Carmex na spierzchnięte usta

31 stycznia 2012 godz.

O tym produkcie zapewne każda z Was słyszała i ma już wyrobione zdanie na jego temat. Z obrazka oraz tytułu już zapewne wiecie o jakim kosmetyku mowa... O Carmexie!

Jeśli chodzi o moją carmexową historię, to posiadam trzy wersje tego produktu - dwie w tubce (truskawkowa i wiśniowa) oraz ten, prezentowany tutaj w słoiczku, czyli z tego, co zauważyłam najbardziej przez wszystkich pożądany.


Carmex to balsam do ust, który dostajemy między innymi w słoiczku takim, jaki widzicie powyżej. Produkt oczywiście trzeba wygrzebywać palcami, co nie wszystkim się podoba, ale mi nie przeszkadza. Używam go tylko w domu, a na zewnątrz wersji w tubkach i nie narzekam ;).

Jeśli chodzi o jego zapach, to jest dość specyficzny, czuć mentol i kamforę - nie wszystkim się to podoba. Te składniki działają chłodząco i po aplikacji balsamu czujemy specyficzne mrowienie. Wiem, że i to dla niektórych jest problem, ale ja jestem fetyszystką pod względem mrowienia i bardzo lubię to uczucie! Wtedy wiem, że Carmex działa.

Konsystencja balsamu w słoiczku przypomina zbitą maść. Pod wpływem ciepła naszych palców roztapia się nieco i aplikacja nie sprawia najmniejszego problemu. Na usta wystarczy naprawdę niewielka ilość Carmexu, aby pokryć całe wargi.


Kosmetyk ten oczywiście nie daje żadnego koloru na ustach (przynajmniej nie ta wersja ;)), jedynie delikatnie je nabłyszcza. Możemy na niego kłaść pomadki, błyszczyki czy inne mazidła do ust. Producent nawet zaleca stosowanie Carmexu w ten sposób.

Samo działanie jest naprawdę dobre, temu nie da się w żaden sposób zaprzeczyć. Nie używam Carmexu na codzień, raczej w ekstremalnych sytuacjach - na przykład takich, jak teraz, gdzie za oknem grubo poniżej zera. Usta pierzchną w tempie ekspresowym i tak samo szybko trzeba je reanimować. Carmex zarówno zapobiega jak i leczy! Już po jednym dniu nasze wargi są w znacznie lepszej kondycji. Podobno leczy również opryszczkę, ale ja nie jestem w stanie się do tego ustosunkować, bo nigdy nie miałam...

Polecam używanie Carmexu w sezonie jesień/zima, zwłaszcza w zimie, gdy nasze usta naprawdę mocno pierzchną. W lecie polecam raczej delikatniejsze balsamy do ust.


Gdzie kupić?

Carmex możecie kupić w drogeriach stacjonarnych (Rossmann, Drogerie Natura, itp.). Więcej informacji znajdziecie na stronie http://poland.mycarmex.com. Zapraszam również do polubienia fanpage'a - http://www.facebook.com/CarmexPolska.


Cena: w promocji nawet 6,99 zł., zwykle mniej niż 10 zł.

22 komentarze

  1. Lubię go, choć odstawiam na zimę

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie korzystam w zimie... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam 2 jego wersje i lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie używałam. mam jak na razie jedną swoją ulubioną pomadkę :) w zimę mi bardzo pękają usta. sądząc po Twojej opinii, jest to dobry produkt, więc może i go kiedyś kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie wykańczam swój pierwszy słoiczek i jest to dla mnie balsam do zadań specjalnych - stosuję go na noc, gdy mam problemy z ustami i przy dużych mrozach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze nigdy nie miałam ale muszę kiedyś wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam Carmex, sprawdza się super :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam wersję w słoiczku, w sztyfcie i ten nowy sztyft. Wersja słoiczkowa jest według mnie najbardziej skuteczna.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja się polubiłam z wiśniowym :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Carmex to może nie moja miłość, ale na pewno dobry przyjaciel :D. A tak na marginesie to i moim faworytem jest wiśniowy :).

    OdpowiedzUsuń
  11. pewnie, ile kobiet tyle gustów :D
    Wolę Camrexa w sztyfcie, jest higieniczniejszy

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie wiem już czym ratować usta :( Nic mi nie pomaga :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja używałam wersji w tubce. Carmex rządzi:D!

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo lubię aczkolwiek ostatnio potrzebowałam małej odmiany i testuję inne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  15. również mam wersję w słoiczku <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy go nie miałam, ponieważ nie przepadam za mrowieniem. Aczkolwiek sam zapach kamfory uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę się poskarżyć! Wyrzuciło mnie z Twojego grona obserwatorów :( Myślałam, że przez jakiś czas nic nie pisałaś, a teraz widzę, że problem tkwił w czymś innym :( Mam nadzieję, że to się nie powtórzy i blogspot nie będzie tak szaleć.

    Carmex miałam w sztyfcie i bardzo się polubiliśmy. Na dniach sprawię sobie kolejne opakowanie, bo widziałam, że w Rossmannie jest promocja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja skusiłam się na rossmanową promocję i kupiłam Carmexa w sztyfcie dla siostry (oczywiście podebrałam jej trochę i zakochałam się od pierwszego użycia...). Sama też kupiłabym sobie w słoiczku, bo bardzo lubię taką aplikację balsamów. Na razie jednak mam aż 3 pomadki nawilżające i jeden balsam do ust do wykorzystania, więc postanowiłam je wyzerować, zanim kupię coś nowego :)

    pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam Carmex :) Nawet faceta przekonałam i używa tego w słoiczku :)

    OdpowiedzUsuń
  20. najwygodniejsza dla mnie jest wersja w pomadce i taką dziś kupiłam w ramach uzupełniania braków :) lubię również wiśniowy carmex w tubce.

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani