Co jest w mojej małej torebce

10 kwietnia 2016 godz.

Jakieś cztery lata temu napisałam dla Was notkę pt. Co mam w swojej torebce. Od tego czasu nieco zmieniło się w moim życiu. Przede wszystkim skończyłam studia, więc i preferowana wielkość torebki uległa zmianie. Aktualnie jestem dużą fanką małych torebek, które już nie muszą mieścić formatu A4! Co w nich trzymam? Minimalizm! :)


Na dzień dzisiejszy moją ulubioną torebką, która pasuje właściwie do wszystkiego jest mała kopertówko-listonoszka z Parfois w kolorze czarnym. Można zarzucić ją na ramię, bądź odpiąć pasek i trzymać w dłoni.


Uszyta jest z bardzo porządnej eko-skóry. Zapłaciłam za nią jakieś 50 zł. podczas polskiego Black Friday w centrum handlowym Renoma. Od tego czasu noszę ją prawie codziennie i muszę przyznać, że jestem z niej bardzo zadowolona. Oprócz tego, że jest zwyczajnie piękna, to jak na kopertówkę, mieści w sobie całkiem sporo.

A oto, co zazwyczaj w niej noszę...


Pierwsze, co rzuca się w oczy, to koralowy portfel z Dresslink, który kosztuje niecałe 4 dolary, a jego jakość jest naprawdę świetna, choć wizualnie mówiąc szczerze, średnio przypadł mi do gustu. Mogłam zdecydować się na inny kolor. Mówią jednak, że w czerwonych portfelach mnożą się pieniądze, więc już został... ;)

Dodatkowo telefon komórkowy, bez którego raczej nie ruszam się z domu (tak, i ja jestem ofiarą XXI wieku). Model, który posiadam to Sony Xperia M4 Aqua - jestem z niego naprawdę zadowolona i mogę go z czystym sumieniem polecić, choć jak dla mnie mógłby mieć więcej pamięci wewnętrznej.

Gumy do żucia - tym razem Orbit. Czy tu trzeba się rozpisywać? Gumy do żucia to podstawa i już. Czasem warto odświeżyć oddech.

Karta wstępu - tego właściwie nie wyjmuję, oczywiście poza pracą. Gdy zabraknie badża nie mam jak wejść do biura, trzeba wtedy kombinować i prosić znajomych o przysługę.

No i kosmetyczka... Tutaj też noszę kilka niezbędników.


Po pierwsze i przede wszystkim - puder matujący, tym razem to Puder Ryżowy marki Miyo. Moja twarz bardzo szybko zaczyna się świecić, więc poprawki w ciągu  dnia są jak najbardziej wskazane.

Mały róż (tym razem Kobo Matte Blusher), celem drobnych poprawek. Zwykle do podręcznej kosmetyczki pakuję najmniejszy, jaki mam. Te z Kobo pod względem wielkości są naprawdę bardzo praktyczne. No i mają cudowne kolory - polecam.

Żel do dezynfekcji rąk Bath and Body Works... W Polsce marka dostępna jedynie w Warszawie, nad czym bardzo ubolewam. Wracając jednak do produktu... Jak dla mnie to totalny niezbędnik. Często są sytuacje, że korzystam z toalety w miejscu publicznym a tam (o zgrozo!!!) brakuje mydła bądź jest ono tak rozwodnione, że mam wątpliwości czy ono w ogóle cokolwiek myje... Wtedy do akcji wkracza żel antybakteryjny. Świetnie odświeża i dezynfekuje skórę rąk. No i zabija wszelkie paskudne zapachy.

Błyszczyk bądź inny produkt do ust. Tym razem padło na błyszczyk marki Dr Irena Eris z serii ProVoke. To produkt, który na ustach prezentuje się bardzo ładnie, a dodatkowo je nawilża. Ostatnio używam go bardzo często.

Gumka do włosów Invisibooble - to klasyk w swoim gatunku. Nie jestem ogromną fanką tych sprężynek, ale skoro już są, to ich używam. Przynajmniej nie maltretują moich kłaczków.

Pędzel i puszek do nakładania różu i pudru. No tak... Palcami raczej trudno zaaplikować produkty w kamieniu, więc noszę ze sobą możliwie najmniejsze aplikatory.


I to by było na tyle, jeśli chodzi o torebkowe tematy. Jak widać, nie jestem zwolenniczką noszenia ze sobą wszystkiego, co możliwe, bo a nuż się przyda. Staram się pakować rzeczy, które rzeczywiście są dla mnie niezbędne i nie zajmują dużo miejsca. A Wy jakie torebki nosicie? Te większe, czy raczej mniejsze?

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani