Glinka Ghassoul od Nacomi - moje małe SPA

20 lutego 2016 godz.

Moja cera nie jest szczególnie wymagająca. Nie mogę na nią specjalnie narzekać. Jedyne, co mi w niej przeszkadza, to rozszerzone nieco naczynka na policzkach i świecący nos. Przyznam, że jestem dość leniwa i strachliwa by regularnie wykonywać peeling twarzy. Ten mechaniczny mnie przeraża ze względu na naczynka, a enzymatyczny nie daje spektakularnych efektów (jeśli w ogóle jakiekolwiek). Mimo wszystko porządne oczyszczanie, raz na jakiś czas jest mi potrzebne... Cóż więc począć?

Glinkę odkryłam już kilka lat temu, gdy wypróbowałam słynne saszetki marki Dermaglin. To było dla mnie prawdziwe odkrycie, ponieważ efekt oczyszczonych porów i świetlistej skóry pojawił się właściwie od razu, po pierwszym zastosowaniu. Jednak kupowanie jednorazowych maseczek jakoś nie mogło wejść mi w krew - a to zapominałam, a to uznawałam, że jednak chyba za drogo jak na taką ilość produktu... Jakiś czas temu na kilku blogach znalazłam propozycję marki Nacomi! Uznałam, że Glinka Ghassoul tej marki, to może być produkt dla mnie i tak podczas jednych zakupów we wrocławskim Hebe natknęłam się właśnie na ten kosmetyk, i niewiele myśląc, wylądował w moim koszyku.


Glinka Ghassoul to produkt naturalny. Przeznaczony głównie dla cery tłustej, trądzikowej, a także zanieczyszczonej. Oczyszcza skórę, reguluje wydzielanie sebum, jest oczywiście pomocna przy pielęgnacji trądziku.

Glinka Ghassoul marki Nacomi zapakowana jest w plastikowy słoik, który mieści w sobie 200 ml kosmetyku. Oprócz standardowej zakrętki, producent umieścił również dodatkową zatyczkę (której niestety nie zobaczycie na moich fotografiach, więc musicie mi wierzyć na słowo), aby produkt zaraz po otwarciu nie pylił na prawo i lewo - mądre posunięcie.


À Propos pylenia... Tak, Glinka Ghassoul od Nacomi ma formę proszku, który należy wsypać do plastikowego bądź szklanego pojemnika (nie powinno się używać metalowych narzędzi do przygotowywania maseczki - podobno glinka w kontakcie z metalem traci swoje właściwości), a następnie dodać przegotowaną wodę lub olej. Próbowałam jedynie wersji z przegotowaną wodą.

Należy również pamiętać o odpowiednich proporcjach. Gdy po raz pierwszy przygotowywałam maseczkę, wsypałam aż dwie łyżeczki. To było zdecydowanie za dużo. Jak dla mnie idealne proporcje to jedna łyżeczka (plastikowa!) glinki i dwie łyżeczki wody (ewentualnie można po trochę dolewać, jeśli wciąż jest zbyt gęsta).


Taką papkę nakładamy na twarz i czekamy ok. 20 minut. Wyczytałam na jednym z blogów, że nie powinno dopuścić się do całkowitego wyschnięcia glinki, gdyż może to bardzo mocno wysuszyć skórę. Gdy czujemy ściągnięcie cery, warto twarz spryskiwać przegotowaną wodą lub wodą termalną. Ja jednak delikatnie moczę dłonie w wodzie i przykładam je aby maseczka znów stała się wilgotna.

Maseczka z Glinki Ghassoul spłukuje się bardzo, ale to bardzo opornie, dlatego ja nakładam ją bezpośrednio przed pójściem pod prysznic.


Gdy po raz pierwszy nałożyłam tę konkretną glinkę na twarz, to moja skóra była nieco zaczerwieniona. Wydaje mi się, że to kwestia zbyt długiego trzymania i spryskiwania tonikiem z Ziaji (postanowiłam w ten sposób urozmaicić moje domowe spa... :P). Przy kolejnych razach nie widziałam żadnych podrażnień.

Jak działa na mnie Glinka Ghassoul? To produkt, który idealnie nadaje się dla osób, które potrzebują porządnego oczyszczenia porów, czyli dla posiadaczy cery tłustej i mieszanej. Moja skóra była po niej oczyszczona i pełna blasku. Efekt, podobnie jak w przypadku produktów marki Dermaglin, był właściwie natychmiastowy.


Z tego, co wiem Glinka Ghassoul ma jeszcze cały szereg innych zastosowań, na przykład na włosy. Niestety jeszcze nie używałam jej w ten sposób. Ktoś z Was ma takie doświadczenia? Chętnie poczytam co jeszcze mogę wykombinować z tym produktem.

Warto również dodać, że omawiany przeze mnie kosmetyk jest mega wydajny. Przy stosowaniu raz w tygodniu może wystarczyć na kilka miesięcy. Sucha forma i odpowiednie opakowanie sprawia, że jest to kosmetyk trwały i ma długi termin przydatności.

A Wy używacie glinek w pielęgnacji twarzy? Jeśli tak, to jakich? A może macie inne metody na oczyszczanie porów?

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani