coś innego.
15 komentarze
a ja tak długo marzyłam o tym linerze :) poza tym żadnego z tych kosmetyków nie dane mi było używać, więc to chyba dobrze, skoro są słabe ;)
OdpowiedzUsuńa., ja też bardzo długo marzyłam o tym linerze, więc moje rozczarowanie było jeszcze większe! :(
OdpowiedzUsuńMnie ten podklad z Clinique tez nie sluzyl ... tez mialam probke i podziekowalam :/
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego z tych kosmetyków i dzięki Tobie mieć nie będę :)
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie lubię podkładów Clinique, a na eyeliner się strasznie napaliłam z Essence, a teraz nie wiem czy warto:)
OdpowiedzUsuńUrban Warrior, ja nie rozumiem ludzi, którzy ponad stówę dają za ten podkład. On się w zasadzie niczym szczególnym nie różni od podkładów za 30 zł... :D
OdpowiedzUsuńsimply_a_woman, no widzisz, nie musiałaś wyrzucać kasy w błoto :D.
Agata Ma Nosa, tego eye-linera z edycji limitowanej już raczej w sklepach nie dostaniesz ;). A te, które pojawiły się w ramach nowości są zupełnie inne i te zdecydowanie zakupię.
Nie miałam żadnego z tych produktów a jedyne co kusilo to eyeliner ale dobrze ze go nie kupiłam
OdpowiedzUsuńnie lubię podkładów Clinique, wiele razy się zawiodłam, nie spodziewaj się jednak że podkład do cery tłustej o silnych właściwościach matujących będzie dobry dla cery suchej i nie będzie podkreślał suchych skórek;)
OdpowiedzUsuńYasminella, ciesz się ;).
OdpowiedzUsuńMizzVintage, ja sobie oczywiście zdaję sprawę, że podkład do cery tłustej będzie podkreślał suche skórki, ale co z tymi, którzy mają cerę mieszaną, tak jak ja np.? :D
dzięki za przestrogę :)
OdpowiedzUsuńwtedy albo dwa różne, albo podkład do cery mieszanej:)
OdpowiedzUsuńJa mam ten liner w kolorze szarym i jest ok;) Ale wiem, że dużo dziewczyn ma jakieś suche egzemplarze.
OdpowiedzUsuńTen tusz mnie bardzo kusił, ale osypywania nie znoszę, więc chyba się powstrzymam od zakupu:P
♥ślicznie tutaj. dodajemy ?.♥
OdpowiedzUsuńsri-lingua, nie ma za co :D.
OdpowiedzUsuńMizzVintage, nie widziałam jeszcze jakiegoś konkretnego podkładu do cery mieszanej, który odpowiadałby mi kolorystycznie i rzeczywiście działał :(. Pozostało mi po prostu wycieranie twarzy i pudrowanie w ciągu dnia :D.
poppy, dzięki :).
Ja wlasnie też szykuję notkę o niewypałach:)
OdpowiedzUsuńMam szary liner z DW i też klapa..po dwoch miesiacach wysechł. Czasem go podratuje Duraline ale i tak strasznie jest twardy, tak że pędzel się po nim ślizga, nie da się nabrać.
Chcialam się zapytać jak zrobiłaś to "logo", które się pojawia przy nazwie twojego bloga jak mam go otwartego w zakladkach. Tzn nie chodzi mi o sam proces tworzenia obrazeczka tylko jak go załadować w to miejsce:)
Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.