Zimowy arsenał do walki z mrozem

5 stycznia 2016 godz.

Nie wiem jak u Was ale we Wrocławiu zapanowały naprawdę mroźne dni (temperatura kilkanaście stopni poniżej zera, to ostatnio chleb powszedni), a śnieg utrzymuje się już piąty dzień! Najchętniej w ogóle nie wychodziłabym z domu, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi, żeby grzać się pod kocem, a o to, by mrozowi stawić czoło! Poniżej znajdziecie kilka produktów, które z zimą uporać mi się pomagają.

Krem do twarzy

Bardzo niskie temperatury, mroźny wiatr i śnieg sprawiają, że moja cera jest naprawdę przesuszona, dlatego odpowiedni krem do podstawa. W moim przypadku sprawdzają się jedynie porządne, treściwe kosmetyki, które niekoniecznie są na bazie wody (woda zamarzając zwiększa swoją objętość, pamiętajcie!).


Moim zimowym ulubieńcem jest Bogaty krem nawilżający 24h Przeciw przesuszaniu marki Mixa. Jak widać, zużyłam go do ostatniej kropli i mogę go z czystym sumieniem polecić. Przy kolejnej wizycie w Rossmannie obowiązkowo ląduje w moim koszyku. Ten krem jest naprawdę rewelacyjny - świetnie nawilża, koi, jest (uwaga!) dość lekki i wchłania się w tempie ekspresowym. Polecam, zdecydowanie.

Krem do rąk

Przyznam się bez bicia, że zdarza mi się nie zakładać rękawiczek. Tak, biję się w pierś, bo po takim spacerku bez okrycia dłoni, skóra na nich jest czerwona i sucha na wiór, nie mówiąc już o tym, że swędzi jak jasna cholera, i do tego spękana. Z pomocą, oprócz mega tłustych kremów, przychodzi również Absolute Care Wzbogacony Krem Do Rąk o Zapachu Zielonej Herbaty.


Kosmetyk  dostałam ponad rok temu na jednym ze spotkań blogerek kosmetycznych i jestem z niego mega zadowolona. Wszyscy wokół mi go podkradają (łącznie z moim chłopakiem, który również bardzo lubi smarować nim dłonie ;)), a on jest i jest. Poza tym efekt z użyciem tego produktu jest natychmiastowy - konsystencja jest treściwa ale nie zostawia tłustego filmu, jedynie delikatną powłoczkę, która sprawia, że dłonie są idealnie gładkie. Do tego pięknie pachnie zieloną herbatą.

Pasta do ust

Podobnie jak dłonie, tak i moje usta w zimie wołają o pomstę do nieba. Są spękane i piekące. Z pomocą przychodzi mały pomocnik, czyli Post Treat Ointment Specjalistyczna Maść Pozabiegowa firmy Arkana.


To pasta umieszczona w malutkim opakowaniu (poj. 15 ml), ale bardzo mocno skoncentrowana (jak to pasta), przez co bardzo wydajna. Przyznam, że dość sceptycznie podchodziłam do tego produktu, ale jego działanie pozytywnie mnie zaskoczyło.

Pastę tak naprawdę można nakładać wszędzie - na skórki (tu sprawdza się równie świetnie, co na ustach), łokcie, na dłonie i generalnie na wszystkie miejsca, które wymagają natychmiastowego i mocnego nawilżenia.


Na ustach jednak sprawuje się wyśmienicie. Moje wyciąga z zimowej opresji każdego dnia. Już po kilku aplikacjach wargi są gładsze i nawilżone. Jedyne, co mi przeszkadza, to smak, dlatego nie polecam używania tego mazidła bezpośrednio przed piciem kawy czy herbaty, bo możecie się nieco zdziwić... ;)

Czapka, szalik, rękawiczki, ciepły sweter

Być może ten akapit jest dla niektórych oczywisty, to jednak wciąż na ulicy widuję dziewczyny (tak, bo to głównie młode dziewczyny mają tego typu zagrania!), które chodzą w cieniutkich kurtkach, bez czapek, bez rękawiczek lub (o zgrozo!) z gołymi kostkami... Kochane, jak będziecie leżeć w łóżku - zasmarkane, z gorączką i odmrożonymi kończynami, to nie będziecie wcale tak modnie wyglądać, uwierzcie.

Dlatego do mojej garderoby dołączyły nowe rękawiczki z House (to prezent świąteczny od mojej siostry). Są dość grube i w środku mają futerko. Choć noszenie ich nie jest szczególnie praktyczne, to jednak grzeją niesamowicie.


Do kolekcji dołączyła również czapka z tej samej firmy. Nie jest już futrzasta, ale dość ciepła, no i uważam, że urocza w swojej prostocie.


A najbardziej zauroczyło mnie serduszko z nazwą firmy. Czapki aktualnie są w promocji i kosztują 20 zł. Jest jeszcze jeden kolor i inne wzory.


Ciepły sweter to również nieodzowny element mojej zimowej garderoby. W swojej szafie mam kilka, a od wczoraj o jeden więcej. Najpierw ujrzałam go na... moim chłopaku, który oczywiście zakupił go w kolorze czarnym i totalnie mnie urzekł. Nie przejmując się niczym pobiegłam do H&M i na dziale męskim znalazłam uroczy, KORALOWY (choć na stronie opisany jako różowy) sweter o tym samym kroju. Kosztował 30 zł. (w Pasażu Grunwaldzkim, na Oławskiej we Wrocławiu kosztował 50 zł., a w sklepie online ok. 63 zł.!).


W swoim składzie ma aż 80% wełny i 20% poliamidu. Nie jest co prawda bardzo milusi i pod spodem polecam nosić podkoszulkę, ale uważam, że na zimę sprawdzi się super. No i hello, jaki facet kupuje sweter w takim kolorze? Nie chcę tutaj nikogo dyskryminować, ale jestem zła, że na dziale damskim nie było takich cudeniek!

I to by było na tyle z moich zimowych wywodów. A Wy jak sobie radzicie z mrozami? Macie jakieś sprawdzone triki albo ulubione gadżety? A może w ogóle nie wychodzicie z domu i delektujecie się ciepłem?

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani