Tipsy, brokat, plastelina, czyli sylwestrowo-wspominkowo

31 grudnia 2015 godz.

Sylwester to jeden z najbardziej wyjątkowych wieczorów w roku. Dziś, zamiast podsumowania minionych trzystu sześćdziesięciu pięciu dni powspominam sobie imprezy sylwestrowe z minionych lat.


Priorytet

Odkąd tylko pamiętam, impreza sylwestrowa była dla mnie bardzo ważna. Zawsze zależało mi na tym, żeby ten wieczór spędzić w wyjątkowy sposób. Nie tak, jak zwykłą imprezę, których trochę się przewinęło w roku. Wiadomo jednak, że im bardziej człowiek chce, tym gorzej to wszystko wychodzi... ;) Z przyjaciółkami zawsze spinałyśmy się i zastanawiałyśmy co my do licha ciężkiego w końcu robimy. I tak zazwyczaj wychodziło, że siedziałyśmy we trójkę lub czwórkę u jednej z nas, ale co to były za imprezy w babskim gronie...

Strojenie się

Mając lat dziesięć i więcej już było dla mnie jasne, że na Sylwestra trzeba się odwalić jak stróż w Boże ciało. Nie ma to tamto - nawet jeśli będzie patrzył na mnie jedynie pies czy chomik albo wataha koleżanek, trzeba się wylaszczyć i koniec kropka.

Będąc nastolatką obgryzałam paznokcie jak szalona, do krwi. Co jednak nie zmieniało faktu, że długie i pomalowane pazurki podobały mi się niesamowicie. Przyjaciółce o podobnych nawykach również. No cóż... Żaden problem! Poszłyśmy na sylwestrowe zakupy i kupiłyśmy zwykłe, plastikowe tipsy (wtedy tylko takie były dostępne), oczywiście białe, bez wzorków, do pomalowania lakierem. No cóż... Malowanie to był kolejny problem, bo ręka drżała jak powalona, pędzelkiem operować się nie dało, zwłaszcza przy użyciu lewej dłoni (jestem praworęczna). Mój nastoletni i już (!) inżynierski umysł wykreował cudowny patent... Połączyłam całą plastelinę, jaką miałam w domu, w jedną, wielką bryłę, a następnie uformowałam walec, który nieco spłaszczyłam, a na to poprzyklejałam tipsy. Te oczywiście pomalowałam srebrną emalią. Tipsy same w sobie były kiepskiej jakości, a klej za żadne skarby świata nie chciał się trzymać (nic dziwnego, jak były zanieczyszczone tłuszczem z plasteliny :P) na płytce paznokcia. Plastelina to też nie było trwałe rozwiązanie. No trudno! Przynajmniej próbowałam.

Sylwestrowe kreacje co roku inne. Raz sukienka po mamie, raz spodnie a'la dres z New Yorkera, raz koszulka w cekinowe paski z H&M z rewelacyjnymi czarnymi spodniami materiałowymi (żałuję, że nie mogę już podobnych znaleźć!). Wszystko w zależności od obowiązujących trendów, wymagań sylwetki i zasobów portfela, a także od tego, co mama zasugerowała, żeby na siebie włożyć.

Makijaż to również temat rzeka. Na koniec lat dziewięćdziesiątych i w pierwszych latach aktualnego tysiąclecia polski rynek kosmetyczny, w porównaniu do tego, jaki jest teraz, był baaardzo słaby. Każda marka w swoim asortymencie miała standardowe produkty, które niekoniecznie były przyjazne w użyciu dla nastolatek, ale każdy starał się jak mógł z różnym efektem. Ale brokat... Brokat był wszędzie, na włosach, na ciele, na ubraniach, na twarzy. Brokat! Brokat! To jedyna noc, kiedy nie można było przesadzić z błyskiem, wszystko było dozwolone! Do tego pianki farbujące czuprynę na wszystkie kolory tęczy, to było coś! Perłowe szminki... Dużo by tu opowiadać.

Miejsca

Jak już wspomniałam chwilę temu, za młodu zazwyczaj balowałam u którejś z moich przyjaciółek albo u mnie w domu (wszystkie mieszkałyśmy w tym samym bloku, a niektóre nawet w tej samej bramie, więc tak naprawdę nie miało to większego znaczenia, która z nas wyprawiała babską nasiadówę). Jednak nadeszły czasy, kiedy rozpoczęło się rozglądanie za drugą połówką, i moje serce powędrowało wtedy aż nad morze... I cóż począć - on kelner, więc w Sylwestra musiał pracować. I tak również ja pracowałam w tę wyjątkową noc, razem z nim, na zmywaku... To było bardzo romantyczne. Ale przynajmniej nieco zarobiłam i zawsze jest co wspominać.

Nowy Rok witałam również w Bolesławcu. Jadąc tam pociągiem z Wrocławia był mróz okrutny, a pociąg w pewnym momencie zatrzymał się w szczerym polu i stał tak bez prądu dłuższą chwilę, przyprawiając nas o dreszcze. Szczęśliwie jednak udało się dojechać do celu choć nie bez opóźnienia.

Ludzie

To chyba najważniejszy aspekt wieczoru sylwestrowego. Ważne by spędzić go w gronie, w którym dobrze się czujemy. Większość moich imprez noworocznych odbyło się z udziałem najlepszych przyjaciółek. Trzymamy się razem od ponad dwudziestu lat i wciąż co jakiś czas spędzamy razem imprezy sylwestrowe, wspominając nasze poprzednie zabawy.

Ważnym jest również, nie dać zepsuć sobie zabawy przez kogoś, kto nie zasługuje na naszą uwagę. Wielokrotnie zdarzało się, że ktoś przyczyniał się do mojego złego samopoczucia w trakcie sylwestrowej zabawy. Kochani, nie ma co! Przecież nie chcecie się przejmować cały rok, prawda?

Nowy Rok!!!

Gdy zegar wybijał dwunastą zazwyczaj wychodziliśmy wszyscy na balkon, większość z nas upojona alkoholem, wykrzykując liczbę nowego roku, nie czując nawet zimna! A potem życzenia, potem śmiechy, potem chichy... Czasami wychodziło się na pobliską łąkę, gdzie schodziło się pół osiedla, wszyscy wymieniali się szampanami, składali sobie życzenia, leżeli w śniegu... No i cóż, mamy Nowy Rok!

I z tej okazji również ja chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia i mam nadzieję, że 2016 rok będzie dla Was jeszcze lepszy niż 2015! No i tym razem bez postanowień noworocznych, bo one nigdy się nie spełniają! ;) Żyjcie tak, jak chcecie, a będziecie najszczęśliwsi.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani