Skóra moich dłoni jest bardzo sucha. Wystarczy, że przez pół dnia nie smaruję rąk, a pojawia się swędzenie, a na drugi dzień skóra już jest zaczerwieniona i sucha na wiór. Zwykłe kremy często zdają egzamin, ale skórki wokół paznokci to już zupełnie inna bajka, do tego potrzebuję czegoś więcej niż krem do rąk (no, chyba że bardzo treściwy).
W trakcie konferencji Meet Beauty uczestniczyłam w warsztatach firmy Indigo, podczas których został zaprezentowany genialny wręcz manicure masłem shea (piszę genialny ponieważ już kilka razy wykonywałam go na własnych paznokciach i jestem bardzo zadowolona z efektów, jaki daje). Każda z blogerek otrzymała od marki torbę pokaźnych rozmiarów z cudowną wręcz zawartością, która między innymi umożliwia wykonanie wyżej wspomnianego zabiegu. O samym manicure rozpisywać się nie będę ponieważ na youtubowym kanale marki Indigo możecie znaleźć filmik ze szczegółową instrukcją w jaki sposób go wykonać (kliknij tutaj aby przejść do filmu). W dzisiejszej notce chciałabym się skupić na produkcie samym w sobie, czyli na maśle shea od Indigo.
Marka Indigo, oprócz z lakierów do paznokci słynie również z pięknych zapachów. Posiada wiele produktów nawilżających, a każdy z nich dostępny jest w wielu wariantach zapachowych przypominających aktualnie popularne perfumy. Mi trafił się zapach MAGIC STAR. Wszystkie dostępne wersje znajdziecie na stronie Indigo Nails, a dokładnie tutaj.
Nie wiem jakimi perfumami inspirowany jest zapach Magic Star, ale według mnie jest bardzo delikatny i elegancki. Wykonywanie tym produktem manicure jest niezwykle przyjemne. Wiem jednak, że jak skończę to opakowanie, to moim kolejnym typem będzie Arome 99.
Przejdźmy jednak do produktu. Shea Butter od Indigo zamknięte jest w elegancki, plastikowy słoik, który mieści w sobie 75 ml kosmetyku. Aluminiowa nakrętka dodaje całemu designowi uroku. Jestem bardzo łasa na tego typu dodatki... ;)
Producent zapewnia, że jest to kosmetyk uniwersalny i można go używać nie tylko do skóry dłoni, ale również na twarz czy włosy. Co do tego pierwszego, to nie mam nic przeciwko, ale ze względu na bardzo tłustą konsystencję polecam jedynie na noc, zaś na dzień jedynie dla osób o bardzo suchej skórze. Włosy - oczywiście w ramach olejowania, lub w minimalnej ilości aby uspokoić lwie wręcz puszenie się. W każdej z tych ról masło shea spisało się naprawdę dobrze.
Mistrzowsko jednak działa na moje skórki i paznokcie (o ile nie ma na nich lakieru), i generalnie na skórę dłoni. Dokładnie nawilża i wygładza. Jest idealny po manicure hybrydowym, gdzie skórki po cleanerach i removerach są naprawdę mocno przesuszone. Używam go zamiast oliwki, i sprawdza się świetnie. Nie mówiąc już o tym, że jest zdecydowanie wydajniejszy niż oliwka.
Ponieważ masło shea od Indigo ma w sobie domieszkę oleju kokosowego, idealnie roztapia się pod wpływem naturalnej temperatury ciała. Gdy go wyciągamy z pojemnika jest nieco zbite, a po kilku sekundach jego konsystencja staje się oleista. Sądzę, że przy wyższych temperaturach (np. w lecie) może się całkiem roztopić i trzeba być uważnym w trakcie stosowania, ewentualnie trzymać w pomieszczeniach o niższej temperaturze, bo korzystanie z oleju w takim opakowaniu może być mało praktyczne.
Na poniższej fotografii widać jak masło shea zachowuje się bezpośrednio po wyjęciu ze słoiczka.
A tu już po kilku sekundach całkiem roztopione.
Czym różni się masło shea z Indigo od innych maseł? Właściwości pielęgnacyjne zapewne są takie same, ale opisywany przeze mnie produkt ma naprawdę piękne opakowanie, a do tego cudownie pachnie, przez to manicure jest zdecydowanie przyjemniejszy. To coś, do czego na pewno będę wracać.
W trakcie konferencji Meet Beauty uczestniczyłam w warsztatach firmy Indigo, podczas których został zaprezentowany genialny wręcz manicure masłem shea (piszę genialny ponieważ już kilka razy wykonywałam go na własnych paznokciach i jestem bardzo zadowolona z efektów, jaki daje). Każda z blogerek otrzymała od marki torbę pokaźnych rozmiarów z cudowną wręcz zawartością, która między innymi umożliwia wykonanie wyżej wspomnianego zabiegu. O samym manicure rozpisywać się nie będę ponieważ na youtubowym kanale marki Indigo możecie znaleźć filmik ze szczegółową instrukcją w jaki sposób go wykonać (kliknij tutaj aby przejść do filmu). W dzisiejszej notce chciałabym się skupić na produkcie samym w sobie, czyli na maśle shea od Indigo.
Marka Indigo, oprócz z lakierów do paznokci słynie również z pięknych zapachów. Posiada wiele produktów nawilżających, a każdy z nich dostępny jest w wielu wariantach zapachowych przypominających aktualnie popularne perfumy. Mi trafił się zapach MAGIC STAR. Wszystkie dostępne wersje znajdziecie na stronie Indigo Nails, a dokładnie tutaj.
Nie wiem jakimi perfumami inspirowany jest zapach Magic Star, ale według mnie jest bardzo delikatny i elegancki. Wykonywanie tym produktem manicure jest niezwykle przyjemne. Wiem jednak, że jak skończę to opakowanie, to moim kolejnym typem będzie Arome 99.
Przejdźmy jednak do produktu. Shea Butter od Indigo zamknięte jest w elegancki, plastikowy słoik, który mieści w sobie 75 ml kosmetyku. Aluminiowa nakrętka dodaje całemu designowi uroku. Jestem bardzo łasa na tego typu dodatki... ;)
Producent zapewnia, że jest to kosmetyk uniwersalny i można go używać nie tylko do skóry dłoni, ale również na twarz czy włosy. Co do tego pierwszego, to nie mam nic przeciwko, ale ze względu na bardzo tłustą konsystencję polecam jedynie na noc, zaś na dzień jedynie dla osób o bardzo suchej skórze. Włosy - oczywiście w ramach olejowania, lub w minimalnej ilości aby uspokoić lwie wręcz puszenie się. W każdej z tych ról masło shea spisało się naprawdę dobrze.
Mistrzowsko jednak działa na moje skórki i paznokcie (o ile nie ma na nich lakieru), i generalnie na skórę dłoni. Dokładnie nawilża i wygładza. Jest idealny po manicure hybrydowym, gdzie skórki po cleanerach i removerach są naprawdę mocno przesuszone. Używam go zamiast oliwki, i sprawdza się świetnie. Nie mówiąc już o tym, że jest zdecydowanie wydajniejszy niż oliwka.
Ponieważ masło shea od Indigo ma w sobie domieszkę oleju kokosowego, idealnie roztapia się pod wpływem naturalnej temperatury ciała. Gdy go wyciągamy z pojemnika jest nieco zbite, a po kilku sekundach jego konsystencja staje się oleista. Sądzę, że przy wyższych temperaturach (np. w lecie) może się całkiem roztopić i trzeba być uważnym w trakcie stosowania, ewentualnie trzymać w pomieszczeniach o niższej temperaturze, bo korzystanie z oleju w takim opakowaniu może być mało praktyczne.
Na poniższej fotografii widać jak masło shea zachowuje się bezpośrednio po wyjęciu ze słoiczka.
A tu już po kilku sekundach całkiem roztopione.
Czym różni się masło shea z Indigo od innych maseł? Właściwości pielęgnacyjne zapewne są takie same, ale opisywany przeze mnie produkt ma naprawdę piękne opakowanie, a do tego cudownie pachnie, przez to manicure jest zdecydowanie przyjemniejszy. To coś, do czego na pewno będę wracać.
A Wy lubicie manicure z użyciem masłem shea? A może używacie tego produktu jeszcze w innym celu? Chętnie się dowiem! :)
0 komentarze
Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.