bio, bio... bioBOTANIC, czyli zrób prezent dla swoich włosów

18 grudnia 2017 godz.

Jak dawno mnie tu nie było! Gdy spojrzałam na datę ostatniego posta i na aktualną, to doszłam do wniosku, że chyba czas tu wrócić. Mam naprawdę masę produktów, które chciałabym opisać, ale jesienny letarg i małżeńskie życie pochłonęły mnie bez reszty... 😉

Dziś będzie troszkę o włosach. Jak część z Was zapewne wie, zarówno moja skóra głowy, jak i włosy są dość wymagające. Łupież mam po byle czym, a długie loki, nieodpowiednio zadbane i wystylizowane potrafią wyglądać naprawdę źle... Nietrudno się domyślić, że do nowych produktów podchodzę z niemałą rezerwą, ale w związku z tym, że lubię nowości, nie mogłam oprzeć się firmie bioBOTANIC.


Na pierwszy ogień idzie Żel utrwalający z organicznymi jagodami goji z serii beFINE. Ten kosmetyk zaintrygował mnie bardzo. Na co dzień używam pianki do włosów, więc żel to na pewno miła odmiana i do tego taki, który ma dodatkowo pielęgnować!

Produkt zapakowany jest w przyjemny dla oka plastikowy słoik z aluminiowym wieczkiem. W środku zaś znajduje się dodatkowa osłonka, która chroni zawartość. Jest to konieczne biorąc pod uwagę baaardzo rzadką (jak na żel oczywiście) konsystencję.


Przyznam, że spodziewałam się ładnego, owocowego zapachu. Nic z tego. Produkt pachnie tak... Naturalnie? Trochę przypomina mi agar...? Trudno to opisać. Nie jest to coś, co mi przeszkadza. Oceniam to raczej neutralnie. Ot, kosmetyk z serii bio.

Przejdźmy jednak do działania, bo to pewnie najbardziej interesująca część. Przy włosach kręconych, producent zaleca stosować kosmetyk na wysuszone pukle. I co ja robię? Grzecznie się do tego stosuję. Często jest tak, że mimo pianki, moje włosy gdzieniegdzie nie są skręcone, albo mam wrażenie, że skręt jest zbyt mały. Wtedy biorę magiczny słój, z którego wyciągam odrobinę żelu, rozcieram w dłoniach i dodatkowo ugniatam loki. W tej roli spisuje się bardzo dobrze. Naprawdę świetnie je utrwala i w ogóle nie wysusza, a także nie obciąża. Dzięki temu moje loki trzymają się czasami nawet trzy dni. To również fajny sposób, by sobie fryzurę odświeżyć, czyli wgnieść nieco w dzień, kiedy nie myjecie włosów (kręciołki zrozumieją 😋).


Jedynym minusem tego produktu jest fakt, że nieco skleja włosy i nie ma tu miejsca na przeczesanie pukli dłonią na sucho. Nie jest to bardzo widoczne i nie osiągniemy efektu mokrej Włoszki (chyba że przegniemy z ilością). Warto jednak rozczesywać włosy dopiero po myciu.

Ogólnie to bardzo dobry produkt i u mnie sprawdza się doskonale. Polecam!

Kolejnym kosmetykiem, tym razem z serii bioHEALTH, jest Szampon odmładzający. Moja skóra głowy ma ogromne skłonności do łupieżu, więc używanie byle czego nie wchodzi w ogóle w grę, jeśli nie chcę wyglądać jakby złapała mnie śnieżyca... Z tego więc względu naprawdę ostrożnie dobieram szampony. I tak właśnie wpadł mi ten...


Konsystencja - jak to szamponu (wybaczcie, nie zrobiłam swatcha, ale wierzę, że jesteście sobie w stanie wyobrazić jak wygląda transparentna, lekko żółtawa maź). Dobrze się pieni i wspaniale pachnie! To jedna z większych zalet tego kosmetyku.

Szampon ten stosuje się z odpowiednim olejkiem esencjonalnym, przeznaczonym do wybranej pielęgnacji. Niestety ja wybrałam HYDRATE (nawilżający), który w swoim składzie zawiera alkohol, a ja nie chcąc podrażnić sobie skóry głowy, po prostu go odłożyłam i nie mieszałam z szamponem. Nie wiem jak inne olejki, ale jeśli nie macie problemów takich jak ja, to to naprawdę świetny pomysł. Jest ich całe mnóstwo i każdy znajdzie coś dla siebie - działanie łagodzące, regulujące pracę gruczołów łojowych, oczyszczający, itd.

Postanowiłam więc używać szamponu solo, bez żadnych dodatków. Muszę przyznać, że jego właściwości czyszczące zrobiły na mnie duże wrażenie. Wystarczyło odrobinę nałożyć na skórę głowy, pomasować, a następnie spłukać pianę. Nie ma konieczności prania włosów na całej długości. Powstała piana doskonale sobie z tym radzi.

Niestety stosowanie tego szamponu na dłuższą metę nieco pogłębiło mój łupież. Nie jakoś bardzo mocno, ale musiałam go odłożyć i aktualnie stosuję go tylko sporadycznie, gdy zależy mi na mocnym oczyszczeniu. I tu się sprawdza bardzo dobrze. Nie podrażnia mojej skóry.

Czy polecam? Tak, jeśli nie macie mega problemów z łupieżem. Być może zastosowanie odpowiedniego olejku esencjonalnego załatwiłoby sprawę.


O ostatnim produkcie rozpisywać się nie będę, bo to prezent dla mojego męża 😊, czyli Mydło do golenia z masłem karitè z serii bioMAN. Od siebie mogę dodać, że produkt ten wygląda naprawdę elegancko i będzie idealne na prezent. To słoik z ciemnego szkła z plastikową, czarną nakrętką.

Produkt ma gęstą konsystencję i przyjemny zapach. Na twarz panowie mogą nakładać przy pomocy pędzla lub dłoni, także kto jak lubi.


Seria bioMAN ma naprawdę dużo interesujących kosmetyków dla panów, zwłaszcza dla brodaczy, bo znajdziemy tam całe mnóstwo produktów do pielęgnacji zarostu na twarzy.

Kosmetyki bioBOTANIC zrobiły na mnie dobre wrażenie. Nie mogę nie dodać, że to produkty wegańskie, posiadające odpowiednie certyfikaty. Uważam, że warto się zainteresować. Zerknijcie do sklepu internetowego i dajcie znać czy znaleźliście coś dla siebie. Może poza bliskimi, warto zrobić prezent również sobie? 😃

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani