Neverending story, czyli trwałe produkty do ust od Maybelline

2 marca 2013 godz.

Zasadniczą wadą produktów do ust jest fakt, że szybko się je zjada i trzeba użyć ich kilka, a czasami nawet kilkanaście razy dziennie, żeby uzyskać efekt jak tuż po wykonaniu makijażu. Producenci jednak wychodzą naprzeciw oczekiwaniom niecierpliwych i niemających na nic wiecznie czasu konsumentek, tworząc liptinty i utrwalacze wszelkiej maści. A co zrobił Maybelline? Krótką zapowiedź recenzji widziałyście już tutaj, dziś przyjrzymy się z bliska trwałym produktom do ust.


Bohaterami dzisiejszej notki będą dwie szminki z serii Super Stay 14HR Lipstick, a także liptint Super Stay 10H Tint Gloss.

Recenzję rozpocznę może od liptinta, ponieważ ten swojego czasu był bardzo pożądanym przez wiele kosmetoholiczek produktem. Kolor, który dziś zaprezentuje nosi nazwę 540 ENDLESS RUBY. Odcień jest baaardzo intensywny (zresztą jak większość z tej serii) - to taka ciemna wiśnia.

Sam produkt zapakowany jest w charakterystyczną tubkę, której zakrętka ma odcień przypominający kolor produktu, co znacznie ułatwia sprawę jeśli w kosmetyczce mamy kilka tego typu produktów. Ogólnie na plus.


Nie zrażajcie się upaćkanymi niemożliwie testerami w Rossmannie (a przynajmniej w moich Rossmannach takie właśnie są...), opakowanie jest bardzo praktyczne i wcale nie tak łatwo ubrudzić je farbką.

Produkt na usta nakładamy przy pomocy ciekawego aplikatora w kształcie... Hmmm... Co Wam to przypomina? :) Bardzo lubię takie ponieważ można nimi naprawdę precyzyjnie nałożyć produkt.


Kosmetyk ten pachnie całkiem przyjemnie, owocowo. Mimo że jest dość rzadki, co w przypadku liptintów nieszczególnie mnie dziwi, to nie spływa z ust i bardzo przyjemnie się go nakłada. Nie polecam jednak aplikowania więcej niż jedną (maksymalnie dwie warstwy) ponieważ wtedy bardzo brzydko schodzi z ust.

Zapewne najciekawsze jednak jesteście tej obiecywanej przez producenta trwałości...! Żadną niespodzianką nie będzie fakt, że dziesięć godzin to przesada, ale cztery - pięć już nie. Produkt utrzymuje się naprawdę długo i nie wymaga częstych poprawek. W przypadku prawidłowej aplikacji (tj. najlepiej jednej warstwy) schodzi równomiernie, natomiast jeśli pokusimy się o kilka warstw zaczyna się trochę ważyć.


Tak kolor prezentuje się na ustach. Według mnie jest naprawdę bardzo ładny. To coś dla dziewczyn lubiących intensywne i długotrwałe odcienie.

Czy polecam? Tak. Według mnie warto wypróbować tinta z Maybelline. Nie jest jakoś szczególnie drogi, a może się przydać podczas imprez czy choćby w pracy, kiedy nawet nie myślimy o robieniu poprawek.


Oprócz liptintów Maybelline ma w swojej ofercie również długotrwałe szminki. W swojej kolekcji posiadam dwa odcienie (od lewej): 160 INFINITELY FUCHSIA i 110 NEVERENDING PINK.


Szminki te mają dość charakterystyczny i oryginalny wygląd, co niestety niekoniecznie mi się podoba. O wiele bardziej wolę klasyczne szminki w metalowych opakowaniach - tutaj plastik nieestetycznie się rysuje, co mi trochę przeszkadza... Producentowi jednak zależało aby dość mocno wyróżnić tę serię, co rzeczywiście mu się udało.


Jednak sztyfty mają już całkiem przyjemny kształt i szerokość i łatwo dopasowują się do kształtu ust. Konsystencja pomadek jest taka w sam raz. Obawiałam się, że szminki będą się dość tępo nakładały, jednak tu spotkała mnie miła niespodzianka! Aplikacja jest przyjemna i bezproblemowa.

Do tego pomadki mają bardzo ładny zapach, który utrzymuje się jeszcze przez chwilę po nałożeniu ich na wargi. Obiecywana trwałość jest rzeczywiście bardzo długa i podobnie jak w przypadku tinta, również nie wymagają częstych poprawek i zjadają się równomiernie.


Na powyższym zdjęciu widzicie jak prezentuje się odcień nr 160, czyli fuksja. W rzeczywistości odcień jest jeszcze bardziej intensywny.


A tutaj nr 110, czyli klasyczny róż. Idealny na dzień, do pracy lub do szkoły. Nie ma takiego połysku jak powyższy odcień, ale za to wygląda bardzo naturalnie i nie rzuca się mocno w oczy. To właściwie mój ulubieniec.


Jeśli miałabym wybierać który produkt bardziej przypadł mi do gustu, to zdecydowanie szminki. Przyjemniej się je nakłada i dają naturalniejsze wykończenie, które mi bardziej odpowiada. Oczywistym jest fakt, że zarówno liptinty, jak i szminki wysuszają nieco usta, ale mimo wszystko nie aż tak bardzo, żeby używać ich tylko okazjonalnie. Wystarczy balsam do ust na noc i po krzyku :).

A Wy posiadacie któryś z tych produktów? Co o nich sądzicie?

29 komentarze

  1. Kolor fuksji bardzo mi się podoba:) Idealny na wiosnę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. żadnego nie mam, ale wszystkie mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 160 i lip tint z maybelline to zdecydowanie moje kolory, kiedyś unikałam kolorów na ustach. Teraz bez szminki, błyszczyku ani rusz !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kiedyś bałam się intensywnych kolorów na ustach, a teraz to uwielbiam! :)

      Usuń
  4. Super kolory! Muszę rzucić na nie okiem, kiedy będę następnym razem w Rossmannie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolory są boskie ;)) Takie intensywne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi sie ten lip tint chyba w koncu go kupie:)
    Bardzo ladne masz usta i swietne zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. 110 <3

    Aplikator w kształcie ust wymiata ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fuksja jest cudowna!
    Co z tego, że i tak bym jej nie nosiła ze względu na kolor :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czułabym się dobrze w tak intensywnych odcieniach, ale przejrzę jakieś delikatniejsze i może na któryś się skuszę :) Bardzo ładnie pomalowałaś usta tą farbką, tak równiutko.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na takie mocno kolorki bym się nie skusiła, ale ten ostatni jest bardzo ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szminki wyglądają naprawdę bardzo ciekawie. Przyjrzę się im bliżej, może wybiorę jakiś kolor dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Endless Ruby wygląda zjawiskowo!

    OdpowiedzUsuń
  13. 110 od MNY bardzo mi się podoba;)

    OdpowiedzUsuń
  14. cudny roz na ustach;)
    zapraszam do siebie na kosmetyczne rozdanie;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tint mnie ciekawi... Poszukam go w tutejszych szafach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja z tej szminki jestem bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pomadki kuszą, zwłaszcza po tak pozytywnej recenzji :) co do tinta... nie wiem czy dała bym się na niego namówić. Ale kolor prezentuje się ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Szminki wyglądają faktycznie fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. wszystkie wygladaja przepieknie, jednak 2 opcja wydaje sie byc najcudowniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  20. pięknie się prezentują na Twoich ustach :)

    OdpowiedzUsuń
  21. 110 - idealna na wiosnę. Jeśli tylko znajdę na nie jakąś fajną promocję, bez wątpienia się skuszę :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  22. nie mam, ale nabieram ochoty, szczególnie na dwa ostatnie:)

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani