Żelem budowane... Paznokcie, czyli Victoria Vynn po raz kolejny

10 czerwca 2017 godz.

Muszę przyznać, że po zimowej prezentacji marki Victoria Vynn, bardzo zaintrygował mnie żel do budowania paznokci. Przyznam, że przed testowaniem nie miałam do czynienia z tego typu produktami. Ewentualne przedłużanie paznokci wykonywałam bazami hybrydowymi typu hard, które oczywiście spełniały swoje zadanie ale strasznie wkurzała mnie dość rzadka konsystencja. Postanowiłam więc spróbować żelu Salon Build Gel UV/LED w odcieniu nr 04 COVER NUDE.


Ten konkretny odcień pokazywany był na warsztatach i baaardzo mi się spodobał. Na paznokciach wygląda bardzo naturalnie i daje taki subtelny efekt eleganckich paznokci. Jak więc ten produkt sprawdził się u mnie?

Przyznam, że pierwsze testy poczyniłam jakieś trzy miesiące temu, ale efektów nie pokazałam Wam na blogu. Dziś nadszedł czas, aby podzielić się z Wami moją opinią na jego temat. Zacznę od tego w jaki sposób użyłam go tym razem. Ponieważ moje naturalne paznokcie są dość długie, postanowiłam nie świrować i nie przedłużać ich jeszcze bardziej, a jedynie zbudować tak zwaną krzywą C. Choć i do przedłużania nadaje się świetnie. Jak mi poszło?


Przed rozpoczęciem budowy paznokcia, należy nałożyć bazę pod żel. Swoją posiadam oczywiście z tej samej marki - Salon Base Build Gel UV/LED. Jej aplikacja przebiega dokładnie tak samo, jak bazy hybrydowej (ale nie wiem czy jest to dokładnie to samo i czy można ją zastąpić bazą hybrydową). Nakładamy na naturalną płytkę niewielką ilość i utwardzamy w lampie UV lub LED UV na czas, jaki zaleca producent. Ja w lampie LED 48W utwardzałam przez 30 sekund.


Następnie przechodzimy do budowania paznokci żelem. Niezbędnym do tego narzędziem jest oczywiście pędzel. Polecam stosowanie tych, które są właśnie do tego dedykowane - mają odpowiedni kształt i wielkość. Ja posiadam te z Victoria Vynn - Gel Brush 090 4 oraz 086 1.


Przyznam, że użytkowanie jednego i drugiego pędzla dla mnie niczym szczególnym się nie różni. Wszystko zależy od Waszych preferencji. Jedni lubią pędzle do żelu, które mają bardziej kanciaste brzegi, inni zaokrąglone, a jeszcze innym pasują obie formy. Ja należę do tej ostatniej grupy. Oba pędzle sprawdziły się bardzo dobrze. Do tego wyglądają bardzo ładnie i elegancko, widać, że zostały wykonane z wysokiej jakości włosia.

Przechowuję je w oryginalnych opakowaniach oraz w plastikowych osłonkach. Zanim jednak wrzucę je do mojego kartonu z paznokciowym szpejem, to wycieram włosie odrobinką bazy do żelu lub hybrydy, której nie zmywam. Dzięki temu włosie zachowuje swój kształt i się nie rozczapierza. Polecam tę metodę również przy pozostałych pędzlach do paznokci, np. tych cieniutkich do zdobień.


No to teraz przejdźmy do samego żelu. Jego nakładanie i kształtowanie paznokcia, to osobna bajka i dojście do perfekcji wymaga ćwiczeń, a najlepiej szkolenia. Ja jednak próbuję sił bazując na wiedzy, którą nabyłam sama. Ich kształt na pewno odbiega od ideału, ale jestem zadowolona.


Żel ma bardzo przyjemną konsystencję - nie jest ani zbyt gęsty, ani zbyt rzadki. Łatwo się nakłada i nie spływa z płytki paznokcia. Jeśli chodzi o poziomowanie, to trudno mi się wypowiadać. Sama nie mam na tyle wprawy, żeby od razu zbudować idealny kształt, więc tak czy siak jeszcze dokładnie piłuję powierzchnię, żeby nadać PRAWIE idealny kształt 😁. Sam ten proces przebiega dość sprawnie, bo żel ma to do  siebie, że bardzo łatwo się piłuje. Nie wiem czy to domena tego typu produktów, czy tego konkretnego, dajcie znać, jeśli wiecie.

Salon Build Gel UV/LED utwardzam w lampie LED 48W przez 60 sekund. Ponieważ nie mam jakiejś super wprawy w wykonywaniu manicure żelowego, robię po jednym paznokciu. Zajmuje to oczywiście sto lat i jeden dzień dłużej, ale uważam, że efekt jest wart zachodu. Paznokcie, poza tym, że wyglądają przepięknie (tak, tak uważam!), to jeszcze są mega utwardzone. Ja dodatkowo położyłam top hybrydowy typu no wipe innej marki, i tak już zostawiłam. I teraz od kilku dni bawię się zwykłymi lakierami. Mam ich w szufladzie całe mnóstwo, a na żelu wyglądają naprawdę bardzo dobrze.

W każdym razie, tak moje paznokcie prezentują się z samym żelem i top-coatem.



04 COVER NUDE idealnie nadaje się do frencha. Lekko podkreślona linia uśmiechu dałaby przepiękny i subtelny efekt. Ja jednak nie mam nerwów i cierpliwości do równych kresek.


Żel oczywiście nie rozpuszcza się pod wpływem działania acetonu. Jeśli chcemy go zdjąć, niezbędna będzie frezarka lub pilnik. Sama planuję jednak dopełnianie odrostu żelem. Jeśli nie ma żadnych zapowietrzeń, to nic nie stoi na przeszkodzie, by jedynie dokładać masę żelową i wyrównywać płytkę.

Żel świetnie sprawdzi się u osób, którzy mają cienką lub nierówną płytkę paznokcia, lub marzy im się idealny kształt.


A Wy używacie żelu budującego w swoim manicure? Albo chcielibyście zacząć? A może macie doświadczenie z innymi, wartymi uwagi? Dajcie koniecznie znać.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani