Jak NIE pisać recenzji kosmetyków

1 czerwca 2011 godz.

Zarówno temat jak i treść mojej notki zapewne będzie kontrowersyjny, ale czytając recenzje kosmetyczne rażą mnie czasami pewne nieścisłości. Nie mówię tu tylko o blogowych recenzjach ale ogólnie, o wszystkich tych, które w ciągu swojego życia przeczytałam... :)

Ten kosmetyk jest okropny, paskudny, wywaliłam go po pierwszym użyciu bo wyskoczyły mi po nim pryszcze/pojawiło się zaczerwienienie/pieczenie, on mnie uczula (...).
Hmmm... Czy aby na pewno możemy oceniać produkt, który ewidentnie nie jest dla nas? Każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inny typ cery. To, na co jestem uczulona działa świetnie u Ciebie. Generalnie nie można używać środków, których składnik (bądź składniki) nas uczulają czy podrażniają. Dlaczego więc ktoś kusi się o pisanie recenzji na ten temat? To tak, jakby ktoś, kto jest uczulony na fasolę mówił wszystkim jakie to warzywo jest niezdrowe i że nie powinno się go jeść, bo mnie uczula! A przecież fasola jest bogata między innymi w witaminę E... Uważam, że nie powinno się oceniać kosmetyków tylko i wyłącznie przez pryzmat swojego zdrowia, bo to ma się nijak do przydatnej recenzji... No bo jak ocenić coś, czego się nie używa?

Nie polecam tego produktu bo ma SLS i parabeny!
Owszem, oba te składniki mogą działać drażniąco na skórę, ale niestety w dzisiejszych czasach bardzo ciężko dostać produkt, który jest pozbawiony tych składników. SLS (Sodium Laureth Sulfate) jest tanim i skutecznym środkiem czyszczącym szeroko wykorzystywanym w produkcji środków chemicznych, do których należą również kosmetyki. Jeśli chcemy dokładnie zmyć zanieczyszczenia z włosów najlepiej będzie to zrobić szamponem, który zawiera w swoim składzie SLS, gdy sięgniemy po taki, który go nie ma zacznie się narzekanie, że on się przecież nie pieni i w ogóle nie myje! Co do parabenów... Parabeny w niewielkich ilościach nie są szkodliwe dla naszego organizmu. Jeśli więc dwa razy dziennie smarujemy buzię kremem z parabenami (których tam i tak jest bardzo mało, o czym świadczy miejsce, które zajmują w składzie) to naprawdę nie umrzemy od tego... Uważam, że nie ma co analizować składu kupowanych kosmetyków (chyba, że wiemy, że coś działa na nas drażniąco, wtedy takiego produktu unikamy) bo one przecież nie mogą nas zabić, prawda? Używajmy tego, co jest dla nas najwygodniejsze i daje najlepsze efekty.

Te cienie bardzo krótko się utrzymują!
A przepraszam... Bazę to nie łaska użyć? Na rynku tyle ich jest, że na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Nie wyobrażam sobie jak można używać cieni nie nakładając pod nie żadnej bazy! Bez tego to i najlepsze cienie się ścierają w ciągu dnia. Co innego jak na bazie są nietrwałe, wtedy to jest problem...

Ten podkład nie kryje...
Podkłady, oczywiście poza małymi wyjątkami, nie są po to by kryć pryszcze, pory i czerwone placki na twarzy (specjalnie napisałam tak dosadnie, żeby było wiadomo o co chodzi). Zadaniem podkładu jest wyrównanie kolorytu naszej cery i zatuszowanie DROBNYCH niedoskonałości. Od większych niedoskonałości jest rzecz jasna korektor. Nie przeczę, że ważną informacją jest stopień krycia danego podkładu, ale nie można mówić, że jeśli w/w stopień jest niski produkt przez to jest zły/nadaje się do śmieci.

Ten puder w ogóle nie kryje!
Powiedzcie mi, w jaki sposób puder ma kryć?! Puder służy temu, by wykończyć makijaż, ewentualnie delikatnie wyrównać koloryt, ale żeby miał cokolwiek zakrywać? Żart jakiś. Jak już to podkład w kompakcie - działa na podobnej zasadzie jak podkład w płynie. Ale taki w kamieniu - no way!

I teraz moje ulubione (dlatego na samym końcu, haha!).
Ten krem/podkład/puder/produkt mnie zapycha!!!
Spoko, jeszcze kilka miesięcy temu sama myślałam, że to kosmetyki zapychają pory. Z błędu wyprowadziła mnie koleżanka-kosmetolożka, która stwierdziła, że czytam za dużo blogów i zbyt dużo filmików na YT oglądam. Tam niestety, oprócz dobrych rad i pięknych hauli można znaleźć mnóstwo głupot (oczywiście nie urażając nikogo). Słuchajcie, kosmetyki nie zatykają porów tylko łój, który się tam znajduje w zetknięciu z tlenem atmosferycznym po prostu się utlenia i powoduje, że mamy nieestetyczne, czarne kropki na przykład na nosie (jeśli akurat w tym miejscu nasza skóra produkuje więcej sebum niż we wszystkich innych). Ich obecność tam nie jest uwarunkowana kosmetykami, jakich używamy tylko naszym organizmem. One tam są i zawszę będą. Możemy się ich pozbyć ale tylko na chwilę bo tak czy siak będą tam wracać bez względu na to, co będziemy stosować. Ta informacja zrewolucjonizowała moje myślenie i zakończyłam wojnę z paskudnymi wągrami bo wiem, że zawsze tam będą, muszę z tym żyć i od czasu do czasu robić peeling. A tak poza tym, dziewczyny, tak na chłopski rozum... Gdyby jakiś preparat, załóżmy krem właził nam w pory to przecież zamiast paskudnych, czarnych kropek miałybyśmy tam kremik, prawda? I działałby na podobnej zasadzie jak dezodorant... I zapomniałabym! Owszem, są kosmetyki, które pogarszają stan naszej skóry, ale one po prostu wzmagają produkcję łoju (jeśli chodzi o to słynne zapychanie).

To by było na tyle z moich przemyśleń. Nie chciałam tym postem nikogo urazić, lecz po prostu uświadomić Wam na co należy zwracać uwagę podczas recenzowania produktów. A teraz uciekam i niedługo wracam do Was z recenzją kosmetyków Vipera!

30 komentarze

  1. uwielbiam Cię za tę notkę:) szczególnie punkt o SLS i parabenach!!! moim zdaniem to chwilowa moda na określanie ich wszystkimi okropnymi przymiotnikami, które zna człowiek... za tok to będą na przykład.... wyciągi z drzewa herbacianego...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko ok,ale z ostatnim punktem sie nie zgodze, sa kosmetyki posiadajace w swoim skladzie takie skladniki, ktore momentalnie pogarszaja stan mojej skory, nie moge uzywac kremow mocno nawilzajacych, natluszczajacych bo to wlasnie one mnie zapychaja, mam mnostwo niespodzianek, atakujacych ze zdwojona sila i nawet nie mowie tu o zaskornikach czy wagrach bo to pikus przy tym co mi sie wtedy dzieje na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. karolajjnn, miło mi :).

    barwy.wojenne, tak, tak, zawsze się znajdzie coś szkodliwego :D. Jeśli chodzi ogólnie o produkcję zarówno spożywczą jak i chemiczną to producent nie może wrzucić na rynek czegoś, co ewidentnie szkodzi zdrowiu. A jeśli już tak jest to ma obowiązek zamieścić o tym informację (tak, jak np. na papierosach czy alkoholu). Na kosmetykach nie widuję takowych :D.

    Agu, owszem, są kosmetyki, które pogarszają stan naszej skóry, ale to nie one zapychają pory, lecz sebum, które zaczyna się nadmiernie wytwarzać ;). W sumie tego nie uściśliłam ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja może będę inna, bo ta notka mi się nie podobała. Oczywiście z niektórymi punktami się zgadzam (puder), ale np. jak czytam recenzję podkładu to chcę dowiedzieć się o jego stopniu krycia. Wiem, że od tego jest korektor i stosuję się do tego, ale i tak wiadomość ta jest dla mnie ważna. Tak samo nie wszyscy korzystają z bazy i wiadomość dla niech ile trzyma się cień bez niej może być ważna :).

