Marzę dziś na lazurowo, czyli smaczek od Semilac

27 czerwca 2016 godz.

Gdy po raz pierwszy go ujrzałam, bardzo przypadł mi do gustu. Gdy usłyszałam, że jest nie kupienia od tak i generalnie trudno go zdobyć, zapragnęłam go jeszcze bardziej. Wiecie jak to jest, nie? Wszystko, co ma etykietę niedostępne lub prawie niedostępne kręci nas jeszcze bardziej. I tak właśnie było z bohaterem dzisiejszej notki, czyli z lakierem hybrydowym marki Semilac z serii SemiLike nr 000 LAZURE DREAM, o którym Wam dziś opowiem.


I nie, to nie jest tak, że jakoś mega trudno go zdobyć, że ten wyczyn graniczy z cudem. Nic z tych rzeczy. Trzeba po prostu uważnie śledzić promocje marki Semilac i ich konkursy na Facebooku, a także szukać go na różnego rodzaju targach, pokazach i innych eventach, w których firma bierze udział.

Ja swój otrzymałam w prezencie. A tak, blogerki czasami trzeba rozpieszczać, no nie? ;) Piękny lazurek zagościł w moim najnowszym manicure i dziś opowiem Wam o moich spostrzeżeniach co do niego i sami ocenicie czy rzeczywiście warto uprawiać te przysłowiowe skłony i przysiady, żeby go zdobyć.


Nasz wyjątkowy Semilaczek, od innych lakierów hybrydowych tej marki różni się w zasadzie tylko etykietą, bo jego pojemność i pędzelek, a także materiał, z którego wykonana jest buteleczka są takie same jak u braci ze standardowej oferty, także moje zdanie w tej materii już znacie, a jeśli nie to zapraszam do recenzji innych lakierów Semilac, które do tej pory pojawiły się na moim blogu:


Nasz LAZURE DREAM charakteryzuje się iście niesamowitą barwą. To typowy błękit, bez żadnych domieszek (które oczywiście również są piękne). Nie widzę tam nutek fioletu czy szarości, jak to często bywa przy tego typu kolorach. Błękit i już. Dla fanek wszystkich możliwych odcieni niebieskiego to będzie ideał.

Nakładanie go na paznokcie również było bardzo przyjemne, co wprawiło mnie w niemałe zaskoczenie. Dlaczego? Jak doskonale widać, to pastel, taki typowy. Aplikacja pasteli jak wygląda, każdy widzi albo przynajmniej słyszał gdzieś kiedyś od kogoś, zwykle mocno sfrustrowanego, że to sprawa wymagająca wprawnej ręki i cierpliwego charakteru, cóż... Tu wszystko pięknie się nakładało, na pokrycie mojej płytki paznokcia wystarczyły w zupełności dwie warstwy. Ale, ale!!! Ja nałożyłam trzy (i na zdjęciach też oczywiście widzicie trzy) ale wyłącznie po to, by utwardzić płytkę paznokcia. Manicure mogłabym spokojnie zakończyć na dwóch. Nie robi żadnych prześwitów i poziomuje się całkiem dobrze.


Co do trwałości, to jest w porządku. Semilac jak to Semilac, trzyma się płytki, aczkolwiek pełny update mogę Wam przekazać w momencie zmiany manicure, ale zauważyłam, że w sumie wszystkie lakiery tej firmy, które miałam niewątpliwą przyjemność używać lub też nosić na własnych paznokciach charakteryzują się całkiem dobrą trwałością. W końcu to hybrydy, halo, muszą się trzymać, bo inaczej ich używanie nie miałoby krztyny sensu. Na dwa - trzy dni, to mogę sobie zwykłym lakierem za piątaka paćnąć, a nie hybrydą za trzy dyszki. W każdym razie, tutaj póki co wszystko trzyma się dobrze, nie narzekam, ale pożyjemy, zobaczymy.


A Wy macie już cudownego lazurka? A może szukacie odpowiednika pośród innych marek? Podzielcie się efektami swojego śledztwa w komentarzach.

0 komentarze

Proszę nie wklejać linków do sowich blogów, a także nie pytać czy poobserwujemy się nawzajem! Traktuję to jako spam i takie komentarze od razu zostają usunięte.

Polub na Facebooku

Zblogowani