Czekoladę uwielbiam w każdej postaci, cienie to również dla mnie niemały rarytas. Ostatnio wiele marek wypuściło na rynek kosmetyczny palety cieni inspirowane bombonierkami, czekoladkami, itp. Wszystko oczywiście miało swój początek u marki Too Faced (której nie miałam okazji używać), a potem inne, często tańsze marki wypuszczały swoje czekoladowe cienie, Catrice również pokusiło się o takową... Z jakim efektem?
Do tej uroczej paletki podchodów miałam co najmniej trzy, chodziłam wokół niej, macałam tester i wąchałam same cienie... (co wzbudziło zainteresowanie u pań w Rossmannie, haha!) mając nadzieję, że poczuję cudowną woń kakaa, ale jego brak nie zniechęcił mnie do nich. I tak po podchodach w końcu produkt wylądował w mojej kosmetyczce i był przez ostatnie dwa-trzy tygodnie dość intensywnie przeze mnie eksploatowany.
Paleta Chocolate NUDES marki Catrice pochodzi z najnowszej kolekcji jesień/zima 2015. Zawiera sześć odcieni, w tym trzy matowe i trzy metaliczne. Kolory jakie są - każdy widzi - zdecydowanie neutralne, czyli coś, co kocham najbardziej. W ogóle każda paleta, która ma w sobie nazwę nude przyprawia mnie o szybsze bicie serca, więc i z tym nie było inaczej.
Jakość cieni oceniam jako dobrą. Mają dobrą pigmentację, ładnie się rozcierają, nie blakną w ciągu dnia i dobrze się trzymają. Używając bazy nie musimy się martwić, że wejdą nam w załamanie powieki. Jakość każdego z osobna jest zbliżona. Odcienie metaliczne są oczywiście bardziej kremowe i przyjazne w obsłudze, ale i do matów właściwie nie mam zastrzeżeń. Oczywiście mają nieco słabszą pigmentację, ale i tak praca z nimi nie przysparza problemów.
Poniżej możecie zobaczyć jak każdy z nich prezentuje się po opuszczeniu palety :).
Matowe są naprawdę matowe, a metaliczne mają cudowny połysk i pięknie rozświetlają spojrzenie. Same odcienie podobają mi się bardzo. Jak dla mnie idealne do makijażu dziennego - do wieczorowego też (spójrzcie na najciemniejszy, matowy brąz, ajjj!).
Wielkość i forma produktu sprzyjają podróżom, więc już teraz mogę Wam powiedzieć, że na pewno będę ją zabierać ze sobą na różnego rodzaju wyjazdy. Jeśli ktoś lubi w ciągu dnia, w pracy czy w szkole, poprawiać makijaż oka, to gabaryty nie będą w tym przeszkodą.
Kiedyś kupiłam paletkę Catrice Absolute NUDE i muszę przyznać, że wersja czekoladowa jest zdecydowanie bardziej trafiona i lepsza jakościowo, więc jeśli komuś z jakiegoś powodu nie podobała się pierwsza nudowa paletka z Catrice, proszę się nie zrażać. To zdecydowanie inny produkt. Godny uwagi.
A Wy co sądzicie o czekoladowych cieniach Catrice? Też się z nimi polubiłyście, jak ja?
0 komentarze
Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.