    OdpowiedzUsuń
  5. tusia13pl, owszem, określenie stopnia krycia jest ważne, ale nie można mówić, że jakiś podkład jest do kitu bo nie kryje. Chodzi mi o ocenę preparatu przez pryzmat właśnie tego. Podobnie z cieniami. Ja też uważam informację na temat trwałości bez bazy za istotną, ale nigdy nie oceniam cieni właśnie poprzez ich byt na powiece bez bazy ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się nie zgodzę do końca z punktem o zapychaniu :) Ja jeżeli czytam/pisze o zapychaniu to myślę o tym, że niektóre np. podkłady, kremy przyśpieszają powstawanie dużych, czerwonych, bolesnych krost z którymi trzeba powalczyć kilka dni :( Dlatego mam zwyczaj dawać 'kosmetykowi' drugą a nawet i trzecią szansę, wiadomo, hormony w każdej z nas buzują i czasami dają o sobie znać. Wągry - to inna sprawa... Ale reszta punktów - bardzo trafna i się z nią zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brawo! Słuszny post :) Mnie też wiele rzeczy śmieszy/irytuje w niektórych recenzjach :) Kryjący puder to w ogóle dowcip :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się prawie ze wszystkim, co napisałaś, ale podobnie jak Agu twierdzę, że nie wszystko naszej cerze służy i są kosmetyki, które powodują gwałtowne pogorszenie jej stanu, co objawia się wypryskami. Także przytaczane "zapychanie porów" nie musi odnosić się wyłącznie do czarnych kropek na nosie, ale też po prostu do stanów zapalnych, które gdzieś swoją przyczynę przecież mają ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O, i z Shinodką też się zgadzam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty jak zwykle wkładasz kij w mrowisko ;D
    Co do zapychania: Wydaje mi sie, że tutaj bardziej chodzi o ogólne określenie. Równie dobrze możemy mówić, że produkt jest komadogenny.
    Taki etymologiczny przypadek z tym zapychaniem :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się z Tobą całkowicie, z recenzjami różnie bywa, oczywiste,że są subiektywne, ale czasami czytam tak niegatywne opinie o produktach,które ja lubię,że sobie myślę- jak dobrze,że ja nie piszę negatywnych recenzji, tak sobie założyłam i tego się trzymam,coś mi się nie podoba, nie pokazuję, no chyba,że jest bardzo ciekawe i posłuży innym dziewczynom lepiej

    OdpowiedzUsuń
  12. Co do pudrów: nie zapominajmy o podkładach w kompakcie czy kamuflażach, które są super kryjące, a mają formę pudru prasowanego lub fluidu. Wydaje mi się, że sedno tkwi w tym że większość użytkowniczek tego nie rozróżnia. Sama kiedyś dostałam pytanie jaka jest różnica między podkładem a fluidem.
    Dlatego myślę, że może dalej istnieć rozróżnienie na podkłady lepiej kryjące i te wyrównujące koloryt.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy post i w większości słuszny ale co do zapychania to pospisuję się pod shinodka. U mnie niektóre składniki powodują nie zaskórniki ale właśnie bolące, podskórne gule (przepraszam za opis) lub taką kaszkę bez koloru ale widoczną w strukturze skóry i właśnie to dla mnie jest zapychanie...
    Wągry podciągam w swojej klasyfikacje pod zanieczyszczenie cery.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetna notka :) Jeśli chodzi o SlS to sama np staram się trochę ograniczać produkty z nim w mojej łazience, ale tej całej nagonki nie rozumiem, bo też używam np szamponów z nim i są to moje ulubione od długiego czasu, co do zapychania to się zgadza, niestety często dziewczyny nie dbają o demakijaż i oczyszczanie twarzy a potem często zwalają na kosmetyki...

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwazam ze rzadko sie trafiaja totalne buble kosmetyczne. To ze produkt nie sprawdza sie u mnie nie znaczy ze nie sprawdzi sie u innej osoby. Czasami sposob jego uzycia ma znaczenia. Wiele jest produktow ktore jedni kochaja a drudzy nienawidza. Kazdy jest przeciez inny i innego dzialania oczekuje. Sama piszac recenzje zwracam na to uwage - podkreslam to czego oczekuje i to jaki rezultat uzyskuje na swojej skorze. Post kontrowersyjny ale jest w nim wiele slusznosci :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ciekawa notka. ja dorzuciłabym jeszcze pisanie recenzji po zużyciu jednej próbki kremu.

    swoją drogą chciałabym, żeby ktoś mi wytłumaczył, dlaczego chociaż skóra przetłuszcza mi się minimalnie to mam rekordową liczbę wągrów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. SLS i parabeny- zgadzam się na całej rozciągłości.
    O zapychaniu to pierwsze słyszę, ale przydatne info. Chociaż z drugiej strony jeżeli np. używam kremu z parafiną to na twarzy wyskakują mi krostki, a na nosie mam znacznie więcej zaskórników... I to niezależnie od cyklu miesiączkowego.

    Co do cieni- nie zgadzam się. To tak samo powinnaś w takim razie oceniać podkład- na bazie wytrzymuje dłużej, a przecież oceniamy go (zazwyczaj) nałożony na twarz saute.

    Pomysł na notkę ciekawy i mam nadzieję, że nie przeszkadza ci opinia inna od twojej (jak niektórym blogerkom :D).
    Pozdrawiam
    zoila

    OdpowiedzUsuń
  18. Wszystko super, tylko w tym ostatnim punkcie zgodzę się z tym, co już wcześniej mówiły dziewczyny - ja pisząc o zapychaniu mam na myśli to, że nagle jakiś produkt drastycznie pogorszył stan mojej skóry - nie wchodząc w pory sam z siebie, ale potęgując właśnie całą reakcję łańcuchową na mojej twarzy, co objawiło się bolącymi, okropnymi wypryskami. nie mam na myśli zaskórników, tylko takie swoiste duszenie się buzi pod jakimś kremem, czy innym produktem, skutkiem czego przypomina pisankę ;). pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. notka przydatna, zawsze mnie śmieszy, jak osoba o skórze skłonnej do przetłuszczania recenzuje podkład dla cery suchej i marudzi, że się świeci po kilku godzinach.
    z zapychaniem, jak większość poprzedniczek, się nie zgadzam. istnieją składniki komadogenne, które sprzyjają powstawaniu niedoskonałości skóry, bolących, wypukłych, często ropnych, prowadzących do stanu zapalnego i ogólnie bleee, ja przynajmniej w taki sposób rozumiem to słowo, nie w odniesieniu do zanieczyszczeń skóry.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobry tekst, taki dobitny. Co do zapychania, ja nie mogę używać kremów np z parafiną, bo u mnie powoduje powstawanie gul, krost i innych historii. Więc tu jest temat do dyskusji, owszem powstawanie zaskornikow jest spowodowane nadmiernym wydzielaniem loju, dotykaniem twarzy rekoma itp, ale to co wybija się z wnętrza naszej twarzy to już inna bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niestety, nie zgadzam się z kilkoma punktami. Jestem z wykształcenia między innymi kosmetologiem i muszę z przykrością stwierdzić, że (z naukowego punktu widzenia) Twoja koleżanka jest w ogromnym błędzie i szerzenie tego typu informacji jest szkodliwe dla użytkowników. Pory, czyli ujścia gruczołów łojowych są obecne na skórze każdego człowieka. Wydzielanie sebum, potu i innych substancji przez skórę jest również normalne. Nienormalne jest natomiast blokowanie swobodnego "wydostawania" (wypływania) łoju z przewodu wyprowadzającego. Istnieją składniki w kosmetykach (i to mnóstwo), które mają pewien stopień komedogenności (skala od 1-5), np.: parafina, silikony itp. Tworzą one warstwę okluzyjną, uniemożliwiającą parowanie wody, a co dopiero "wypływanie" łoju. Pozdrawiam. Magda.

    OdpowiedzUsuń
  22. Widzę, że moja notka wzbudziła niemałe poruszenie ;). Ja, poprzez słowo "zapychanie" rozumiem zatykanie porów. Nigdy nie przyszło mi na myśl, że może chodzić o ropne gule i tego typu przypadłości. Może dlatego, że moja cera jest raczej bezproblemowa i nigdy nie miałam takiego problemu.

    Droga Magdo, ja właśnie napisałam o tym, co powiedziałaś. Może nie w taki naukowy sposób jak Ty, ale właśnie o tym, co napisałaś chciałam dziewczynom powiedzieć... Że to nie kosmetyk zatyka pory, a po prostu uniemożliwia parowanie wody - być może inni zrozumieli na opak moją wypowiedź, ale mniej więcej o to mi chodziło ;). Większość dziewczyn po prostu twierdzi, że to kosmetyk włazi w pory tworząc zanieczyszczenia, a to nie tak... :)

    Miło mi bardzo, że tak chętnie wypowiadacie się na ten temat i macie różnorodne zdanie. Nie neguję żadnego ;).

    OdpowiedzUsuń
  23. Ściślej pisząc, to właśnie kosmetyki "zapychają", ponieważ zawierają składniki blokujące wyprowadzanie łoju z kanałów łojowych. Zablokowany kanalik rozszerza się (przez wciąż produkowane sebum w gruczole), ilość łoju niewydalonego zwiększa się i powstaje czop. Zgromadzone tłuszcze i zanieczyszczenia (między innymi kusz, resztki kremu, podkładu, pudru) są idealną pożywką dla bakterii m. in. Propionibacterium acnes (beztlenowce). Enzymy bakteryjne trawią kwasy tłuszczowe i trójglicerydy, w które bogate jest sebum. W mieszku włosowym tworzy się stan zapalny, nazywany potocznie pryszczem. Dlatego tak duży nacisk kładzie się na oczyszczanie skóry i eksfoliację, ponieważ tylko to może na bieżąco odblokowywać ujścia gruczołów łojowych. Pozdrawiam, Magda.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepraszam, niepotrzebnie się wymądrzam - chciałam tylko wyjaśnić skąd moja opinia. Pozdrawiam jeszcze raz, Magda. =)

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj, zaraz wymądrzanie :D. Lubię takie naukowe wynurzenia ;). Jakoś bardziej do mnie przemawiają niż czcze gadanie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Agata, w większości się zgadzam. Z tym "zapychaniem" to też kwestia rozumienia takiego określenia i tutaj różnie można to rozpatrywać.

    Mnie denerwują jeszcze dwie rzeczy:
    1. Dziewczyna z naprawdę ładną cerą, narzeka na niekryjący podkład i wiesza psy na tych delikatnie kryjących. Pytam - po co Ci ta maska? I chodzą później latem, cała się klei, maź spływa po brodzie.. ale nic tam. Bo słyszała, że dobry podkład musi IDEALNIE kryć.
    2. Określenie "TEN KOSMETYK NIC U MNIE NIE ROBI". Jest parę osób na YT, które tak argumentują negatywną recenzję produktu. NIC JEJ NIE ZROBIŁ. Nie ugotował obiadu, nie zamknął klapy w toalecie po sobie... No nic po prostu. :D

    Dobra notka. Ja miałabym jeszcze kilka podobnych zastrzeżeń. Ogólnie można by książkę napisać na ten temat ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobra notka, co do "zapychania" jestem po 2 stronie barykady, ale w wielu miejscach masz ogromną rację.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Studiuję na uczelni technicznej, gdzie generalnie większość prowadzących (przynajmniej na moim wydziale) uważa, że nie każdy może być inżynierem, a nawet ni powinno być ich zbyt dużo, więc trzeba ich troszkę przesiać co roku ;) No powiem Ci, że też nie wiem jak mam lepiej przekazywać myśli na temat rozdziału chromatograficznego, ale niech babie będzie... -.-

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie zgadzam sie z kilkoma podpunktami tak jak dziewczyny z zapychaniem porow oraz : (:P)

    trwałość cieni: ok ale ja oceniam cienie nie baze. Fakt zawsze ja stosuje do makijazy ale sa cienie, które trzymaja sie na niej dluzej inne krocej. I jeżeli kupilam cien który trzyma się bez poprawek i drugi cien który znika o wiele szybciej to można określić go jako nietrwały. Oceniam sam w sobie produkt bez dodatkow, tak samo jak recenzuje np. szminke, to wczesniej nie nakladam bazy na usta. Moim zdaniem oczywiście. :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani