Król fioletu i fuksjowy cud z odrobiną holo, czyli bling-bling manicure

15 października 2016 godz.

Lubię jesień pod względem makijażu - z szuflady wychodzą szminki w ciemnych, intensywnych kolorach (w zeszłą niedzielę robiłam testy z ciemnym, czekoladowym brązem!), odkurzam jaśniejsze i cięższe w konsystencji podkłady, a paznokcie... No właśnie. Co na pazurach? Wtedy wszelkie pastele idą w kąt i zaczyna się okres na błyskotki, metale i inne tego typu wykończenia. Dziś zaprezentuje Wam mój najnowszy manicure, który mi (i moim koleżankom zresztą też) bardzo się spodobał.

Zanim jednak przejdę do prezentacji moich paznokci, to opowiem o produktach, których użyłam.


Lakiery to oczywiście hybrydy marki Semilac. Tym razem z relatywnie (piszę relatywnie ponieważ marka ma w swojej ofercie jeszcze nowsze) nowe kolory, a mianowicie 146 PURPLE KING oraz 152 FUCHSIA MIRACLE. Jak to w przypadku lakierów Semilac bywa - oba mają świetną konsystencję, bardzo dobrze się je nakłada i wystarczą dwie warstwy do całkowitego pokrycia płytki.


146 PURPLE KING to delikatnie perłowy fiolet (choć na niektórych monitorach oczywiście może wyglądać jak granat, ale uwierzcie, to fiolet w najczystszej postaci). Uwielbiam takie odcienie zwłaszcza jesienią i zimą. Fioletowy Król wygląda bardzo elegancko (jak to król). Ktoś gdzieś wspominał, że ten kolor należy do serii tych nieco transparentnych. I rzeczywiście, pierwsza warstwa mogłaby to sugerować, ale druga całkowicie pokryła moją płytkę. Pod tym względem (i w sumie kolorystycznie również) podobny jest do swojego brata nr 116 BLUEBERRY KISS, którego pokazywałam kilka miesięcy temu w TYM wpisie.

152 FUCHSIA MIRACLE to perłowa... fuksja. To intensywny kolor, który niekoniecznie wszystkim przypadnie do gustu. W każdym razie... Mi przypadł, i to bardzo. Lubię takie odcienie. Mimo faktu, iż jest to róż, na paznokciach prezentuje się elegancko i kobieco. Dobrze kryje już po pierwszej warstwie, ale ja standardowo dałam dwie.


Oprócz lakierów pokusiłam się również na pyłek o wykończeniu holograficznym marki Chiodopro z serii Soft w odcieniu grafitowym. Efekt, jaki daje jest przepiękny. Idealnie mieni się wszystkimi kolorami tęczy.



Jego użycie jest podobne jak w przypadku klasycznej syrenki. Po utwardzeniu koloru pozostaje nam warstwa dyspersyjna, w którą dokładnie wcieramy pyłek. Ponieważ ja nie mam jakiejś super-wprawy w tej czynności, musiałam wykonać ją podwójnie, czyli na pierwszą warstwę pyłku położyłam top, który po działaniu promieni UV zostaje lepki, i na to wtarłam drugą warstwę pyłku, i dopiero top, który dokładnie przetarłam cleanerem. Muszę jeszcze dodać, że pyłek holograficzny radzę kłaść na ciemny kolor bazowy - to wydobywa kolor i blask drobinek. No, i jak w przypadku wszystkich pyłków polecam uzbroić się w cierpliwość, bo poza paznokciami wszystko wokół również cudownie się lśni... ;) Ale nic nie szkodzi, efekt i cena w zupełności rekompensuje tę wadę - cena pojemniczka (nie mogę znaleźć gramatury!) to 7 zł.

No i teraz spójrzcie, co stworzyłam z powyższych produktów.



Na paznokciach na palcu wskazującym i środkowym znajduje się 146 PURPLE KING, na serdecznym jako bazy użyłam 034 MARDI GRAS (kliknij, aby przejść do posta) i na to dwie warstwy pyłku holo od Chiodopro. Pozostałe paznokcie pomalowałam hybrydą 152 FUCHSIA MIRACLE.



I jak podoba Wam się efekt, jaki otrzymałam? Lubicie perłowe lub metaliczne wykończenie na paznokciach? Z tego, co wiem, większość nie przepada za takowym, bo kojarzy im się z tanim, bazarkowym efektem. Mam jednak wrażenie, że wraca on do łask w nowszej, elegantszej i subtelniejszej wersji, więc głównie jesienią i zimą chętnie po takowy sięgam.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani