Czy poskromiłam łupież szamponem z drogerii? Czyli o Tołpie-wybawcy

2 stycznia 2017 godz.

Witam wszystkich pięknie w Nowym Roku! Mam nadzieję, że sylwestrową noc spędziliście przede wszystkim w cudownym towarzystwie. Dziś postanowiłam uraczyć Was wpisem na temat produktu, który zdecydowanie zasłużył sobie na to, żeby być tym pierwszym w 2017 roku, ponieważ mało co działa na moje włosy w taki właśnie sposób, ale od początku...

Po powrocie z Florydy, czyli mniej więcej w połowie listopada 2016, moje zdrowie zaczęło szwankować. Kaszel, katar i zatkany nos utrzymywały się przez dłuższy czas. Tym samym moja odporność znacząco spadła, co poskutkowało dość sporym łupieżem. Dodatkowo pofolgowałam sobie z szamponami i zaniechałam stosowanie tych przeciwłupieżowych. Skończyło się to dla mnie wręcz tragicznie. Sypało jak pierun! Nieco bardziej gwałtowny ruch głową skutkował białymi ramionami. Paskudztwo nie reagowało na nic. Któregoś razu poprosiłam nawet o radę koleżanki blogerki. Mazgoo poleciła mi szampon Capitis Duo, który w dużym stopniu zniwelował nieprzyjemną przypadłość. Potem niestety przestał działać, więc postanowiłam szukać dalej...


I tak podczas pewnej popołudniowej wizyty w Rossmannie w oko wpadł mi Nawilżający szampon kojący podrażnienia marki Tołpa z serii Dermo Hair. Producent obiecuje przede wszystkim silne nawilżenie i złagodzenie podrażnień, czyli coś, czego tak naprawdę szukam w produktach do pielęgnacji skóry głowy. Dodatkowo na opakowaniu widnieje informacja, że ten kosmetyk nadaje się do skóry atopowej i suchej, co tym bardziej mnie zachęciło, mimo dość wysokiej ceny jak na szampon (w Rossmannie trzeba zapłacić ok. 30 zł.).

Kolejnym motywatorem do zakupu szamponu z Tołpy był skład. Choć zazwyczaj nie publikuję u siebie na blogu składu kosmetyków, tak tu zrobię mały wyjątek

Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, Disodium Cocoamphodiacetate, Hydroxyethyl Urea, Glycereth-26, Biosaccharide Gum-1, Ceteareth-60 Myristyl Glycol, Parfum, Peat Extract, Disodium EDTA, Citric Acid, Phenoxyethanol, Benzoic Acid.

Nie znam się jakoś super na tych wszystkich chemikaliach, ale na pierwszy rzut oka widać, że nie ma żadnych parabenów, silikonów i przede wszystkim SLS, i substancji o podobnym działaniu. To zdecydowanie łagodny produkt.


Testy rozpoczęłam od razu. Nadzieja ma sięgnęła zenitu, bo czy nie byłoby super móc kupować szampon, który nie powoduje u mnie łupieżu w Rossmannie, który znajduje się na każdym kroku w moim mieście? No czy nie byłoby cudownie? Kurde, jasne że tak. Przyznam, że bieganie po apteczne specyfiki było dość męczące, głownie ze względu na mega zróżnicowanie cen pomiędzy tymi samymi produktami. No ale do rzeczy.

Po pierwszych kilku razach, na mojej głowie nie zauważyłam zbyt wielu zmian, co trochę mnie zirytowało. Pomyślałam sobie, że to kolejne trzy dychy wyrzucone w błoto. No ale plusem okazał się fakt, że nie było gorzej. No nic, że chytrus ze mnie niemały, postanowiłam po prostu zużyć go do końca. I to był strzał w dziesiątkę, bo wiecie co...? Łupież stopniowo zaczął znikać, a stan skóry głowy bardzo się poprawił. Przyznam, że gdy używałam np. Dermeny przeciwłupieżowej, to choć białych łusek nie było, to jednak moje włosy bardzo szybko przetłuszczały się u nasady. Podczas używania szamponu z Tołpy, który przecież nawilża, tego problemu zwyczajnie nie ma. Wychodzi więc na to, że stan skóry jest taki, jaki powinien być, więc nie ma potrzeby wytwarzania  dodatkowej porcji serum.


Opowiedziałam Wam już o tym, jak bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten produkt, to opiszę go ze strony praktycznej. Jak butelka wygląda - każdy widzi. Chcąc nie chcąc, podoba mi się. Mimo że leży na dość niskiej półce w Rossmannie, to i tak rzuca się w oczy. Mieści w sobie 250 ml kosmetyku.

Konsystencja zwyczajna, jak to szamponu, może odrobinę rzadsza. Pomimo tego, że w składzie nie widać SLS, to produkt pieni się naprawdę dobrze. Uważam, że pod tym względem w żaden sposób nie jest gorszy od zwykłych, drogeryjnych produktów. Zapach delikatny, lekko kwiatowy (?), na włosach nie utrzymuje się jakoś specjalnie długo, jeśli w ogóle. Używam potem pianki lub żelu do stylizacji loków, więc trudno mi to ocenić w stu procentach.

Oczyszcza dobrze, nie powoduje podrażnień. Żeby zadziałał nie trzeba trzymać go kilku minut na głowie, wystarczy przez dwie minuty masować dokładnie skórę głowy, a potem go spłukać. Butelka, którą widzicie na zdjęciach to już druga, która wkrótce stanie pod prysznicem. Pierwszą zużywałam jakieś półtora miesiąca przy myciu włosów co drugi-trzeci dzień.


Szampon będzie idealny dla osób z suchą i podrażnioną skórą głowy, również alergiczną. To specyfik do codziennej pielęgnacji. Warto również zwrócić uwagę, że działa przy regularnym stosowaniu i jeśli stan skóry jest naprawdę zły, to trzeba uzbroić się w cierpliwość. U mnie się opłaciło.

A Wy jakich środków do mycia włosów używacie? Lubicie markę Tołpa? Dajcie koniecznie znać.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani