Świeżość cery od Lirene

14 listopada 2015 godz.

Różem i rozświetlaczem możemy uzyskać efekt naprawdę pięknej, zadbanej i zdrowej cery. Z tego typu produktami nie rozstaję się ani na moment bez względu na porę roku i rodzaj wykonywanego makijażu - zdrowy rumieniec to coś, co pięknie wygląda zarówno w dzień, jak i do wieczorowej kreacji.

Dziś zaprezentuję Wam parę, która pomoże w wyczarowaniu naturalnego, zdrowego rumieńca i rozświetleniu cery. Mowa tu o dwóch nowościach marki Lirene z serii Shiny Touch. Przedstawiam Wam mineralny różo-bronzer i rozświetlacz.


Lirene, oprócz podkładów i kremów BB jeszcze chyba nigdy nie wypuściła na rynek kosmetyków do makijażu, także tym większa była moja ciekawość, gdy tylko ujrzałam powyższe produkty. A jak się spisały? Zapraszam do recenzji.

Oba produkty zamknięte są w plastikowych, całkiem ładnych pudełeczkach z przezroczystym wieczkiem, dzięki czemu nie mam wątpliwości po jaki produkt sięgam. Ich trwałość mogę ocenić jako dobrą. Dodatkowo mają przyjemny, kremowy zapach, co mi bardzo odpowiada. Oczywiście nie utrzymuje się na skórze, czujemy go jedynie podczas aplikacji.

Przejdźmy jednak do bardziej szczegółowej recenzji każdego tych produktów z osobna. Zacznę może od różo-bronzera...


To taka typowa mozaika, którą możemy nakładać albo osobno, albo mieszając oba produkty. Ja nakładam w zależności od mojego aktualnego widzimisię i konwencji całego makijażu, jaki mam na sobie. To dość uniwersalne rozwiązanie, czyli coś, co bardzo lubię, zwłaszcza, że bardzo dobrze się w tym sprawdza.


Zwróćcie uwagę, że brązowego odcienia jest nieco więcej niż różowego. Uważam, że takie proporcje są wręcz idealne, bo logicznym jest, że bronzera nakładamy zdecydowanie więcej niż różu, który raczej aplikujemy jedynie odrobinę na policzki.

Jeśli chodzi o kolory produktu, to są one bardzo uniwersalne. Brąz jest ciepły (ale na pewno nie pomarańczowy, chyba że wymieszamy oba produkty razem), róż bardzo delikatnie wpada w brzoskwiniowy. Zawierają nieco rozświetlających drobinek. Na skórze prezentują się naprawdę przyjemnie i naturalnie. Poniżej sprawdźcie swatche.


Produkt dobrze się nakłada, ładnie rozciera. Trudno cokolwiek zarzucić. Może jedynie gama kolorystyczna mogłaby być większa, wersja do konturowania z chłodniejszym brązowym - to byłoby coś!

Natomiast jeśli mowa o rozświetlaczu...


W mojej kolekcji pojawia się coraz więcej produktów tego typu. Wynika to nieco z aktualnej mody ale... Dzięki temu moja cera wygląda naprawdę promieniście. Ten produkt to kolejny, godny uwagi rozświetlacz. Ma neutralny, perłowy odcień i dość duże drobiny, które jednak na twarzy nie są widoczne, co daje naturalny efekt.

Choć swojego rozświetlającego ulubieńca już mam, to i po tego gagatka sięgam często i z chęcią ponieważ dobrze sprawdza się nie tylko na kościach policzkowych, ale również w kącikach oczu.


To kolejna mozaika, którą ja raczej stosuję mieszając ze sobą wszystkie odcienie - wtedy otrzymujemy naprawdę przyjemny kolor. Mimo że bieli tutaj jest najmniej, to ona jednak dominuje, jeśli zmieszamy wszystko razem. Same sprawdźcie poniżej.


Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczona produktami marki Lirene. Liczę, że w przyszłości pojawi się coś jeszcze tego typu, a może nawet powiększą gamę kolorystyczną. Sprawdźcie jeszcze jak wymieszany różo-bronzer i rozświetlacz prezentują się na twarzy.

Jak widać rozświetlacz nałożyłam zarówno na szczyty kości policzkowych, jak i w kącikach oczu.


A Wy jakich macie ulubieńców tego typu? Koniecznie dajcie znać w komentarzach. No i czy mieliście już styczność z kosmetykami kolorowymi Lirene?

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani