W związku z tym, że moje włosy są dość kłopotliwe - suche, długie i kręcone - to muszę szczególnie o nie dbać. Leniwcem pod tym względem jednak jestem strasznym i właściwie jedyne do czego się ograniczam w ich pielęgnacji, to szampon (koniecznie przeciwłupieżowy ostatnimi czasy!) i dobra odżywka lub jakaś ekspresowa maska. Dalszy etap to oczywiście olejek arganowy z Alverde bądź olejek z L'Oreal Elseve, do tego stylizacja i gotowe.
Dziś zaprezentuję Wam Maskę do włosów znanej marki Mrs. Potter's do włosów farbowanych z ginko biloba i keratyną. Jak moje wrażenia?
Maska do włosów zamknięta jest w średniej wielkości, plastikowym słoiku o pojemności 300 ml. Design raczej skromny, ale mi to nie przeszkadza - widok angielskiej damy z ogromnym kapeluszem i zielonej roślinki w jakiś dziwny sposób wzbudza we mnie zaufanie... :)
Zapach maski jest taki bardzo, można powiedzieć, odżywkowy. Nie pachnie jakoś owocowo, tylko tak bardziej fryzjersko. Nie jestem szczególną fanką takich aromatów, ale też nie przeszkadzają mi one. Zwłaszcza, że zapach z włosów, po użyciu maski i tak się ulatnia, i tym samym problem znika.
Konsystencja produktu, jak na maskę, jest dość rzadka, powiedziałabym, że przypomina raczej odżywkę. Mimo wszystko już niewielka ilość kosmetyku wystarczy, aby rozprowadzić kosmetyk na całej długości włosów, dzięki temu jest dość wydajna i jak na taką pojemność zużywałam go dość długo.
Jeśli mowa o działaniu, to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Maskę nakładamy na całą długość włosów na dwie minuty, następnie spłukujemy. Sądziłam, że maska z całkiem naturalnym składem, bez silikonów, sprawi, że moje włosy będą może i odżywione, ale napuszone i niekoniecznie wygładzone. Jakże błędna była moja teza! Choć moje włosy nie są farbowane, to ten produkt naprawdę świetnie sobie z nimi poradził. Po jego użyciu czuprynka była miła w dotyku i ładnie wygładzona, oprócz tego kłaczki były ładnie nawilżone i w dobrej kondycji. Naprawdę jestem pod wrażeniem działania tego produktu.
Powyżej widzicie tył słoiczka, mam nadzieję, że uda Wam się nieco odczytać z fotografii. Generalnie skład wygląda na całkiem przyjazny (jeśli się mylę, to poprawcie mnie, proszę!).
Generalnie jestem całkiem zadowolona z tego produktu. Zużyłam już całe opakowanie i zastanawiam się gdzie mogę dorwać kolejne. Może jakieś podpowiedzi od mieszanek Wrocławia? Do tego koszt maski to niecałe 10 zł., więc jeśli uda Wam się gdzieś znaleźć (podejrzewam, że w osiedlowych drogeryjkach), to naprawdę polecam.
30 komentarze
prawdę mówiąc nie spotkałam jeszcze tej maski ale czuje się zachęcona:)
OdpowiedzUsuńMaska naprawdę fajna, także polecam! :)
UsuńKosmetyki Pani Potter mają specyficzny zapach, który nie każdemu przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńDla mnie to taki typowo "fryzjerski" zapach, mi nie przeszkadza jakoś szczególnie.
Usuńajaja kolejna maska do wypróbowania! :) ostatnio pokochałam ziaję do farbowanych, to teraz na panią Potter przyjdzie może czas ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnej odżywki Ziaji, może rzeczywiście warto wypróbować :).
UsuńZakupiłam ostatnio balsam z aloesem i jestem nim zachwycona :D Maski niestety u siebie nie widziałam :(
OdpowiedzUsuńTeż patrzyłam za tym balsamem, może uda mi się znaleźć.
UsuńByłam zachwycona odżywkami z tej serii. Wrócę na pewno.
OdpowiedzUsuńA ja sięgnę po kolejne! :)
Usuńo widzisz! a ja ja mam i zastanawiałam się jak tu ją komuś podrzucić, bo już nie farbuję a tu taka niespodzianka :) wygładzanie kusi mnie najbardziej
OdpowiedzUsuńJa nie farbuję od dawien dawna, ale te odżywki do włosów farbowanych są super dla posiadaczek włosów suchych :).
UsuńMiałam wersję aloesową i bardzo lubiłam, na tę też kiedyś się skuszę, mój skręt lubi proteinki :)
OdpowiedzUsuńMój, jak widać też :).
UsuńZapisałam sobie i na pewno wypróbuję!:)
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam :)
UsuńKurcze, bardzo mnie zachęciłaś tą recenzją do przetestowania tej maski! Też jestem posiadaczką farbowanych włosów (choć z uporem wracam do naturalnych), dlatego silikony moim włosom jednak odpowiadają... ale skoro mówisz,że ta naturalna maska dobrze się sprawdza mimo ich braku, to pewnie wypróbuję na własnych włosach :D
OdpowiedzUsuńMoje włosy też lubią silikony :P.
UsuńChętnie bym ją wypróbowala po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńPolecam, nie kosztuje dużo, więc jeśli nie sprawdzi się u Ciebie, to bez żalu oddasz ją komuś innemu ;).
Usuńjeszcze nigdy nie spotkałam stacjonarnie maski Mrs Potter's a szkoda :(
OdpowiedzUsuńJa chyba kiedyś widziałam w Drogerii Natura jakieś produkty.
UsuńMam włosy podobne do Twoich i podejście też podobne :) Także można powiedzieć, że spadłaś mi z tym postem z nieba, bo maski na chwilę obecną nie posiadam. Też jestem z Wrocławia, daj znać jak uda Ci się gdzieś je znaleźć. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOK, na pewno dam znać jak coś znajdę tej marki stacjonarnie :).
UsuńA ja jeśli się nie mylę to u mnie w /auchan widziałam pewnego czasu te maski ale czy dziś tam są to nie wiem :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, w hipermarketach chyba rzeczywiście są do dorwania!
UsuńZapisałam sobie i oblookam:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! To bardzo fajny produkt :).
UsuńNie ma czegoś takiego jak ginko i biloba, to jedna nazwa określająca miłorząb japoński! W recenzji jest: "ginko, biloba i keratyna" tak więc czy Ty wiesz z jakimi składnikami to była odżywka? Ginko biloba to nazwa dwuczłonowa ale określająca jedną roślinę...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że to określenie jednego składnika, dzięki za uwagę, już poprawiam w notce :). Ja generalnie nie zwracam uwagi z jakimi ekstraktami roślinnymi są kosmetyki bo to i tak na mnie szczególnego wrażenia nie robi. Kosmetyk ma działać i nie robić mi krzywdy.
UsuńProszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.